Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze żądają od ZUS pieniędzy za L-4

Dorota Abramowicz
Lekarze, zrzeszeni w Ogólnopolskim Związku Zawodowym postanowili oficjalnie wystąpić przeciw Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych. Zażądali, by ZUS zaczął im płacić za... wystawianie zwolnień chorobowych.

Do sztandarowego pomysłu OZZL sprzed 10 lat wrócił, jako pierwszy, region mazowiecki związku. W prasie pojawiło się ogłoszenie, że OZZL szuka chętnych, którzy wystąpią na drogę sądową przeciw ZUS. W zamian oferuje pomoc finansową i prawną.

- Wspieramy tę akcję i jeśli na taki krok zdecyduje się lekarz z Pomorza, to otrzyma on naszą pomoc - deklaruje dr Andrzej Sokołowski, przewodniczący OZZL w naszym województwie.

- To jest bardzo rozsądne posunięcie. Jeśli ktoś zleca drugiej osobie wykonywanie określonej pracy, to powinien za tę pracę zapłacić. Wystawianie zwolnień lekarskich na drukach ZUS nie ma nic wspólnego z leczeniem chorych, jest to usługa czysto komercyjna. Podobne zaświadczenie, dotyczące jedynie zdolności do wykonywania pracy lekarz wystawia np. marynarzom. I za takie zaświadczenie płaci albo sam marynarz, albo zatrudniająca go firma.

- Jest to nasz prywatny bunt przeciw zalewającej polskich lekarzy robocie papierkowej - twierdzi internista z Gdańska. - Czas, który powinnam poświęcić choremu, przeznaczam na wypisywanie kolejnych rubryk.

Jednak niektórzy twierdzą, że termin antyzusowskiej akcji OZZL nie został wybrany przypadkowo. Od sierpnia tego roku, zdaniem wielu lekarzy, trwa nagonka na tę grupę zawodową związana z wypisywaniem druków ZUS ZLA. Kontrolerzy ZUS sprawdzają dokumentację zwolnień chorobowych, podważając często zasadność decyzji lekarzy. W województwie pomorskim zakwestionowano aż 10-11 proc. zwolnień lekarskich. Dwóm lekarzom odebrano prawo do wystawiania zwolnień.

- Z lekarzami, których zwolnienia są skracane, przeprowadzane są rozmowy wyjaśniające - wyjaśnia Ewa Pancer, rzecznik ZUS w Gdańsku. - ZUS może pozbawić lekarza prawa do wystawiania zwolnień na okres do 12 miesięcy.

W ciągu niecałych dwóch miesięcy ZUS skontrolował ponad 35 tysięcy zwolnień i podważając decyzje lekarzy "odzyskał" prawie 16 milionów złotych. Wprawdzie znaczna część tych pieniędzy (14 mln zł) wróciła do ubezpieczyciela ze względu na niedostarczenie zwolnień przez chorych w ustawowym terminie 7 dni, jednak w pozostałych przypadkach uznano, że pacjenci raczej chorzy nie byli.

Lekarze bronią się przed podejrzeniami o nieuczciwość, twierdząc, że generalnie mamy schorowane społeczeństwo... Tłumaczą, że i tak częściej chorzy odmawiają przyjęcia zwolnienia, niż próbują je wyłudzać. Ponadto nie mogą zlekceważyć ewidentnych objawów choroby. Nie mają też żadnego wpływu na późniejsze postępowanie pacjentów, którzy zamiast leżeć w łóżku decydują się np. na malowanie mieszkania.

- Nie jest to pierwsza taka akcja Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, pamiętam już dwie do niej podobne - mówi dr Andrzej Sokołowski. - Jednak żądanie, by ZUS zaczął nam wreszcie płacić za pracę papierkową, nie ma z tym nic wspólnego. Uważamy, że lekarzom po prostu należy się wynagrodzenie. Zwłaszcza że płatnik - jak można zauważyć, obserwując przepych w siedzibach ZUS - do biednych nie należy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki