Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia porażką zakończyła rok. Kontuzje Mili i Kovacevicia

Paweł Stankiewicz, Łęczna
Fot. Karolina Misztal/Polska Press
Lechia nie będzie miała wesołych świąt. Biało-zieloni na zakończenie roku przegrali mecz piłkarskiej ekstraklasy w Łęcznej z Górnikiem 1:3 i zimę spędzą w tabeli poza czołową "ósemką".

Piłkarze Lechii byli w znacznie lepszych nastrojach przed meczem w Łęcznej niż zawodnicy Górnika. Biało-zielonim przybyli na spotkanie po przełamaniu i zwycięstwach nad Śląskiem Wrocław i Wisłą Kraków. W Górniku sytuacja była zupełnie inna po trzech porażkach z rzędu, a w sześciu ostatnich meczach drużyna zdobyła zaledwie jeden punkt. Trener Dawid Banaczek, który po raz pierwszy poprowadził zespół biało-zielonych na wyjeździe, postawił na tych samych piłkarzy, którzy zaczęli ostatnie spotkanie z "Białą Gwiazdą". Tym razem jednak gra Lechii nie wyglądała tak dobrze jak w poprzednich spotkaniach. Zresztą pierwsza połowa całkowicie nie układała się po myśli gdańszczan. Już w 3 minucie złe zachowanie defensorów wykorzystał Grzegorz Piesio i po podaniu od Przemysława Pitrego spokojnie skierował piłkę do bramki obok bezradnego Marka Maricia.

Po stracie gola biało-zieloni tracili takżę zawodników. Najpierw po ostrym wejściu Veljko Nikitovicia gry nie mógł kontynuować Sebastian Mila, który ostatnio był w wysokiej formie. W Łęcznej skręcił staw skokowy. Znacznie gorzej wyglądała jednak kontuzja jakiej nabawił się Aleksandar Kovacević. U Serba jest podejrzenie zerwania więzadeł pobocznych, a to oznaczałoby dla niego koniec sezonu.

Lechia dłużej była w posiadaniu piłki, wymieniała więcej podań, ale nic z tego nie wynikało. Udało się wyrównać dopiero po stałym fragmencie gry. Z rzutu wolnego dośrodkował Ariel Borysiuk, a po błędzie Sergiusza Pruska i przytomnym wycofaniu piłki przez Pawła Stolarskiego szczęśliwie piłkę w siatce umieścił Rafał Janicki. To jednak był jedyny celen strzał gdańszczan w pierwszej połowie spotkania. A Górnik przed przerwą objął ponownie prowadzenie. Futbolówka krążyła w polu karnym Lechii, aż wreszcie trafiłą do Piesio, który ponownie strzelił gola. Piesio w tym sezonie zdobył pięć bramek, a trzykrotnie strzelał Lechii, bowiem do siatki trafił także w Gdańsku, kiedy Górnik przegrał 1:3.

W drugiej połowie gra toczyła się na połowie Górnika. Przewaga Lechii była coraz większa, a podopieczni trenera Banaczka na różne sposoby szukali okazji na doprowadzenie do remisu. Dużo tych akcji było jednak chaotycznych, brakowało też dokładnego rozegrania futbolówki. Były jednak dwie szanse, które mogły dać Lechii upragnionego gola. Najpierw Ariel Borysiuk strzelił tak mocno w słupek, że aż bramka się zatrzęsła.W kolejnej sytuacji dwa razy strzelał Maciej Makuszewski, ale raz trafił w obrońcę, a za drugim razem skutecznie interweniował Prusak.

Trener Banaczek podjął ryzyko i za obrońcę Stolarskiego wprowadził skrzydłowego Lukasa Haraslina. Górnik sprawiał wrażenie zespołu, który marzy tylko, aby dowieźć wynik do końcowego gwizdka sędziego. Gospodarze jednak szukali okazji do kontry i potrafili wykorzystać przejście Lechii na grę trzema obrońcami. Po szybkiej kontrze Bartosz Śpiączka, mimo że był naciskany przez Jakuba Wawrzyniaka, wykorzystał dobrą sytuację, pokonał Maricia i przypieczętował zwycięstwo gospodarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki