Lodołamacze Puma i Narwal gotowe do służby. Będą kruszyć lód na Dolnej Wiśle

Lodołamacz czołowy Puma oraz liniowy Narwal to nowe nabytki Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku, które będą pełnić funkcję na Dolnej Wiśle. Powstały w szczecińskiej stoczni MSR Gryfia w ramach projektu unijnego, dofinansowanego z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014-2020. Do końca roku dołączą do nich dwie kolejne jednostki - Manat i Nerpa. Są już praktycznie gotowe, ale ich wodowanie odbędzie się po tym, jak zostaną w pełni wyposażone. Budżet całego projektu to 74 mln zł.

- Jest to kolejny etap do wymiany, unowocześnienia floty i do budowania silnych Wód Polskich, silnej administracji morskiej, wyposażonej w sprzęt i w ludzi - zaznacza Grzegorz Witkowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury. - Bardzo się cieszę, że mamy odpowiednie jednostki aby nie dopuścić, zminimalizować skutki powodzi zatorowej. Wcielenie tych dwóch, a perspektywie łącznie czterech, jednostek ma olbrzymie znaczenie dla ochrony przeciwpowodziowej dolnego biegu Wisły.

Region wodny Dolnej Wisły jest zagrożony wystąpieniem powodzi o różnorodnej genezie, dlatego jednym z głównych elementów systemu ochrony przeciwpowodziowej jest zapewnienie swobodnego spływu wód i lodów korytem Wisły. Zimą niezbędne jest prowadzenie sprawnej akcji lodołamania i utrzymywanie właściwej głębokości koryta rzeki.

Co różni Pumę od Nerwala?

Podstawowym zadaniem lodołamacza czołowego (Pumy) będzie wyłamywanie odpowiednio szerokiej rynny w lodzie, umożliwiającej swobodny odpływ kry. Będzie to zapobiegać powstawaniu zatorów lodowych, a także chronić infrastrukturę rzeczną przez uszkodzeniem.

Narwal jest mniejszych rozmiarów i jego zadaniem będzie poszerzanie wyłamanej przez Pumę rynny. Rozbijając duże tafle lodu ułatwi spływanie pokruszonego lodu.

Jak dotąd RZGW dysponywało jedynie lodomaczami starszej generacji, zwodowane na przełomie lat 80 i 90. Są już wyeksploatowane wieloletnią służbą, utrzymywane w dobrym stanie technicznym dzięki ofiarnym staraniom załogi.

- Pamiętam Wisłę skutą lodem, gdzie nawet lodołamacze sobie nie radziły i musieli saperzy pomagać w rozładowaniu zatorów. - wspomina poseł Kazimierz Smoliński - Przyroda lubi płatać figle i ostatnia zima była dramatyczna dla rejonów Włocławka i Płocka. Oby się to nie powtórzyło, ale musimy być na to przygotowani.

Nowoczesne wyposażenie jednostek umożliwi dostosowanie ich do dodatkowych funkcji i zadań. Przewidziano m.in. zainstalowanie urządzeń do sondowania dna koryta rzecznego. Statki te będą mogły pełnić funkcje holowników, jak również czynności ratownicze. Dla pełnienia roli holowniczej lodołamacz są wyposażone w hak oraz dodatkowy osprzęt wymagany dla bezpiecznego holowania. Dla funkcji gaszenia pożarów przewidziano przyłącza na pokładzie dla zasilania instalacji gaśniczej. Jednostka będzie mogła zwalczać rozlewy ropopochodne poprzez możliwość zainstalowania na pokładzie bębna z zaporą.

- Nasze nowe lodołamacze to przede wszystkim silne i zwrotne maszyny, które mają nam zapewnić bezpieczeństwo, kiedy będzie to potrzebne - mówi Andrzej Winiarski, dyrektor RZGW w Gdańsku. - Muszą być utrzymywane w pogotowiu przez ich niezawodne załogi, zarówno zimą, by chronić nas przed zatorami lodowymi jak i w pozostałe pory roku kiedy mogą być użyte do działań ratowniczych. Budując nowe lodołamacze kupujemy pewność i spokój, że moc ich silników będzie po naszej stronie. Na to warto wydać pieniądze.