Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Londyn bez polskich gimnastyków?

Adam Suska
Następców Leszka Blanika nie widać
Następców Leszka Blanika nie widać Grzegorz Mehring
Blask olimpijskiego złota Leszka Blanika w Pekinie nie powinien zasłaniać słabości gimnastyki sportowej w naszym kraju. Po zakończeniu przez mistrza sportowej kariery, którą zapowiedział w przyszłym roku, nie będzie w Polsce zawodnika, który mógłby skutecznie walczyć o kwalifikację na kolejne igrzyska w Londynie.

Seniorzy w większości są już wyeksploatowani i schorowani, a juniorzy ustępują już nie tylko swoim rówieśnikom z innych krajów, ale nawet młodszym od siebie gimnastykom.

W ubiegłym tygodniu w Cottbus odbył się XXIII Międzynarodowy Turniej Nadziei. Najlepszy z Polaków 18-letni Bartosz Reginak (AZS AWFiS Gdańsk) zajął w wieloboju szóste miejsce. Do zwycięzcy, Szwajcara Lukasa Fischera stracił ponad 6 punktów, a to w gimnastyce jest już przepaść. Start Reginiaka, którego w wieloboju wyprzedziło także trzech młodszych od niego zawodników i tak w porównaniu z pozostałymi reprezentantami Polski uznać można za udany.

Na przyrządach zakwalifikował się do trzech finałów, w których wywalczył dwa medale. Srebrny na kółkach i brązowy w skoku. Występy Marcina Dmytrowa (23 miejsce) i Tomasza Nowaka (27) najlepiej byłoby pominąć milczeniem. Strata pierwszego do lidera wynosiła 13,55 pkt., a drugiego 15,1 pkt.
Siedem lat temu z podobnych zawodów w Warnie polscy juniorzy przywieźli pięć medali, dwa złote, dwa srebrne i jeden brązowy. Drużynowo byliśmy na drugim miejscu, wśród 14 startujących krajów.

Przyczyn obecnej słabości polskich juniorów były kierownik Ośrodka Szkolenia Olimpijskiego Gimnastyków w Gdańsku Józef Karniewicz upatruje w braku perspektywicznego planu szkoleniowego, ukierunkowanego na Londyn 2012. Jego zdaniem taki powinien powstać już dwa lata temu, po mistrzostwach świata w Danii, kiedy wiadomo było, że nasza drużyna gimnastyków nie wystartuje w Pekinie.

- Tymczasem seniorzy jeździli po zawodach Pucharu Świata i przejadali prawie cały budżet związku, który należało przeznaczyć na szkolenie perspektywicznych zawodników pod kątem igrzysk w Londynie - uważa Karniewicz.

Nieco inaczej na problem ten patrzy Blanik. Mistrz olimpijski twierdzi, że jego następcom najbardziej potrzebna jest nowoczesna, spełniająca światowe standardy w gimnastyce, hala sportowa. - Bez takiej hali, nigdy nie dogonimy światowej czołówki - przekonuje Blanik.

Polskiej gimnastyce potrzebna jest zarówno hala, jak i sensowny plan szkoleniowy, dostosowany do systemu kwalifikacji olimpijskich. Nad tym ostatnim obradować będą delegaci Międzynarodowej Federacji Gimnastycznej (FIG) podczas listopadowego kongresu.

Utrzymanie dotychczasowego systemu, który preferuje wyrównane drużyny oraz wieloboistów, do minimum ograniczy szanse polskich gimnastyków na udział w igrzyskach w Londynie. Jeśli otworzy się na zawodników, specjalizujących się w jednej lub najwyżej dwóch konkurencjach na przyrządach, szanse Polaków będą trochę większe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki