Lola chce zmieniac świat, czyli czego nie wie prawica. Felieton Dariusza Szretera

Pamiętają państwo wiersz Tuwima o strasznych mieszczanach, co - patrząc - wszystko widzą osobno? W mijającym tygodniu wypłynęły właśnie dwie takie sprawy, których związku nasi straszni mieszczanie - zarówno ci spod znaku zjednoczonej, jak i niezjednoczonej prawicy - zdają się nie dostrzegać. Sprawa pierwsza: w parlamencie pojawił się projekt ustawy „Tak dla rodziny, nie dla gender”, którym środowiska bliskie ultrakonserwatywnej organizacji Ordo Iuris chciałyby zastąpić Konwencję Stambulską zobowiązującą Polskę do ochrony kobiet przed przemocą. Konwencja jest be, bo odważyła się wspomnieć, że jedną z przyczyn niesprawiedliwego traktowania kobiet może być tradycja religijna. I co z tego, że autorzy dokumentu mieli przede wszystkim na myśli islam? Religii nie należy tykać w żadnym kontekście, bo w Polsce jest tylko jedna religia, tak jak w PRL była tylko jedna partia. Dlatego „Tak dla rodziny...” wzięło na siebie ambitny cel ochrony kobiet, ale z pozycji słusznych ideologicznie. Akcentuje się w nim więc, że przemoc wobec kobiet ma charakter nie systemowy, ale patologiczny. A jedną z przyczyn tej patologii jest „wszechobecna wulgaryzacja i seksualizacja wizerunku kobiet w środkach masowego przekazu”.
Jednocześnie w prawicowych mediach i na kontach społecznościowych niektórych polityków larum grają w związku z... retuszem postaci Loli Bunny z kreskówki „Kosmiczny mecz 2”. Oryginalna Lola z filmu z lat 90. miała wydatny biust, odkryty brzuch i kształtne łydki. Teraz pod luźną, długą koszulką nie bardzo nawet widać zarys jej piersi, a nogi ma bardziej „kreskówkowe” niż kobiece. Obrońcy tradycyjnych wartości uznali to za skandaliczny neomarksistowski zamach na… No właśnie - na co? Prawo chłopców do oglądania od dzieciństwa uprzedmiotowianych kobiet? Prawa dziewczynek do bycia instruowanymi, jak wyglądają chłopięce fantazje i jak powinny w przyszłości im sprostać?
Nie wie prawica, co czyni prawica - chciałoby się skomentować.