Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia - Ajax 0:0. Za tydzień w Amsterdamie legioniści nie mogą się spalić

Tomasz Dębek
Fot. Piotr Hukało
Po meczu pełnym emocji i niewykorzystanych sytuacji grająca przez ostatnie minuty z przewagą zawodnika Legia bezbramkowo zremisowała z Ajaksem. Rewanż, który rozstrzygnie o awansie do 1/8 finału Ligi Europy, za tydzień w Amsterdamie.

Czwartkowy mecz był dla legionistów okazją do rewanżu za spotkania sprzed dwóch lat. Wtedy, również w 1/16 finału Ligi Europy, Ajax wygrał 1:0 i 3:0.

- Skład naszej drużyny się zmienił, kilku zawodników opuściło w międzyczasie klub. To będzie zupełnie inny mecz. Szczerze mówiąc, nie wiem czego się spodziewać. Legia ma duży potencjał. Jesienią grała trudne mecze w Lidze Mistrzów. To wymagający rywal. Ale powinniśmy wygrać - przekonywał przed meczem trener Ajaksu Peter Bosz.

- Trudno powiedzieć, czy Ajax jest teraz słabszym zespołem, a Legia silniejszym. Rywal jest mocny, ale nie wiem, czy lepszy niż dwa lata temu. W obu drużynach wiele się zmieniło. Każdy piłkarz wnosi do drużyny coś innego, dlatego takie porównania nie mają sensu. Najważniejsze jest to, by skoncentrować się, wykorzystać nasze walory i potwierdzić je na boisku. Wolimy grać niż gadać o tym, jak zagramy - wtórował mu Jacek Magiera.

W zestawieniu wyjściowej jedenastki "Magik" nie eksperymentował z wyciąganiem królików z kapelusza. Zagrał ten sam skład co w sobotę z Arką - z wyjątkiem Artura Jędrzejczyka, który jesienią grał w Lidze Europy w barwach Krasnodaru i nie mógł zostać zgłoszony do rozgrywek. Zastąpił go Łukasz Broź, który w środę trenował już na pełnych obrotach. Na ławce rezerwowych znalazł się m.in. Jakub Rzeźniczak, który wraca do formy po złamaniu kości śródręcza podczas przygotowań.

Na trybunach jeszcze przed gwizdkiem było gorąco, kibice obu drużyn nie szczędzili sobie złośliwości. Fani z Holandii przyswoili sobie podstawy języka polskiego, zwłaszcza pięcioliterowe słowo na "k", którym obrażali Legię. Mecz rozpoczął się jednak jak walka bokserska, od badania rywala. Legioniści błysnęli kilkoma niezłymi podaniami, ale zagrożenia pod bramką Andre Onany nie stworzyli. Pierwszy w tarapatach znalazł się Arkadiusz Malarz, który z dużym trudem wybronił soczysty strzał Davy'ego Klaasena. Po obejrzeniu powtórek można mieć jednak bardzo duże wątpliwości, czy piłka nie przekroczyła linii bramkowej. Sędzia bramkowy, który obserwował sytuację z bliska, nie zareagował, ratując skórę legionistom.

Po kwadransie inicjatywę przejęli gospodarze. Sam na sam z bramkarzem wychodził Vako Kazaiszwili, jednak Onana powstrzymał Gruzina z pięcioletnim stażem w Eredivisie wyjściem poza pole karne. Chwilę później pamiętną akcję z meczu z Realem chciał powtórzyć Vadis Odjidja-Ofoe, lecz tym razem Belgowi nie udał się tak doskonały strzał i piłka padła łupem golkipera.

Bardzo groźną sytuację goście stworzyli sobie w 32. minucie. Zaczęło się od straty Tomasza Jodłowca na własnej połowie. Przejętą piłkę Amin Younes błyskawicznie podał do Hakima Ziyecha, ale temu nie udało się pokonać Malarza. Chwilę później cios mogła wyprowadzić Legia, lecz Tomasowi Necidowi nie udało się uciec obrońcy i pod dużą presją ratował się strzałem z dystansu (niecelnym). Minęło kilkadziesiąt sekund i znów musiał wykazać się bramkarz Legii, który złapał uderzenie Bertranda Traore.

W końcówce pierwszej połowy pięknie przywitać się z milionami telewidzów (i kompletem publiczności przy Łazienkowskiej) mógł przywitać się Necid. Strzał z woleja czeskiego napastnika nie był jednak na tyle precyzyjny by pokonać Onanę. Półtorej minuty przed przerwą powinno być 1:0 dla Ajaksu. Kasper Dolberg w idealnej sytuacji z kilku metrów przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką.

Po przerwie z dużym animuszem zaczęli goście, ich wymiany podań sprawiały jednak wrażenie sztuki dla sztuki. Naprawdę gorąco zrobiło się z kolei pod bramką Ajaksu w 53. minucie, kiedy po składnej akcji Odjidja-Ofoe uderzył z linii pola karnego obok słupka. Sporo ożywienia w szeregach Legii wniosło też wejście Michała Kucharczyka (zmienił Necida) i Guilherme (za Kazaiszwilego). "Kuchy" już w jednej z pierwszych akcji przedryblował dwóch rywali i wyłożył piłkę w pole bramkowe, a tam blisko bramki samobójczej był jeden z obrońców Ajaksu.

Kolejne minuty obfitowały w walkę na boisku i dyskusyjne decyzje sędziego Davida Fernandeza Borbalana. Hiszpan zlitował się choćby nad Kennym Tete, który za "wycięcie" wychodzącego na czystą pozycję Jodłowca zobaczył tylko żółtą kartkę. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Siedem minut przed końcem meczu Tete sfaulował w środku pola Guilherme i musiał opuścić boisko.

W końcówce grająca w przewadze Legia zwęszyła szansę na zwycięstwo i przycisnęła jeszcze mocniej. Mimo kilku prób pokonać Onany Wojskowym się jednak nie udało. Osiągnęli cel minimum, nie stracili bramki. A w ostatnich 50 meczach Ajaksowi zero z przodu przytrafiło się po raz drugi. Gol przed rewanżem znacznie ułatwiłby jednak ich sytuację.

Za siedem dni w Amsterdamie (czwartek, godz. 19., transmisja na antenie Eurosportu) legioniści będą walczyć o zwycięstwo lub bramkowy remis. Drużyna Magiery będzie musiała radzić sobie bez Radovicia, który dostał żółtą kartkę eliminującą go z gry. Serb, podobnie jak dwa lata temu, kiedy po informacji o jego transferze do Chin Henning Berg posadził go na trybunach, nie pomoże kolegom w stolicy Holandii. Czy bez niego legionistom uda się awansować? Przekonamy się za tydzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki