Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leszek Solski: Jadę na wczasy bez komputera

Irena Łaszyn
Dwa lata temu gościli w Belwederze
Dwa lata temu gościli w Belwederze Fot. archiwum prywatne
W katyńskim lesie zginął jego ojciec i stryj. Leciał do nich, ale nie zdążył złożyć kwiatów. Teraz przyjaciele przynoszą niezapominajki przed jego dom, a Rosjanie kładą czerwone goździki w miejscu tragedii. O Leszku Solskim z Sopotu pisze Irena Łaszyn

Te wiersze go fascynowały. Podobnie jak postać por. Janiny Lewandowskiej, jedynej kobiety, która zginęła w Katyniu. - Nie wie pani, kto to Kendall Mirriam? - burczał. - To amerykański poeta, którego poznała moja koleżanka Gizela z Portland. Pyta pani, skąd Amerykanin wie o tej zbrodni i dlaczego o niej pisze. Inteligentni Amerykanie interesują się takimi dziwnymi sprawami i takimi dziwnymi krajami jak Polska. Pyta pani, ile Mirriam ma lat. OK, mogę zapytać Gizelę, ale nie teraz, bo ona akurat maluje z sąsiadką okiennice. I jeszcze, czy kawaler, czy żonaty. Myślę, że kawaler, bo czy żonaci piszą wiersze?

Zupełnie się na tym nie znam.

Chciał, żeby te wiersze opublikować. Ale czy lokalna gazeta publikuje wiersze amerykańskiego poety? Zaczął pukać do Instytutu Anglistyki Uniwersytetu Gdańskiego. Może tam zainteresują się Mirriamem? Ściągnął do domu dr Beatę Wiliamson, a przy okazji mnie. - Panie siedzą i czytają, a ja wam usmażę naleśniki - zarządził.
Były z serem.
Dr Wiliamson orzekła, że to niezłe wiersze.
Joanna Śliwińska, dziennikarka z Warszawy, je przetłumaczyła. Program 1 Polskiego Radia zrobił o Mirriamie audycję.
To było dwa lata temu. Już po tym jak napisałam tekst o Leszku Solskim i jego rodzinnej tragedii. O ojcu kpt. Kazimierzu Solskim z 13 Dywizjonu Artylerii Konnej i stryju majorze Adamie Solskim z 57 Pułku Piechoty.
W sobotę, 10 kwietnia, kopie tego artykułu, w wersji polskiej i angielskiej, zabrał na pokład samolotu, żeby w Katyniu rozdawać tym, którzy polską historię mało znają. - Tam podobno będą japońscy dziennikarze - tłumaczył.

* * *
Dr Beata Wiliamson mówi, że angielską wersję posłała do USA. Jeszcze przed sobotą. I ci, którzy wciąż nie widzieli filmu Andrzeja Wajdy "Katyń", opartego na pamiętnikach Adama Solskiego, pobiegli do biblioteki, by go wypożyczyć. Ale w wypożyczalniach kolejka, zapisali się i czekają.
Pani Beata też pamięta te naleśniki.

* * *
Przed domem Leszka Solskiego w Sopocie palą się znicze, są czerwone róże i niebieskie niezapominajki w doniczce przewiązanej biało-czerwoną kokardą. U wejścia do klatki - dwie flagi przepasane kirem, na tablicy - pożegnanie od sąsiadów i tekst z poniedziałkowego "Dziennika Bałtyckiego" pt. "Katyń wołał go do siebie".

* * *
W moim komputerze - mnóstwo listów. Tych od niego i tych od jego przyjaciół. Głównie z Kanady, gdzie najczęściej z żoną podróżował, bo tam mieszkają ich dwie córki z rodzinami. Ktoś przesyła zdjęcia z ostatnich wspólnych rodzinnych wakacji, z Kuby i Toronto, sprzed dwóch tygodni. Wszyscy piszą o audycjach radiowo-telewizyjnych w CBC i najpopularniejszym dzienniku telewizyjnym The National, poświęconych Leszkowi Solskiemu. Jemu i tej katastrofie.
"Leszek zawitał do wielu kanadyjskich domów, począwszy od południa Kanady aż po Koło Podbiegunowe. Od Oceanu Spokojnego aż po Ocean Atlantycki. Wzdłuż i wszerz. Bo Kanada jest duża. Mam nadzieję, że Leszek miał frajdę, wiemy, jak lubił podróżować" - pisze Janusz Charczuk, dawny piłkarz gdańskiej Lechii, który teraz mieszka w Toronto i pisze ikony. On też o Leszku Solskim w telewizji CBC opowiadał. Jedną ze scen kręcono na żywo przed pomnikiem Jana Pawła II na Roncesvalles. W pewnym momencie głos mu się załamał, więc prezenterka, która robiła ten wywiad, podeszła do niego i powiedziala: I will give hug (teraz cię uściskam). I zrobiła to. Wywiad szedł dalej, ale tym razem pękła ta prezenterka, broda jej zaczęła drgać. Więc Charczuk do niej podszedł i powiedział: Now I will give you hug (teraz ja ciebie przytulę). Stali tak przez chwilę, przytuleni. Patrzyła na nich Kanada, od południa po koło podbiegunowe.
Krystyna Sroczyńska z Kongresu Polonii Kanadyjskiej: W specjalnym bezpłatnym wydaniu polonijnego "Czasu - Związkowca" obok mojego tekstu ukazał się ten z "Polski Dziennika Bałtyckiego".
Wczoraj był w Kanadzie dzień żałoby narodowej.

* * *
Zagraniczni przyjaciele wysyłają te listy i tłumaczą, że muszą do mnie, bo On nie odpowiada. A ja im tłumaczę, że na pewno mają w komputerze jego list z 24 marca z informacją: Wstrzymajcie się z wysyłaniem e-maili, bo teraz jadę na wczasy bez komputera.

* * *
Stefan Figlarowicz, fotografik, przypomina, że w lutym otrzymał od Leszka Solskiego kilka zdjęć z Międzynarodowych Zawodów Hippicznych w Zakopanem z 1930 roku. Uczestniczył w nich jego ojciec, kpt. Kazimierz Solski. Rozważali, gdzie je pokazać publicznie.
I ja mam te zdjęcia. Podobnie jak wiele innych przechowywanych przez Leszka Solskiego w wytartej walizeczce. W walizeczce, do której 17 września 1939 roku Halina Solska, matka Leszka, spakowała rodzinne pamiątki, zanim uciekła z synem z Baranowicz do Warszawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki