- Mój synek zachowuje się jak robot - mówi z rozpaczą Barbara L. - Obecny mąż zobaczył Piotrusia w piaskownicy. Podszedł do niego z Husią, ulubionym psem rasy beagle. Piotruś patrzył na niego jak na obcą osobę. Nie zareagował nawet, gdy Husia, z którą bawił się całe dni, ruszyła w jego kierunku. Ojciec zabrał go jak kukiełkę i poniósł do domu.
Czytaj także:Gdańsk: Gdzie jest pięciolatek? Matka rozwiesza plakaty
O bulwersującej decyzji gdańskiej sędzi Anny Pałkiewicz piszemy od tygodnia. Dziecko, wychowywane po rozwodzie przez matkę, zostało we wtorek przed godziną siódmą rano wyciągnięte z łóżka i przekazane ojcu w obecności policji.
Matka - psycholog, dysponująca pełnią praw rodzicielskich, zdaniem sądu utrudniała kontakt chłopca z ojcem, profesorem psychologii z Uniwersytetu Gdańskiego. Według świadków chłopiec panicznie bał się ojca, przeciw któremu od dwóch lat toczy się przed gdańskim sądem proces karny o uszkodzenie ciała Barbary L. i jej matki.
Po odebraniu dziecka prof. J. zniknął, uniemożliwiając spotkanie matki z synem. Zamieszkał z chłopcem u przyjaciółki, która także jest psychologiem.
- Po interwencji ministra Krzysztofa Kwiatkowskiego Sąd Okręgowy w Gdańsku zlecił w piątek, by kurator przeprowadził wywiad środowiskowy w domu ojca w Gdyni - wyjaśnia reprezentujący panią L. mec. Bolesław Senyszyn. - Dzięki temu pan J. musiał wrócić z synem pod swój gdyński adres.
Barbara L. obawia się, że kolejny kurator, nieznający żywiołowego Piotrusia, uzna za normalne obecne zachowanie chłopca. - Podejrzewam, że Piotrusiowi podawane są leki uspokajające - twierdzi matka. - To niemożliwe, by dziecko nie poznawało kogoś, kogo zna od lat.
Zdaniem psychiatry i zarazem dyrektora szpitala na Srebrzysku, dr. Leszka Trojanowskiego, dziwne zachowanie dziecka niekoniecznie musi być efektem podawania leków. - Wątpię, by bez wskazań lekarskich faszerowano dziecko środkami uspokajającymi - twierdzi dr Trojanowski. - To byłoby przestępstwo kryminalne, możliwe zresztą do udowodnienia. Ślady tego typu specyfików można wykryć w moczu nawet po dwóch tygodniach od momentu podania. Moim zdaniem zachowanie chłopca świadczyć może o zespole stresu pourazowego. To też nie byłaby dobra diagnoza - z takiej traumy wychodzi się bardzo długo, a u niektórych może ona zaważyć na całym życiu.
Wiele wskazuje, że losy dziecka rozstrzygną się jeszcze w tym tygodniu.
- Spodziewamy się, że zażalenie matki zostanie rozpoznane w krótkim czasie po wpływie wywiadu kuratora - wyjaśnia sędzia Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku. - Termin posiedzenia nie został wyznaczony, ale myślę, że jest to kwestia kilku dni.
Ojciec Piotrusia od początku unika kontaktu z dziennikarzami. Reprezentująca go prawniczka nie odbierała telefonów.
Czytaj także:
Sprawa Piotrusia: Matka złożyła zawiadomienie do prokuratury
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?