Prezentacja przed meczem miała smutny akcent. Zawodnicy i kibice minutą ciszy uczcili pamięć Mateja Ferjana, słoweńskiego żużlowca od lat startującego na polskich torach, który zginął w tragicznych i na razie niewyjaśnionych okolicznościach. Jego ciało w niedzielny poranek odnaleziono w Gorzowie Wielkopolskim.
Pierwszy, remisowy wyścig, był bez większych emocji. Thomas H. Jonasson szybko pokazał plecy bydgoskiemu duetowi Tomasz Gapiński - Robert Kościecha, a bezbarwną jazdę Dawida Stachyry można było porównać do wycieczki na torze. To był jednocześnie pierwszy wyścig w Gdańsku na motocyklach z nowym typem tłumików. Jeżeli chodzi o hałas, to ludzkie ucho różnicy raczej nie wychwyci, jeżeli chodzi o zachowanie motocykli, to niech na ten temat wypowiadają się żużlowcy, w każdym razie nie sądzę, aby nowe tłumiki miały wpływ na przebieg rywalizacji. Po prostu żużlowcy nadal będą się dzielić na lepszych i gorszych, mniej lub bardziej utalentowanych, a rozważania o tłumikach przejdą szybko do historii.
Wczoraj historia meczu w Gdańsku, szczególnie w czwartym i piątym wyścigu, układała się niekorzystnie dla gospodarzy. Te wyścigi gdańszczanie przegrali podwójnie, odbierając lekcję szybkich startów i zespołowej jazdy bydgoszczan, którzy objęli 6-punktowe prowadzenie(18:12). Emil Sajfutdinow wydawał się być profesorem na torze. Jednak tylko do dziewiątego wyścigu. Wówczas sposób na czołowego zawodnika Grand Prix znalazł Darcy Ward skutecznie odpierając jego ataki od startu do mety.
Prawdziwym przełomem w meczu okazał się wyścig następny, w którym Mikael Max i Paweł Hlib wygrali podwójnie, a gospodarze odzyskali prowadzenie (31:29). Po serii remisowych wyścigów losy meczu rozstrzygnęły się w gonitwach nominowanych. Gdańszczanie jeździli coraz lepiej - czapki z głów przed trenerem Stanisławem Chomskim, który udanie korzystał z rezerw zwykłych i taktycznych, dobrze doradzał zawodnikom - a bydgoszczanie tracili pewność siebie na gdańskim torze. Nawet Sajfutdinow przyjechał w ostatnim wyścigu na końcu stawki.
Zwycięzców się nie sądzi, ale nie sposób nie zauważyć, że największy wkład w sukces Lotosu mają Jonasson i Ward, a Stachyra wciąż i niestety bezskutecznie szuka formy, którą imponował w poprzednim sezonie.
Polonia Bydgoszcz 41: 1. Tomasz Gapiński 9+1 (2, 2*, 0, 3, 2), 2. Robert Kościecha 6+2 (1*, 3, 1, 1*, 0), 3. Emil Sajfutdinow 11 (3, 3, 3, 2), 4. Denis Gizatullin 0 (0, 0, -, 0), 5. Grzegorz Walasek 9+1 (2*, 2, 1, 3), 6. Szymon Woźniak 5 (2, 3, 0, 0, -), 7. Mikołaj Curyło 1 (0, 1, 0).
Lotos Wybrzeże Gdańsk 49: 9. Thomas Jonasson 13 (3, 3, 2, 2, 3), 10. Dawid Stachyra 0 (0, -, 0, -), 11. Mikael Max 7+1 (1*, 0, 3, 2, 1), 12. Paweł Hlib 6+2 (2, 1, 2*, 1*, -), 13. Magnus Zetterstroem 7 (1, 2, 1, 3, 0, -), 14. Damian Sperz 2+1 (1, 0, -, -, 1*), 15 Darcy Ward 14+3 (3, 1*, 2*, 3, 3, 2*).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?