Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lorenzo Micelli: Nie można się zatrzymywać. Zawsze trzeba pytać o kolejne wyzwania i cele

Rafał Rusiecki
Lorenzo Micelli
Lorenzo Micelli Karolina Misztal
O sporcie, rodzinie, ulubionych miejscach na świecie, jedzeniu, stosunkach z innymi ludźmi, egoizmie i poświęceniu, jakiego wymaga sukces - mówi trener PGE Atomu Trefla Sopot Lorenzo Micelli.

Założenie jest proste. W formie alfabetu można scharakteryzować każdego. W większości przypadków to jednak osoba pisząca, bazując na znajomości bohatera swojego tekstu, typuje te najważniejsze słowa. W tym przypadku było zupełnie inaczej, bo to sam bohater charakteryzował się w formie alfabetu. Łatwo nie było, tym bardziej że Włoch, komunikujący się w języku angielskim, szukał - z moją pomocą - słów polskich. A później wyjaśniał, dlaczego właśnie te słowa są w jego życiu istotne. I okazało się to bardzo osobistą wędrówką.

Atmosfera

Lubię żyć z tym słowem. Dotyczy to nie tylko mojej pracy, ale rodziny i przyjaciół. Atmosfera to coś, co trzeba zbudować. Każdy w danej społeczności powinien się włączyć w ten proces. Nie może być tak, że z inicjatywą wychodzi tylko jedna strona, a druga nie wykazuje energii. W ten sposób nie da się stworzyć dobrej atmosfery.

Bergamo

To miasto, w którym mieszka moja rodzina. Dołączam do nich w zimę, kiedy tylko mam wolne. Pracowałem tam w siatkarskim klubie trzy lata. Tam wygrałem dwukrotnie Ligę Mistrzyń. To miejsce kojarzy mi się także z przyjaciółmi. Łatwo tam dolecieć, ponieważ jest bezpośrednie połączenie z Gdańska.

Cattolica

To z kolei moje miejsce w czasie letnich wakacji. Przenosimy się tam z całą rodziną, żoną, dziećmi, moją mamą. Spędzamy tam trzy miesiące. To miasto zbliżone do Sopotu. Tak jak tutaj, mam 50 metrów do morza. Uwielbiam to miejsce. Nie ma tam samochodów, ciężarówek. Zimą jest tam 15-20 tysięcy mieszkańców, a latem liczba ta zwiększa się do 80 tysięcy. Jest jednak spokojnie, a każdy koncentruje się na leniwym wypoczynku. Mój plan jest wtedy prosty. Po pobudce idziemy na plażę, jemy, wracamy i bawię się z dziećmi, a wieczorem umawiamy się z przyjaciółmi.

Dzieci

Dzieci to moja miłość. Nie wyobrażam sobie życia bez nich. Uwielbiam widzieć uśmiechy na ich twarzach. Dużo czasu staram się poświęcać na zabawy. Nie wiem dlaczego, ale działam na dzieci jak magnes. Podczas spotkań z przyjaciółmi najczęściej skaczą obok mnie. Ja mam dwójkę, ale są jeszcze dzieciaki mojego brata, znajomych. Gramy w siatkówkę, piłkę nożną, na konsoli. Zawsze smucą mnie złe wiadomości dotyczące dzieci.

Egoistyczny

Tego słowa akurat bardzo nie lubię. Zawszę chcę uciekać od ludzi, którzy są egoistyczni. Wiadomo, że w każdym z nas jest taka cząstka, ale trzeba starać się ją kontrolować. Zdecydowanie nie może być tak, że jest odwrotnie i dajemy się mu podporządkować, tak ciałem, jak i umysłem. Tak to już jest, że nie mogę zaakceptować w swoim otoczeniu samolubnych ludzi.

Flaga

Teraz pracuję w kraju z biało-czerwoną flagą. Wcześniej była turecka. To oczywiste, że moje serce zawsze będzie włoskie. Flaga i miejsce, w którym się znalazłem, zawsze przypominają, że mam się odnosić z szacunkiem do ludzi. Oczywiście ja tutaj pracuję, ale otaczający mnie ludzie także mi pomagają. Często jest trudno być obcokrajowcem. Do tego trzeba być przygotowanym. Chodzi mi tutaj o akceptację. Nie miałem nigdy z tym dużych problemów. Nieco czasu zajęło mi to na początku, po przeprowadzce do Turcji. Wynikało to jednak z problemów komunikacyjnych. Późniejsze problemy nigdy nie dotyczyły już kwestii przyjaźni, więzi z ludźmi, ale wyników sportowych. Najtrudniej zawsze było zmienić otoczenie, bo siłą rzeczy, przywiązuję się do ludzi. Taki jest jednak charakter pracy trenera.

Giorgia

To moje pierwsze dziecko. Nie mogę powiedzieć, że pierwsza miłość, bo ona była druga. Po żonie. Przyczyniła się do tego, że zacząłem inaczej patrzeć na swoje życie. Po jej narodzinach uległo ono znacznym zmianom. Zrozumiałem, gdzie jest cel rodziny, ojca, przyjaciela. Ojciec czasami musi być przyjacielem, czasem nauczycielem, a czasami po prostu ojcem. Niekiedy trudno mi do niej dotrzeć, bo jako ojciec chcę dla niej jak najlepiej, a momentami wiąże się to z tym, że trzeba być stanowczym. To imię kojarzy mi się z wielkimi emocjami. To też było imię mojego ojca [Giorgio - przyp. aut.], który zmarł, kiedy miałem 19 lat. Wtedy postanowiłem, że moje pierwsze dziecko będzie nosiło jego imię. Giorgia w tym roku skończy 10 lat.

Historia

W czasach szkolnych historia była jednym z moich ulubionych przedmiotów. Zawsze fascynowało mnie poznawanie historii innych narodów. Zostało to we mnie i teraz, przed zmianą miejsca pracy, staram się o tym miejscu dowiedzieć jak najwięcej. Historia jest dobrą drogą do poznania kultury. Tak też jest tutaj, kiedy staram się zrozumieć Polaków, m.in. przez pryzmat wojny, ich stosunków z Niemcami i Rosjanami.

Igrzyska olimpijskie

To marzenie, aby być na pierwszym miejscu. Przybliżam się do tego. Dwukrotnie byłem już na igrzyskach w roli asystenta, w 2004 roku w Atenach i cztery lata później w Pekinie. Igrzyska to część każdego sportowca, trenera - jeden z najważniejszych celów. Z tym że ten sam cel nie może być ostatnim punktem w tych dążeniach. Powinien stać się przystankiem do czegoś dalej. Skoro więc byłem już na igrzyskach dwukrotnie w roli asystenta, to teraz chcę je wygrać jako pierwszy trener. Nie zamykam się jednak na to, że to musi być reprezentacja Włoch. Osiągnę to z kimś, kto mi zaufa. Jeden trener może mieć dużo szans zaistnienia na igrzyskach, ale najważniejsze jest pokazanie swoich kwalifikacji.

Jedzenie

Lubię chyba za bardzo (śmiech). Czuję się świetnie, kiedy zasiadam do stołu. Lubię też gotować, a to już zasługa mojej mamy. Mija przecież 20 lat, od kiedy pracuję poza rodzinnym miastem. Muszę więc często sam zadbać o jedzenie. Nie nastawiam się na jedzenie w restauracjach. To jest dopuszczalne raz, dwa razy w tygodniu. Wolę przygotować coś konkretnego pod siebie. Nie ma też czegoś takiego, że szukam miejsc z włoską kuchnią. Mogę jeść wszystko, obym tylko wiedział, co jest na talerzu. Moja dieta oparta jest na czerwonym mięsie, które uwielbiam. Bardzo lubię ryby. Stawiam na dania bogate w białka, a nie na węglowodany. W polskiej kuchni lubię zupy. I pierogi, z mięsem oczywiście.

Kędzierzyn-Koźle

To miejsce, w którym zdobyłem dla Atomu pierwsze trofeum - Puchar Polski. Tam zapisaliśmy coś w historii tego klubu. Wierzę, że kolejne sukcesy jeszcze przed nami. Ten puchar pokazał, że zmierzamy w dobrym kierunku. Dał dużą satysfakcję wszystkim pracującym dla klubu. Nie mówię tutaj jedynie o tych, którzy są bardzo blisko, jak zawodniczki czy sztab trenerski.

