Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Likwidacja szkół na Pomorzu. Trzeba umieć pozyskać wsparcie mieszkańców [ROZMOWA]

rozm. Monika Jankowska
Andrzej Porawski
Andrzej Porawski Archiwum DB
Rozmowa z Andrzejem Porawskim, sekretarzem Biura Związku Miast Polskich.

Gdańskie pomysły na reorganizację placówek oświatowych skończyły się ulicznymi manifestacjami. Czy likwidacja szkół i innych placówek zawsze będzie się wiązać z niezadowoleniem?
Jeśli taka likwidacja czy przekształcenie są dobrze przeprowadzone, to myślę, że można tego uniknąć. Trzeba umieć pozyskać ludzi do tego rodzaju inicjatyw. Nie jest to łatwe, ale nie jest też niemożliwe. Wsparcie mieszkańców zdobywa się w perspektywie nawet kilku lat. Oni nie kupią pomysłu, który jest przedstawiony z dnia na dzień. Argumentom trzeba też nadać odpowiedni kształt. Dam tu przykład. W pewnym mieście mieszkańcy zablokowali budowę drogi, która znacznie poprawiłaby jakość ich komunikacji. Ta budowa była jednak przeprowadzona z zaskoczenia, a mieszkańcy łatwo ulegli podszeptom tych, którym ta inwestycja nie odpowiadała. Gdyby o budowie mieszkańcy dowiedzieli się jakieś dwa lata wcześniej, ich opinia zapewne byłaby pozytywna. Jest też jeszcze inna metoda. Zastosował ją nieżyjący już wiceprezydent innego miasta, który niech pozostanie anonimowy. Otóż ten wiceprezydent prowadził taką politykę, że pewna szkoła stopniowo zamierała. Gdy w szkole nie było już żadnych dzieci ani nauczycieli, Rada Miasta i tak nie zgodziła się na jej likwidację. Szkoła jednak przestała generować koszty.

Czytaj również: Paweł Adamowicz zmienia plany w sprawie reorganizacji szkół i Pałacu Młodzieży

Likwidacja szkół może przynieść korzyści społeczeństwu?
Liczba dzieci spada i będzie spadać, sieć szkół trzeba zatem optymalizować. Nie chodzi mi o to, żeby wydawać mniej pieniędzy, chodzi o to, by wydawać lepiej, utrzymywać te szkoły, które są po prostu dobre.

W naszym regionie często mówi się o szkole w Gdańsku Kokoszkach, którą powierzono fundacji. Co sądzi Pan o tym, że szkoły są prowadzone przez fundacje albo stowarzyszenia?
Moim zdaniem, przekazywanie szkół stowarzyszeniom to znakomity pomysł. Ludzie działający w takich stowarzyszeniach mają wizję i chcą się w tę wizję zaangażować. Ciekawym przykładem może być szkoła w Ostrowie Wielkopolskim, działająca w oparciu o prawo spółdzielcze. Ze szkoły zrobiono spółdzielnię, której członkami byli nauczyciele i rodzice uczniów. Nauczyciele przeważali o symboliczną liczbę głosów, ale dzięki aktywnemu udziałowi rodziców udało się wyważyć interesy. Rodzice czuli, że mają realny wpływ na życie szkoły. To się działo w latach 90. i w tamtym środowisku dobrze się sprawdziło. Moim zdaniem, inicjatyw społecznych obywateli powinno być więcej - stowarzyszenie może zarządzać instytucją kultury, sportową, turystyczną albo niosącą pomoc innym. Im bardziej będziemy się angażować w takie inicjatywy, tym głośniej będziemy mogli powiedzieć, że władza lokalna faktycznie spoczywa w rękach obywateli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki