Nieczułego na niedolę zwierząt i niedola ludzka nie wzruszy - głosi popularne porzekadło. Choć niekoniecznie działa to w drugą stronę. Adolf Hitler był wegetarianinem, kucharzom wydał zakaz wrzucania żywych raków do wrzątku, a zanim popełnił samobójstwo, zadbał o to, by otruć swojego ulubionego psa, Blondi, chcąc oszczędzić mu okrucieństw z ręki sowieckich sołdatów. Dla Żydów, Cyganów, Słowian, homoseksualistów czy osób upośledzonych umysłowo miał jednak dużo mniej współczucia.
Jeśli coś budzi moje zastrzeżenia w niedzielnej akcji, to nie jej szczytne cele, ale forma, a mówiąc ściślej - miejsce protestu. W niedzielne popołudnie po gdańskim Długim Targu nie spacerują raczej osoby, do których skierowane jest to przesłanie. Nieludzkie warunki przetrzymywania psów to przede wszystkim (choć nie wyłącznie) problem polskiej wsi. A jej mieszkańcy, jeśli nawet zobaczą wieczorem w telewizji przebitki z politykami czy piosenkarzami na łańcuchu, potraktują to jako fanaberie i dziwactwa "miastowych", a nie jako apel do sumień.
Natomiast dla pani Senyszyn oraz innych gwiazd i gwiazdeczek ochoczo poświęcających się sprawie zwierząt mam inną sugestię - godzinkę zbierania psich kup z trójmiejskich chodników. Taka akcja miałaby realny edukacyjny sens - trafiłaby naocznie do adresatów. W jaki sposób to pomoże zwierzętom? - spyta obrońca czworonogów. Mogłoby poprawić ich notowania u tych wszystkich, którzy na psy patrzą raczej jako na źródło utrapień, a nie ofiary człowieka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?