Leonardo

To mój synek. Właśnie w trakcie turnieju w Kędzierzynie-Koźlu chorował. Razem z żoną przebywał wówczas w szpitalu, co też nie pozwalało mi w pełni się cieszyć z sukcesu. Jego stan był bardzo ciężki, ale teraz jest lepiej. Wciąż musi jednak przyjmować lekarstwa. To bardzo miłe dziecko. Moja mama, a jego babcia, mówi, że jest moją kopią, że jest małym Lorenzo. Komunikujemy się wieczorami przez internet. Jest jeszcze zbyt mały, aby mówić, ale ciągle zagląda do telefonu, aby zobaczyć moje zdjęcie. Mówi do mnie coś w stylu bla, bla, bla. I denerwuje się, kiedy Giorgia zabiera telefon, aby odrobić ze mną pracę domową. Leonardo ma roczek. Imię wybrała mu Giorgia. Nie chcieliśmy dopuścić do takiej sytuacji, aby była o brata zazdrosna. Chcieliśmy jej pokazać, że jest częścią także jej życia i także powinna się o niego troszczyć. A z drugiej strony, że nic w naszych relacjach się nie zmieni. Mimo to początki były trudne, ale teraz wszystko jest już dobrze i od rana chce się z nim bawić.

Morze

Urodziłem się przy morzu, mieszkałem przy morzu, nie mogę żyć bez morza. Nawet przy wyborze klubu w Polsce znaczenie miało to, że Sopot jest nad morzem. Część mnie sugerowała: możesz tam jechać, tam jest przecież morze. To nie jest tak, że nie mógłbym pracować na przykład w Czechach. Latem i tak trafię przecież do mojej Cattolici. Inaczej się jednak czuję, kiedy wstaję z rana i widzę morze. To uczucie głęboko zakorzenione. Kiedy wraz z żoną skończę kiedyś pracę, to na pewno przeniosę się nad morze, gdzie będę już cały czas. Lubię wędkować, spacerować przy morzu. Lubię w takiej okolicy wypoczywać.

Narciarstwo

To moja pasja, którą musiałem w ostatnich czterech latach porzucić ze względu na pracę w Stambule. Tam nie miałem po prostu warunków do jazdy. To mój sport, ale czuję, że zupełnie zapomniałem, jak się jeździ. To była bardzo ważna część mojego życia, kiedy byłem młody.

Otwartość

Zawsze szukam ludzi otwartych na innych. Lubię oczywiście z nimi pracować. Wolę takie sytuacje, kiedy ja rozumiem innych, ale i oni rozumieją mnie. Nie mogę za to zrozumieć sytuacji, kiedy ktoś kieruje się tylko jedną ścieżką i nie akceptuje innych, którzy mają odmienne zdanie.

Poświęcenie

Jest ściśle związane z naszą pracą, z całym naszym życiem. Według mnie, bycie profesjonalnym sportowcem nie jest bez tego możliwe. Można mieć talent, ale bez poświęcenia i odpowiedniego nastawienia nie można być na szczycie cały czas. Innymi słowy - profesjonalista to nie jest ktoś, kto znajduje się na topie zaledwie sezon lub dwa. To człowiek pokroju Valentino Rossi [motocyklista, dziewięciokrotny mistrz świata - przyp. aut.], Carla Lewisa [lekkoatleta, 10-krotny medalista olimpijski - przyp. aut.) czy Michaela Jordana. Oni mieli niesamowity talent, ale też poświęcili się, aby przez lata być najlepsi. Po drugiej stronie są tacy sportowcy jak Mario Balotelli [ekscentryczny napastnik reprezentacji Włoch - przyp. aut.]. Staram się zawsze przekazać zawodniczkom, że na słowach poświęcenie i nastawienie można zbudować bardzo dużo. Nie można się zatrzymać, ale zawsze trzeba się pytać o kolejne wyzwania i cele.

Rodzina

W tym słowie jest moja żona, Ornella. To ona dba o wszystko w naszej rodzinie. Przede wszystkim o dzieci, a w drugiej kolejności o dom. Nasze życie sprowadza się właśnie do dzieci, które mogą się wychować w dobrze ułożonym domu. Żona pracuje i dbanie o rodzinę też jest z jej strony dużym poświęceniem. Chciałbym jej z tego miejsca podziękować. Nigdy nie doszło do takiej sytuacji, że była przeciwna podjęciu przeze mnie pracy w nowym miejscu. Zawsze pozostawia sprawę otwartą, jeśli chodzi o moje decyzje. Działa to także w drugą stronę, ponieważ zawsze myślę o zapewnieniu rodzinie odpowiednich warunków do życia.

