Argentyna to zespół zaliczany raczej do średniaków w światowej siatkówce, ale ma w swoim składzie kilku dobrych graczy i potrafi być groźny dla najlepszych. Dla Polaków też była groźna, ale biało-czerwonym udało się zwyciężyć, choć naprawdę z wielkim trudem. To nie było takie zwykłe 3:1. W pierwszym secie polscy kibice, którzy nie wypełnili Atlas Areny nawet w połowie - niestety, dziś już widać, że z cenami biletów organizatorzy słono przesadzili, bo za wejściówkę trzeba było zapłacić, w zależoności od sektora od 140 do 350 złotych - „tradycyjnie” musieli się denerwować. Dlatego tradycyjnie, bo w ostatnim czasie Polacy mają olbrzymie problemy z dobrym rozpoczęciem meczów. Wystarczy zauważyć, że w ponad połowie meczów, które rozegrali w 2015 i 2016 roku, przegrali pierwsze sety. W sumie w tym czasie rozegrali 52 spotkania i aż w 29 ponieśli porażkę w pierwszej partii, a w sumie przegrali tylko 16 meczów. Tym razem biało-czerwonym udało się wygrać otwierającego seta, ale dopiero na przewagi.
Gra Polaków mocno falowała, ale i tak mieli okazję, by szybciej zakończyć partię, bo prowadzili 23:21, ale przegrali dwie kolejne akcje i Albicelestes doprowadzili do wyrównania. Wreszcie Martin Ramos uderzył w aut i seta wygrali Polacy. Trener Argentyńczyków nie przywiózł do Łodzi wielkiego lidera swojej drużyny Facundo Conte, który odpoczywa przed igrzyskami w Rio, a uznania w oczach trenera niespodziewanie nie znalazł rozgrywający PGE Skry Bełchatów Nicolas Uriarte.
Za to w polskim zespole od początku zagrał Bartosz Kurek. I z każdą piłką grał lepiej. - Nie mogę zapewnić, że poziom będzie najwyższy. Ale na pewno będą emocje - zapowiadał przed turniejem kapitan Polaków Michał Kubiak i się nie pomylił. W drugiej partii Polacy przegrywali już 21:23, ale zdobyli trzy punkty z rzędu i znów walczyli na przewagi. Tym razem trochę dłużej, ale też z happy endem. Nie zabiło to jednak morale argentyńskiej drużyny, bo trzeci set też kończył się na przewagi, choć Polacy jeszcze w końcówce prowadzili trzema punktami. Po długiej walce wicemistrzom Ameryki Południowej udało się przedłużyć mecz, ale tylko o jednego seta.
W sobotę o godz. 20.10 Polacy zagrają w Atlas Arenie z Rosjanami, a frekwencja, jak twierdzą pracownicy PZPS, powinna być dużo wyższa. Ostatnie spotkanie w Łodzi polski zespół zagra w niedzielę z Francją, która zaskakująco łatwo pokonała w piątek Francuzów 3:0.
Polska - Argentyna 3:1 (26:24, 31:29, 36:38, 25:22)
Polska: Łomacz, Bednorz, Nowakowski, Kurek, Buszek, Klos, Zatorski (libero) oraz Konarski, Woicki, Szalpuk, Bieniek, Możdżonek. Trener: Stephane Antiga.
Argentyna: De Cecco, Bruno, Sole, Lima, Poglajen, Ramos, Alexis Gonzalez (libero) oraz Martinez, Palacios, Demian Gonzalez, Crer, Santucci (libero), Quiroga, Imhoff. Trener: Julio Velasco.
"Ona tańczy dla mnie" w Saint-Etienne. Polscy kibice znakomicie bawią się we Francji
TVN24 / x-news
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?