Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekcje religii w szkołach. Czy powinny się odbywać? Religia czy etyka? Pytamy Czytelników czy lekcje powinny wrócić do salek przy kościołach

PL
123rf
W kontekście ostatnich protestów nauczycieli dotyczących niskich zarobków pojawia się temat katechetów. Ich zarobki bywają większe niż innych nauczycieli - wiąże się to z przeliczaniem kwot za część etatu. Czy słusznie? Być może lekcje religii powinny być w ogóle wycofane ze szkoły? Dziecko może nie uczestniczyć w lekcjach religii, jednak zdarza się, że naraża je to na ostracyzm ze strony innych dzieci czy nauczycieli - muszą wówczas zorganizować dziecku opiekę na ten czas. A lekcje etyki które szkoła ma realizować w zamian? To często fikcja.

Pani Katarzyna mówi: - Religia powinna odbywać się w salkach katechetycznych przy kościołach. W szkole powinna być logika i etyka - bo jak widać na co dzień mamy niedobór logicznego myślenia i etycznych zachowań. W wyższych klasach dopuszczam religioznawstwo pod warunkiem, że nie prowadziłby tego ksiądz, zakonnica lub katecheta a religioznawca.

92% Polaków klasyfikuje się jako katolików. Statystyki to jednak jedno, natomiast nauczanie Kościoła w Polsce to drugie. Bunt rodziców jednak nie dziwi: finansujemy naukę religii wszyscy, nawet jeśli nasze dziecko na zajęcia chodzić nie będzie.

Katecheci poruszają na lekcjach nie tylko tematy wiary, ale też moralności, skupiając się na propagowaniu jednej, właściwej drogi w życiu. I wystawiają z przyswojenia tej wizji ocenę. Czy te lekcje poszerzają horyzonty i uczą empatii? Młody człowiek potrzebuje odpowiednich wzorców, bo to one go kształtują. Tu mamy natomiast bardzo często indoktrynację młodych umysłów - nie bez powodu jak najszybciej wprowadza się dzieci w życie Kościoła - wiele informacji dla dorosłego człowieka, który z katolicyzmem nie miał nic wspólnego wcześniej, byłoby nie do przyjęcia. "Ja chodziłam na religię i krzywda mi się nie stała, to i moje dzieci mogą, bo co robić z igły widły"- mówią rodzice, którzy uważają, że dyskusja o lekcjach z katechetami jest zbędna.

Może i nie stała się krzywda, ale czy był z tego pożytek? Raczej w tym kontekście powinniśmy o tym myśleć.

Religia i nauka? To przecież się wyklucza! - mówią rodzice

Być może jednak oceny z tego przedmiotu nie powinny liczyć się do średniej? O ile samo uczęszczanie zależy od woli rodziców dziecka, o tyle jeśli już uczeń bierze udział w zajęciach, ocena ta liczy się do jego średniej końcowej. Katecheci mogą nauczać o innych religiach, o tolerancji, odmienności, ale najczęściej kończy się to na klepaniu formułek. Czym innym jest religioznawstwo, które polega na uchwyceniu różnic między wierzeniami i przyswajaniu wiedzy o świecie - jakkolwiek negatywnie do wiary nie jesteśmy nastawieni, nie możemy wykluczyć wpływu różnych wierzeń na losy świata i to, jak współcześnie wygląda.

Katecheci często nie pozwalają na dyskusję podczas zajęć, nie są otwarci na dialog, który jest najważniejszy - powiedzmy, że w domu jesteśmy gotowi na dyskusję o wszystkim z dziećmi, również o wierze. Ale jak reagować, gdy dziecko usłyszy w szkole, że zwierzęta nie mają duszy, uczuć i są zupełnie podległe człowiekowi? Za pieniądze państwa katecheci edukują młode, wrażliwe umysły. Uczą, że homoseksualizm to wypaczenie i grzech, masturbacja jest gorsza od bomby atomowej, a antykoncepcja stosowana przed kobietę „robi z jej macicy śmietnik" - takie treści znalazły się w szkolnym podręczniku.

Likwidacja gimnazjów - czy była potrzebna? Spytaliśmy rodziców. Są rozgoryczeni zmianą, na którą nie mieli wpływu, ale są też i zadowoleni

Szkoła to jednostka oświatowo-wychowawcza a nie miejsce indoktrynacji religijnej. Zajęcia z religii powinny odbywać się w jednostkach do tego powołanych czyli w/przy kościele. Nie widzę potrzeby finansowania tych zajęć ze środków przeznaczonych na oświatę ponieważ KK stać na to aby organizować spotkania we własnym zakresie. Kto więc będzie chciał posyłać swoje dziecko na religię, pośle je gdziekolwiek. - mówi Ola.

Z uwagi na likwidację gimnazjów w szkołach zrobiło się ciaśniej - nie we wszystkich placówkach uda się zorganizować odpowiednio wyposażone pracownie chemiczne czy fizyczne i dostosować je do przepisów BHP w krótkim czasie. Może się okazać, że po skończeniu podstawówki nastolatek będzie miał za sobą jedno albo dwa doświadczenia przeprowadzone w sali chemicznej, bo na jej wyposażenie nie było środków. Nie ma czasu na doświadczenia ani na wycieczki - liczy się realizacja programu nauczania. Brakuje czasu na swobodne dyskusje, są kartkówki, sprawdziany, przepytywanie, które jest stresujące dla ucznia.

Tzw. matczyne emerytury budzą kontrowersje - co z matkami, które godziły pracę i wychowanie dzieci? "Ustawa chora i krzywdząca inne kobiety"

W szkołach znajduje się jednak czas na święcenie plecaków, apele z okazji uroczystości religijnych, msze w godzinach lekcyjnych, jasełka czy rekolekcje.

Ingerencja instytucji religijnych w życie szkoły jest większa niż może się wydawać. W ostatnim czasie rozpętała się w sieci gorąca dyskusja na temat liczby lektur, jaką uczniowie mają do przeczytania w trakcie semestru. Okazało się, że 6 czy 7 lektur to zbyt dużo dla licealisty.

Cyfrowe pokolenie czuje się przytłoczone taką liczbą, zasłaniając się tym, że mają inne przedmioty, nie tylko "język polski" i na czytanie nie mają czasu. Wniosek jest taki, że czytanie książek podciągamy nie pod rozwijanie wyobraźni, zdobywanie wiedzy, rozwijanie językowych umiejętności, ale "lekcje z polaka". Przykre i porażające.

Szkoła powinna być neutralna światopoglądowo?

Część rodziców uważa, że zamiast religii powinna odbywać się etyka albo pierwsza pomoc - już od najmłodszych powinniśmy uczyć dzieci jak zachować się w sytuacji zagrożenia życia.

Nauka angielskiego lub innego języka w tym czasie przyniosłaby dzieciom i młodzieży więcej korzyści w życiu. A tak kasta cwaniaków wciskająca ciemnotę pasie się pieniędzmi z budżetu. Religia do kościoła, tam jest jej miejsce - uważa Andrzej.

Dlaczego więc skoro zdaje się, że większość rodziców sprzeciwia się lekcjom religii, a co jakiś czas pojawia się dyskusja w Sejmie na temat jej wycofania ze szkół, nic się nie zmienia? Bo według założenia lekcje te mają pełnić rolę wychowawczą - uczyć otwartości, właściwych zasad moralnych, a wielu rodziców jest przekonanych, że to jest najwłaściwsza forma, by nauczyć młodego człowieka "co dobre, a co złe". Koło się zamyka.

Błędne koło?

Jak mówi jedna z mam, Justyna: "Religia była od zawsze w szkołach i w dalszym ciągu powinna być" - z ponad 200 komentarzy pod pytaniem "Religia w szkole - jesteś za czy przeciw" tylko ten jeden argumentuje decyzję ZA.

Kiedyś nauczyciele stosowali wobec uczniów przemoc - wymierzony policzek, bicie linijką po rękach, uderzenie po głowie - wymuszali tym szacunek i spokój w klasie. A jednak dorośliśmy jako społeczeństwo do tego, by uznać takie zachowanie ze strony pedagogów za niedopuszczalne i bronilibyśmy przed takim atakiem nasze dzieci jak lwy - nie przekonują nas argumenty, że "skoro mnie bili i żyję, to i dzieci niech poznają smak dyscypliny".

Zawsze była i na pewno jest potrzebna - mówią rodzice
"Bo tak" - nieśmiertelny argument, z którym nie da się dyskutować, bo każdy logiczny kontrargument będzie niewystarczający. I tak zachowuje się w wielu przypadkach Ministerstwo Edukacji, odrzucając prośby i apele rodziców. Religia jest potrzebna?

Pozostaje pytanie, komu. Ale na nie odpowiedzieć musi sobie każdy sam.

Czy nauka religii w przedszkolu to dobry pomysł?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki