Piłkarze Lechii przed meczem twardo i odważnie zapowiadali walkę z Broendby o zwycięstwo i awans do trzeciej rundy kwalifikacji Ligi Europy.
- To jest najważniejszy mecz dla miasta, klubu i kibiców. Chcemy go wygrać – mówił Flavio Paixao, kapitan biało-zielonych.
- Jesteśmy gotowi wyeliminować Broendby – wtórował mu Patryk Lipski, pomocnik gdańskiego zespołu.
CZYTAJ TAKŻE: Zobaczcie piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk
Obaj piłkarze nie znaleźli się w podstawowym składzie na ligowy mecz z ŁKS, ale przeciwko duńskiej drużynie już zagrali. I wraz z kolegami pokazali, że te wszystkie zapowiedzi, to nie były słowa rzucane na wiatr. Wprawdzie na początku spotkania przed świetną szansą stanął Simon Hedlund, który nie trafił w bramkę z bardzo dobrej pozycji, ale potem to podopieczni trenera Piotra Stokowca przejęli inicjatywę. Można powiedzieć, że to była koncertowa pierwsza połowa w wykonaniu biało-zielonych. Lechia prezentowała jakość piłkarską, pewnie przerywała akcje doświadczonych rywali na europejskich boiskach i wyprowadzała szybkie ataki, które siały popłoch w defensywie czwartej drużyny duńskiej ekstraklasy. Sygnał do ataku dał rozgrywający bardzo dobry mecz Karol Fila, który huknął z dystansu, ale skuteczną interwencją popisał się Marvin Schwabe. Później bramkarza gości próbował lobować Flavio Paixao, a Lukas Haraslin w świetnej sytuacji nie trafił w bramkę. Gdańszczanie grali w sposób bardzo mądry, a ponad 25 tysięcy kibiców mogło być dumnych z postawy zespołu. W zespole rywali słabo prezentowali się środkowi obrońcy Hjortur Hermannsson oraz Paulus Arajuuri i aż prosiło się o to, aby wykorzystać, któryś z ich błędów. Wreszcie w 25 minucie Daniel Łukasik przytomnie przerzucił piłkę na lewe skrzydło, tam Żarko Udovicić odegrał piłkę do Filip Mladenovicia, który został sfaulowany w polu karnym przez Kevina Mensaha. Szkocki arbiter John Beaton bez wahania wskazał na jedenasty metr, a pewnym egzekutorem rzutu karnego był Flavio Paixao. Lechia kontrolowała sytuację na boisku i szukała okazji do podwyższenia wyniku. Taką miał Paixao, ale po jego strzale głową futbolówka przeleciała tuż obok bramki. W doliczonym czasie gry pokazał się słabo grający do tej pory Kamil Wilczek, ale całą sytuację uratował świetną interwencją Dusan Kuciak.
CZYTAJ TAKŻE: Piekne polskie cheerleaderki
Drugą połowę Lechia zaczęła cofnięta i czekała na okazję do kontry. Jedną z takich akcji zdobyciem gola zakończył Paixao, ale niestety był na minimalnym spalonym i bramka nie została uznana. W 59 minucie wielka radość pojawiła się w sektorze duńskich kibiców. Bardzo dobrym podaniem popisał się Dominik Kaiser, a sytuację sam na sam z Kuciakiem wykorzystał Simon Hedlund. Piłkarze Lechii nie załamali się takim obrotem sprawy i już cztery minuty później cieszyli się ponownie z prowadzenia. Świetnym dośrodkowaniem popisał się Fila, a akcję skutecznym strzałem głową zakończył Lipski. Bardzo aktywny Fila próbował strzelać na bramkę Broendby, ale trochę brakowało mu szczęścia. Goście do końca walczyli o wyrównanie, ale Kuciak wybronił strzał Arajuuriego, a Błażej Augustyn w ostatniej chwili wybił piłkę i dzięki temu Wilczek nie znalazł się w sytuacji sam na sam z Kuciakiem. Za to w ostatniej minucie biało-zieloni mogli dobić rywali. Artur Sobiech, który zmienił Paixao, strzelił w poprzeczkę, a piłka odbiła się jeszcze od pleców bramkarza Broendby, który zdołał się obrócić i złapać piłkę. Lechia wygrała z Broendby, ale za tydzień w rewanżu czeka ją twardy bój o awans do trzeciej rundy.
Wielki transfer Barcelony stał się faktem. Antoine Griezmann nowym piłkarzem "Dumy Katalonii"
Press Focus / x-news
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?