Lotos Trefl Gdańsk gra w Kazaniu. Nadzieja umiera ostatnia

Zacznijmy od tego, co musi się stać, by gdańszczanie awansowali do kolejnej rundy i tym samym wyrzucili za burtę obrońcę trofeum. Po pierwsze, nasza drużyna musiałaby pokonać rywala 3:0 lub 3:1. Ale i to nie wystarczy. Wygrać musiałaby też w złotym secie. To jedyna droga do awansu, no chyba, że podopieczni trenera Władimira Alekny oddaliby mecz walkowerem.

A teraz spójrzmy prawdzie w oczy. Zenit to naszpikowany gwiazdami zespół, który ma w tym roku jeden cel w Lidze Mistrzów - obronę trofeum. W Ergo Arenie ekipa z Kazania triumfowała 3:1 i tym samym zrobiła milowy krok w kierunku awansu. Co prawda gdańszczanie napsuli rywalowi trochę krwi, ale kiedy ten podkręcił tempo, mogli tylko klaskać.

Do Kazania siatkarze Lotosu Trefla udali się w poniedziałek z samego rana. Na miejsce dotarli dopiero pod wieczór. To na pewno może odbić się na formie gdańszczan, a przecież w starciu z takim rywalem jak Zenit, by w ogóle myśleć o zwycięstwie, trzeba dać z siebie więcej niż sto procent.

Głów w Gdańsku rzeczywiście nikt nie spuszcza. Choć terminarz jest napięty, a walka o medal mistrzostw Polski ważniejsza niż europejskie puchary, to jednak nasi siatkarze do Kazania na pewno nie pojechali po „lanie”. Mimo że wiedzą, kto stanie po drugiej stronie siatki, to zdają sobie też sprawę z tego, że każdy może mieć słabszy dzień. - Nikt nie stawiał na nas w pojedynkach z PGE Skrą i Zaksą, a my pokazaliśmy, że można wygrać z tymi drużynami - mówi Miłosz Hebda, przyjmujący Lotosu.

Nawet gdyby nasi siatkarze polegli w Kazaniu, co wydaje się najbardziej prawdopodobnym scenariuszem, to nie będzie można powiedzieć, że w europejskich pucharach przynieśli Polsce wstyd.

Zwycięzca tej pary zmierzy się z wygranym z meczu PGE Skra Bełchatów - Ziraat Bankasi Ankara.

Spotkanie Zenit - Lotos Trefl rozpocznie się o godz. 18 polskiego czasu. Transmisję z pojedynku przeprowadzi Polsat Sport News.