Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia zagra z Cracovią i ciągle myśli o Pucharze Polski

Paweł Stankiewicz
Grzegorz Mehring
Po porażce z Legią, czas na punktową zdobycz w meczu z Pasami

Piłkarze Lechii są dalej od Bydgoszczy. Właśnie tam, 3 maja, rozegrany zostanie mecz finałowy Pucharu Polski. Biało-zieloni muszą wygrać dwumecz z Legią Warszawa, aby w tym finale się znaleźć. Nie będzie to łatwe, bowiem Lechia przegrała pierwsze spotkanie u siebie 0:1 i będzie musiała tę stratę odrobić za niespełna dwa tygodnie w stolicy.

- Na pewno nie składamy broni. Porażka 0:1 w pierwszym meczu jeszcze nie przesądza awansu Legii do finału. Zrobimy wszystko, aby wygrać rewanż. Przy wyniku 0:0 też musielibyśmy strzelić gola w Warszawie. Legia na pewno nie zagra u siebie defensywnie, bo ta drużyna nie jest do tego predysponowana. Każde zwycięstwo w Warszawie zapewni nam awans do upragnionego finału - mówił po meczu Tomasz Kafarski, trener Lechii.

Goście z Warszawy byli bardzo zadowoleni ze zwycięstwa w pierwszym meczu półfinałowym, ale zapewniali, że nie lekceważą biało-zielonych i nie czują się jeszcze finalistami.
- Nie uważam, żebyśmy nawet jedną nogą już byli w finale - przekonuje Maciej Skorża, szkoleniowiec Legii, który zwycięstwem w Gdańsku uratował posadę trenera tego zespołu. - Doskonale sobie zdajemy sprawę z tego, że czeka nas jeszcze ciężka droga. Przed nami rewanż w Warszawie i to naprawdę będzie bardzo trudne spotkanie.

Bohaterem meczu został Michał Kucharczyk, który na boisku w Gdańsku pojawił się w 71 minucie spotkania. Do tego czasu nieco więcej przy piłce byli biało-zieloni, ale nic nie wskazywało na to, że w tym meczu padnie jakikolwiek gol. Gdańszczanie mieli problemy z wypracowaniem sobie czystej sytuacji bramkowej, a piłkarze Legii nie potrafili oddać celnego strzału na bramkę gospodarzy. Zmieniło to dopiero wejście Kucharczyka, który sam miał trzy okazje bramkowe. Najpierw przegrał pojedynek sam na sam z Sebastianem Małkowskim, potem górą do spółki byli bramkarz Lechii i Luka Vućko, a trzecią szansę młody piłkarz Legii już wykorzystał. Przy wszystkich tych sytuacjach boiskowych swój udział miał Deleu. Brazylijczyk wyraźnie sobie nie radził i nadawał się do zmiany.

- Ta wygrana w Gdańsku była nam bardzo potrzebna. Pozwoliła się odbudować po ostatnich porażkach i uwierzyć, że możemy wygrywać. Mamy zaliczkę jednego gola i w rewanżu to my wystąpimy w roli faworyta. Nie możemy jednak osiąść na laurach, bo rewanż będzie bardzo trudny, a Lechia potwierdziła, że jest dobrym zespołem i wymagającym rywalem. Kiedy wchodziłem na boisko, to wiedziałem, że zawodnicy grający od pierwszej minuty mogą już odczuwać zmęczenie. Pomyślałem sobie, że mogę to wykorzystać, a także to, że jestem szybki. Miałem trzy okazje, ale cieszę się, że udało mi się strzelić jednego gola, i to takiego, który dał nam to cenne zwycięstwo - przyznał Kucharczyk.
Piłkarze Lechii byli rozczarowani wynikiem, ale zapewniają, że to jeszcze nie koniec rywalizacji.

- Nic nie wskazywało na to, że przegramy ten mecz. Jeden gol zadecydował jednak o tym, że teraz to Legia się cieszy. To było typowe spotkanie walki i układało się na 0:0. Rywale wykorzystali jednak nasz błąd. Nie chcę teraz oceniać, kto zawinił w tej sytuacji. Jesteśmy drużyną i przegraliśmy jako drużyna. To jeszcze nie jest koniec tej rywalizacji. Mamy przed sobą rewanż w Warszawie i wierzymy, że możemy awansować do finału. Dużo dałby nam szybko strzelony gol. Wtedy to my bylibyśmy w lepszej sytuacji, bo piłkarze Legii zdawaliby sobie sprawę, że kolejnej bramki już stracić nie mogą. Będziemy walczyć w stolicy, bo mamy o co - zapewnia Sebastian Małkowski, bramkarz biało-zielonych.
Środowego meczu nie dokończył Marko Bajić, który z powodu kontuzji z grymasem bólu na twarzy opuścił boisko.
- Noga boli, ale mam jeszcze drugą - żartował Serb. - A już tak na serio, to nie wiem jeszcze, ile czasu będę pauzował. Trzeba poczekać na badania.

Rewanż półfinałowego meczu Pucharu Polski w Warszawie z Legią rozegrany zostanie 20 kwietnia. Gdańscy piłkarze teraz myślami są w Krakowie, gdzie w sobotę walczyć będą z Cracovią o ekstraklasowe punkty. "Pasy" zajmują ostatnie miejsce w ligowej tabeli, ale to już jest inna drużyna niż jesienią. Cracovia pokazała, że potrafi zdobywać punkty, a u siebie wygrała chociażby z Lechem Poznań. Biało-zieloni muszą jednak wygrać w Krakowie, aby się utrzymać w ścisłej ligowej czołówce.

- Teraz rzeczywiście najważniejszy będzie mecz z Cracovią. Co tu wiele mówić, interesują nas tylko trzy punkty. Na pewno nie lekceważymy rywala, bo to już zupełnie inna drużyna niż jesienią. Cracovia potrafi wygrywać i zdobywać punkty. To jednak nie zmienia naszych planów. Do gry wróci już Łukasz Surma, który zapewne pozytywnie wpłynie na nasz zespół także w poczynaniach ofensywnych - zakończył Małkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki