Tymczasem dokładnie rok temu - w poprzednie wakacje - podliczono wydatki i obwieszczono - jest rekord! Rodzice zapłacą za podręczniki swoich dzieci prawie miliard złotych! Rekord ostał się najkrócej, jak mógł - zmiecie go najbliższa fala podręcznikowych zakupów.
Jestem pewna, że tegoroczne podliczenia wyjdą daleko poza miliard. W tym roku wszyscy, którzy na podręcznikach zarabiają, poczują się w swym pędzie do największego zysku zupełnie usprawiedliwieni - Ministerstwo Edukacji wprowadza przecież nowe podstawy programowe, a nie da się uczyć nowego ze starych podręczników. Jednak podstawa programowa nie dotyczy wszystkich klas, jakie zaczną naukę we wrześniu. Nie widzę jednak, by rodzice uczniów tych klas, w których nowej podstawy nie będzie, mogli w tym roku szczególnie zaoszczędzić.
Cztery lata temu MEN zniosło ustawowy limit dotyczący używania w szkołach podręczników. Mogą być zmieniane co rok, a nauczyciele korzystają z tego bez umiaru. Czy nauczyciel, który zmienia wydawnictwo, nie dając rodzicom szansy odkupienia przynajmniej kilku książek od starszego rocznika, sam nie bywa rodzicem? On nie musi kupować podręczników? Marzy mi się szkoła, w której ktoś przytomny uzna, że używany podręcznik to dodatkowa lekcja ekonomii dla uczniów - bo nie warto wyrzucać tego, co jeszcze może się komuś przydać.
Przeczytaj koniecznie: Podręczniki znów podrożały. Ministerstwo edukacji nic w tej sprawie nie zrobi
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?