Najwięcej dla KSSSE AZS PWSZ rzuciła Jane Samantha Richards, aż 30 pkt. Zawiodła Nkolika Anosike - tylko 5 pkt. środkowej z Gorzowa.
17 punktów Erin Phillips, 10 Tanashy Wright i Magdy Leciejewskiej, 7 Roneeki Hodges, 6 Ivany Matovic, 5 Marty Urbaniak, 3 Louice Halvarsson i 2 Marty Jujki dały 11. mistrzostwo Ford Germaz Ekstraklasy koszykarkom Lotosu Gdynia. Żółto-niebieskie wygrały rywalizację 3:1.
Lotos Gdynia - KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. 60:58 [21:20; 12:18; 15:5; 12:15]
Lotos dokonał w tym sezonie rzeczy wielkiej. Bo zdobył mistrzostwo Polski, choć przez cały sezon zmagał się z problemami finansowymi, a w trakcie rozgrywek przeżył odejście czterech kluczowych koszykarek. Odparł też ataki pretendentów, których w tym roku było więcej niż zazwyczaj (KSSSE AZS Gorzów, Wisła Can-Pack Kraków, Energa Toruń).
Gdynianki nie poszły w ślady swoich największych rywalek. Grały solidnie na parkietach w Polsce i w Europie. Wisła Can-Pack Kraków świetnie spisywała się w Eurolidze, ale zawiodła na całej linii w Ford Germaz Ekstraklasie, zajmując ostatecznie piątą lokatę. AZS Gorzów brylował w naszej lidze, ale w europejskich pucharach płacił frycowe, zbierając cięgi.
Wiele osób zakładało, że to akademiczki z Gorzowa po raz pierwszy w historii zdobędą złoto. Ucieszyłoby to trenera gorzowianek Dariusza Maciejewskiego oraz działaczy Polskiego Związku Koszykówki, którzy powierzyli mu opiekę nad reprezentacją Polski, a taki triumf byłby potwierdzeniem słuszności tej decyzji. Stało się inaczej, bo triumfowały koszykarki z Gdyni.
W piątkowym meczu gdynianki zwyciężyły dzięki niezwykłej postawie Marty Urbaniak. 23-latka trafiła aż 7 z 10 prób za 3 punkty i zdobyła 21 punktów. Lotos wygrał 75:68.
Niebagatelne znaczenie dla końcowego rozstrzygnięcia miała pechowa kontuzja stawu skokowego Ljudmiły Sapowej. Rosyjska skrzydłowa była ważnym ogniwem gorzowskiego zespołu. Być może jej uraz w drugiej minucie trzeciego meczu pozbawił AZS złotego medalu.
Czwarte starcie, a drugie w Gdyni będzie jeszcze długo rozpamiętywane przez kibiców. Końcówka spotkania była niezwykle zacięta. Na 3 sekundy przed końcową syreną Lotos miał trzy punkty przewagi i przekroczony limit fauli w tej części meczu. Trener Maciejewski wziął czas i nakazał swoim podopiecznym próbować rzucać za trzy punkty. Piłkę dostała Sidney Spencer i szybko została faulowana przez Olivię Tomiałowicz. Wszyscy z gorzowskiej ekipy domagali się przewinienia przy próbie rzutu za trzy "oczka", ale sędziowie byli jednomyślni i nakazali wykonywanie dwóch rzutów osobistych. Amerykanka pierwszy z nich trafiła, a drugi specjalnie odbiła od obręczy kosza. Do piłki dopadła Samantha Richards, ale nie trafiła. Drugą szansę miała jeszcze Spencer, ale i jej zabrakło precyzji.
Trener Maciejewski był bardzo zły. Dziennikarzom przyszło długo czekać na szkoleniowca gorzowskiego AZS na pomeczowej konferencji.
- Ostatnie momenty meczu zostaną mi w pamięci do końca życia. Wielu ludzi uważa, że był rzut za trzy, który został przerwany faulem. Porażkę muszę jednak przyjąć z godnością - mówił opiekun wicemistrzyń Polski. - W głowie mam już wyjazd z reprezentacją do Stanów Zjednoczonych. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie będziemy dobrymi reprezentantami w Eurolidze i spotkamy się ponownie w polskiej lidze gdzieś wyżej.
14,6 - średnio tyle punktów zdobywała w fazie play-off Magdalena Leciejewska.
23,7 - to średnia wieku 12 zawodniczek Lotosu, które w tym roku obroniły tytuł mistrza.
35 - spotkań rozegrały gdynianki w tym sezonie ligowym, 27 z nich wygrywając.
Potrafiliśmy się podnieść
Jacek Winnicki, trener Lotosu
- W tym roku było dużo trudniej. Skład był przebudowywany w trakcie sezonu i wiele osób powiedziało, że Lotos nie zajdzie wysoko. Podnieśliśmy się. Weszliśmy do Top 16 Euroligi, wygraliśmy Puchar Polski i zdobyliśmy mistrzostwo. Gratuluję dziewczynom. Wystarczy popatrzeć na skład. Tak młody Lotos już dawno nie zdobywał mistrzostwa Polski. Na pewno istotne były mecze nr 3 i 4 z Toruniem, kiedy przegrywaliśmy 1-2. No i zdecydowanie mecz nr 2 w Gorzowie, kiedy odwróciliśmy losy tego finału.
Nie było zdecydowanej liderki
Ivana Matović, środkowa i kapitan Lotosu
- Gram już siedem lat w Europie i mam już za sobą siedem finałów w poszczególnych ligach, ale ten był zdecydowanie najtrudniejszy. Gorzów to po prostu bardzo dobry zespół. Mieliśmy szczęście. Przepraszam, że tak to ujmuję, ale rywalki dużo straciły wraz z kontuzją Ljudmiły Sapowej. Nikt w połowie sezonu nie wierzył, że dojdziemy tak daleko. Wskazywano, że uplasujemy się na miejscu 4 lub 5. W finale pokazałyśmy jednak, że jesteśmy zespołem i czujemy jak zespół. Nie było zdecydowanej liderki.
MVP finałów to miły bonus
Erin Phillips, rozgrywająca Lotosu
- Tuż przed decydującymi rzutami osobistymi w końcówce czułam się tak jak zawsze, czyli byłam spokojna. W takich momentach trzeba po prostu trafić do kosza. To kwestia odpowiedniej koncentracji. Australijczycy byliby bardzo dumni z Sam Richards. Staraliśmy się ją powstrzymywać, ale zagrała świetne zawody, zdobywała ważne punkty dla Gorzowa. Prezentowała australijską agresję w akcjach pod naszym koszem. MVP finałów to miłe wyróżnienie, ale to tylko bonus. Chciałam z zespołem zdobyć mistrzostwo.
Wielu nie widziało w nas faworyta
Magdalena Leciejewska, skrzydłowa
- Osiągnęłyśmy to, co założyłyśmy sobie przed sezonem. Zdobyłyśmy Puchar Polski i mistrzostwo. Myślę, że wiele osób nie stawiało nas w roli faworyta. Cieszę się, że udowodniłyśmy niektórym niedowiarkom, że potrafimy być drużyną i umiemy obronić tytuł. Wiedziałyśmy, że jeśli w Gdyni nie wyszarpiemy dwóch zwycięstw, to będzie bardzo ciężko w meczu numer 5. Na obronę mistrza zasłużył cały zespół. Najlepsze jest to, że każda z nas miała duży wkład w to zwycięstwo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?