Sport

Ukończyłem studia na wydziale biologicznym i chemicznym, ale sport zawsze był częścią mojego życia. Od najmłodszych lat grałem w piłkę nożną, ale w wieku 12 lat usłyszałem od lekarza, że nie mogę trenować ze względu na problemy z sercem. Z czasem okazało się, że to nic poważnego, ale trzeba to po prostu kontrolować. Przez trzy lata nie grałem zupełnie i wówczas odkryłem siatkówkę. I tak w wieku 26 lat zdecydowałem się pracować jako trener. Lubię jednak różne dyscypliny - koszykówkę, piłkę nożną, ręczną, hokej. Preferuję te drużynowe. Indywidualne też są w porządku, ale nie dają takich możliwości. To w zespole pozwalają zaobserwować różnego rodzaju zależności. To się wiąże także z tym, że są bardziej skomplikowane. Więcej ludzi musi pracować w tym samym kierunku, aby osiągnąć zamierzony cel. W sumie nie wiem, skąd we mnie ta fascynacja sportem, ponieważ w rodzinie nikt wyczynowo nic nie uprawiał. Mam w rodzinie policjanta, farmaceutę, nawet siostrę zakonną. Teraz ja jestem mentorem dla bratanków. Jeden z nich chce zostać trenerem piłkarskim.

Trójmiasto

To moje aktualne miejsce, gdzie pracuję i spędzam wolny czas. Wiem już, że nie wszyscy w Gdańsku, Sopocie i Gdyni się lubią, ale ja traktuję te miasta jako jedność. Lubię to miejsce. Zawsze zaskakuje mnie czymś nowym, kiedy zwiedzam je z rodziną lub przyjaciółmi. Nie powiem jednak, które z miast lubię bardziej, bo stracimy tam kibiców (śmiech).

Urbino

To miasto, w którym się urodziłem. Tam mieszkają moja mama i brat. Spędziłem tam 22 lata mojego życia. Skończyłem tam studia. Zacząłem tam grać w siatkówkę. Tam ukształtowałem się jako człowiek. To miasto średniowieczne, bardzo urokliwe. Każdy, kto tutaj przyjedzie, zakocha się w nim już po pierwszej godzinie zwiedzania. Miasto otoczone jest starym murem i za nim można się poczuć jak przed wiekami. Według mnie, ma jeden z najpiękniejszych zamków w centralnej części Włoch [Pałac Książęcy - przyp. aut.]. Miasto jest idealne na dwu-, trzydniową wycieczkę. Tyle wystarczy, aby poczuć atmosferę. Pochodzi stamtąd znany Rafael Santi.

Wino

Jak każdy Włoch, lubię wino. Jeden kieliszek wina do czerwonego mięsa to jest to. Nie jestem sommelierem, ale lubię grona z konkretnych miejsc we Włoszech. Nie oznacza to jednak, że lubię pić dużo alkoholu. Nie uznaję wysokoprocentowych alkoholi. Wolę wino i od czasu do czasu piwo, ale też raczej to pszeniczne. Dla mnie picie wina wiąże się z przyjemnością smakowania mięsa lub ryby.

Yeti

Kojarzy mi się z nocnym koszmarem, w którym najczęściej występuje to zwierze. Wierzę, że koszmary mają związek z tym, co się dzieje w danym czasie w naszej głowie. Raz są to marzenia, które przywołują dobre sny, a innym razem właśnie te złe. Jeśli mam koszmary, to jest to ostrzeżenie, że może się wydarzyć coś złego. Nie ma jednak zasady, że to się sprawdza.

Zdrowie

To jest coś, czego trzeba życzyć wszystkim ludziom. Wiadomo jednak, że nie jest tak, że zdrowie jest na wyciągnięcie ręki. Podczas studiów zaangażowany byłem w badanie krwi na obecność wirusa HIV. Urbino oczywiście było za małe na te testy. Ciężko mi było jednak, kiedy dowiadywałem się, że ktoś zachorował. A jeszcze ciężej, kiedy trzeba to było danej osobie zakomunikować. Zdałem sobie wówczas sprawę, że każdy w swoim życiu powinien na pierwszym miejscu stawiać zdrowie. Ojca straciłem w wieku 19 lat. Odszedł w ciągu trzech dni. Wtedy tak naprawdę byłem jeszcze dzieckiem. Straciłem jednak cząstkę siebie. Zmierzam do tego, że dbanie o swoje zdrowie jest po prostu istotne.

Lorenzo Micelli przeniósł się do Sopotu ze Stambułu, gdzie przez cztery sezony prowadził jeden z najlepszych tamtejszych klubów - Eczacibasi. Jako pierwszy trener z drużyną Volley Bergamo dwukrotnie wygrywał Ligę Mistrzyń. Jako asystent selekcjonera reprezentacji Włoch dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Europy, raz wicemistrzostwo. 45-latek we wtorek podpisał z PGE Atomem Treflem Sopot nowy, dwuletni kontrakt.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki