Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leszek Gierszewski: Bytovia jest jak firma, a kasa zawsze będzie

Mateusz Węsierski
Leszek Gierszewski: My o pieniądzach nie rozmawiamy. My pieniądze mamy i na klub będzie
Leszek Gierszewski: My o pieniądzach nie rozmawiamy. My pieniądze mamy i na klub będzie Mateusz Węsierski
Rozmowa z Leszkiem Gierszewskim, właścicielem firmy Drutex, która jest sponsorem Bytovii.

- Co Pan czuł, kiedy Drutex-Bytovia zapewniła sobie historyczny awans do II ligi?

- Było tak jak w firmie. Wierzyłem w sukces od samego początku. Od pierwszego meczu.

- Rok temu nie było kolorowo. Klub o mało co nie spadł do IV ligi.

- To było tylko potknięcie. My wierzyliśmy w sukces. Proszę zobaczyć. Tu się nic nie zmieniło od 7 lat. Nawet trener jest ten sam i dalej będzie.

- Jest Pan kibicem piłki nożnej?

- Od wielu lat. Troszkę mniej kibicowałem, kiedy grali w niższych ligach. Teraz, jak mnie nawet nie ma na meczu, to i tak wszystkie wyniki znam na bieżąco. Wiem o każdym golu. Ostatnio coraz częściej jestem na trybunach. Po wejściu do II ligi będę chodził regularnie.

- Przez pewien czas bytowski stadion, z powodu niedostosowania do wymogów II ligi, nie będzie użytkowany. Bytovia ma grać tylko na wyjeździe. To spory problem?

- To katastrofa. Kogo my wybraliśmy? Burmistrz o perspektywie awansu wiedział od dawna. Jesienią były rozmowy i padły obietnice. Jako sponsor nie podpiszę się pod nieustannymi meczami wyjazdowymi. Przecież nie rozmawiamy o pieniądzach na drużynę, której utrzymanie będzie więcej kosztowało, choć miasto powinno się i do tego poczuwać. Nie wiem, jak to nazwać. Nieudolność? Złośliwość? Od pierwszego meczu byliśmy na pierwszym miejscu i cały czas utrzymywaliśmy przyzwoitą przewagę. Dobry gospodarz wie, co się na jego terenie dzieje.

- Istnieje zagrożenie, że w razie niedostosowania stadionu w odpowiednim czasie, Pańska firma wycofa się ze sponsoringu?

- To byłby policzek dla bytowiaków. Jestem pewien, że gdyby jesienią były wybory samorządowe, to wszystko dałoby się zrobić. Myślę, że trzeba by było być bardzo nieodpowiedzialnym, żeby tego teraz nie zrobić. W Bytowie na ligowe mecze chodzi ponad tysiąc osób. Bytów tym żyje.

- Miejmy nadzieję, że władze zdążą.

- Oczywiście, bo II liga to będzie wielka sprawa. Kibiców na trybunach będzie o 50, a nawet 100 procent więcej. Nie wyobrażam sobie, żeby to nie wyszło.

- Zwiększy Pan budżet na klub?

- Nie zastanawiam się, czy będę musiał dać milion czy więcej. My o pieniądzach nie rozmawiamy. My pieniądze mamy, więc i na klub też będzie.

- A co Pan zrobi, jeśli klub w przyszłości awansuje do I ligi?

- Jestem optymistą. Proszę zobaczyć, co zrobiliśmy z piłką w ciągu 7 lat. Konsekwentnie, nawet z tym samym trenerem, grając długofalowo i fair, tak jak w biznesie, poszliśmy do przodu. A to dlatego, że mamy wizję.

- Chce Pan zostać drugim Drzymałą? Doprowadził on do ekstraklasy Groclin Grodzisk Wielkopolski.

- Nie wiem, czy to jest możliwe, ale trzeba mierzyć wysoko. Jak się ma marzenia, to się je zrealizuje. Jeśli jednak człowiek jest pesymistą, to nic mu w życiu nie wyjdzie. Jak rozmawiam z pracownikami, to im mówię, że nie marzyłem o tak wielkiej firmie. Myślałem tylko, że będzie duża. Miejcie więc marzenia, mierzcie wysoko, bo każdy ma swoje 5 minut.

- Piłka nożna to dobra reklama?

- Pewnie jakaś jest, ale w naszym przypadku to już raczej hobby. A jesteśmy na całym świecie. Czy piłka nożna nam pomaga? Nie wiem. Pomaga z pewnością sponsorowanie programu X-Factor. Zbudowaliśmy markę solidnością, a reklama powoduje jeszcze większą identyfikację naszych klientów z firmą.

- Idzie Pan w kolejne duże projekty reklamowe?

- 23 czerwca miało być otwarcie PGE Areny Gdańsk, ale władze znowu nawaliły, bo stadion nie powstanie na czas. A miało być show. Zapłaciliśmy za to duże pieniądze. Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że nie będzie meczu polityków z dziennikarzami. W TVN trzy miesiące sztab ludzi pracował nad organizacją tego meczu. Miało być wielkie show, a jest klapa. I kto nawalił?

- Wróćmy do Bytovii. Ma Pan bliskie relacje z zawodnikami? Daje Pan im instrukcje przed meczem?

- Ja rozmawiam z trenerem i z Rafałem [Rafał Gierszewski, bratanek Leszka Gierszewskiego, radny i wiceprezes Bytovii - dop. red.]. Ustawiliśmy ten klub jak firmę. Dlatego tak dobrze idzie. Przez 7 lat nikt nigdy nie słyszał, że komuś nie zapłacono, czy że zawodnicy sądzą się z klubem. Jak wypłata ma być dziś, to będzie dziś, a nie jutro. Pieniądze mają na stole, a nie pod stołem. Tu nic nie jest udawane i prowizoryczne. Jeśli chodzi o zawodników, to kilku u mnie pracuje. Między innymi Brazylijczyk [Adivano Nascimento, napastnik - dop. red.] na produkcji. Nie raz jak go zobaczę, to się z nim przywitam. Z kilkoma innymi też nieraz porozmawiam, bo i na produkcji, i w biurze mamy zawodników. Jednak strategiczne decyzje omawiam tylko z moim bratankiem, no i z trenerem. On ma wolną rękę, bo jak będzie się bał, nie będzie pewny dnia jutrzejszego, to nie będzie oddany. Nie będzie tak pracował. U nas trener może być spokojny. Nawet jak mieliśmy spaść do IV ligi, to trener został ten sam i on był bardzo spokojny o swoją przyszłość. Tak samo jest dalej. To jest sport. Gdyby był do końca przewidywalny, to byłby nudny. Dramaturgia jest nam potrzebna.

- Teraz jest wielka chwila.

- To historyczny moment. A gdybyśmy się wycofali, to wiemy, co będzie. Klasa A. Tak jak w sąsiednim Miastku. Ja wziąłem tę drużynę na barki, no i jedziemy.

- Ile firma zainwestowała w Bytovię?

- Nie wiem. Ja wiem, jakie są potrzeby i takie pieniądze dajemy. Na bieżąco. Po prostu je przesuwam. Proszę też zobaczyć, że to jest moja firma. Nazywa się wprawdzie spółka akcyjna, ale to jest spółka z żoną i dziećmi. Ja wydaję swoje pieniądze i dlatego chcę je wydać dobrze. To musi sprawiać mi satysfakcję.

Sponsor generalny

Drutex w osobie Leszka Gierszewskiego jest gotów dla Bytovii zrobić wszystko. Szczególnie widać to było jesienią 2009 roku. Drużyna dotarła do 1/8 Pucharu Polski, gdzie spotkała się z Wisłą Kraków. Gierszewski ze stadionu w Bytowie zrobił obiekt godny podziwu. Kilkoma ciężarówkami przywiózł przenośne trybuny i zapewnił oprawę, jakiej to miasto nie widziało. Koszty podobno przekroczyły milion złotych. Właściciel największej fabryki okien w Europie idzie dalej. Sowicie wynagradza piłkarzy i przy stadionie buduje Dom Piłkarza. Oczywiście drugoligowa drużyna ma zapewnione pełne finansowanie.

Powtórki z 2009 roku z Wisłą nie będzie

Po awansie do II ligi podopieczni Waldemara Walkusza nie zdobędą regionalnego Pucharu Polski. W półfinałowym spotkaniu bytowski zespół uległ w środę 0:2 drużynie Gryfa Orleksu Wejherowo.
Początek spotkania był nieco nudny. Obie drużyny sprawiały wrażenie, jakby myślami były już na wakacyjnych urlopach. W 67 minucie, po zagraniu ręką jednego z obrońców gospodarzy, rzut karny wykorzystał Gicewicz. Wynik meczu na 2:0 dla Gryfa ustalony został w ostatniej minucie gry, kiedy to zawodnik gości trafił do pustej bramki. Tym samym wejherowianie awansowali do wojewódzkiego finału rozgrywek PP. Ich przeciwnikiem będzie IV-ligowy Gryf 2009 Tczew.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki