Sytuacja podopiecznych trenera Piotra Nowaka jest zła. Dwa zwycięstwa w meczach pozostałych do końca rundy zasadniczej pewnie dadzą grupę mistrzowską, ale trudność polega na tym, że biało-zieloni zagrają jeszcze w Warszawie z Legią. A ta w tym roku przegrała tylko w Niecieczy, w pozostałych meczach notując komplet punktów. Dziś Lechii bliżej do grupy spadkowej. Taki wynik będzie porażką. Zainteresowanie meczami biało-zielonych spadnie, drużyna będzie rywalizować z mniej atrakcyjnymi rywalami, a to zapewne odbije się także na frekwencji.
- Patrząc na tę rundę, to nie jest ona najgorsza i gramy na przyzwoitym poziomie. Niestety, przyczyną obecnej nerwowości jest to, że mamy mało punktów. Sami jednak te punkty zdobywaliśmy i sami jesteśmy za tę sytuację odpowiedzialni - przyznał Sebastian Mila, kapitan biało-zielonych.
Trudno się z Milą nie zgodzić. Dziś można narzekać, że Lechia straciła cztery punkty w meczach z Górnikiem Zabrze i Termaliką Bruk-Bet Nieciecza oraz jeden odjęty z winy zarządu (za nieuregulowanie płatności w terminie). Nie tutaj jednak jest klucz problemów zespołu. Lechia za kadencji Piotra Nowaka prezentuje się znacznie lepiej, gra w piłkę, strzela bramki, widać jakość i pomysł. Oczywiście sam szkoleniowiec też popełnił błędy, które przyczyniły się do straty punktów, ale bardziej trzeba zwrócić uwagę na to, jakie straty drużyna poniosła w rundzie jesiennej. I za to dziś pokutuje taką, a nie inną sytuacją w tabeli ekstraklasy, gdzie do ósmej Jagiellonii Białystok traci tylko punkt.
To nie jest nowość jeśli chodzi o biało-zielonych, bo przecież dwa lata temu i przed rokiem też rzutem na taśmę - w ostatniej kolejce ligowej - kwalifikowali się do grupy mistrzowskiej. Tym razem szczęścia może nie wystarczyć. Drużyna cierpi przez ciągłe i liczne przetasowania kadrowe w letnim okienku transferowym, a potem te zmiany odbijają się na kiepskiej dyspozycji zespołu jesienią. Zimą dochodzą kosmetyczne uzupełnienia, ale ze znakiem jakości i wiosną biało-zieloni prezentują się lepiej. To stały scenariusz. Oby w Lechii wyciągnęli z tego wnioski i może do nowego sezonu zespół przystąpi w bardziej stabilnym składzie. To przełoży się na lepsze wyniki. Takie na miarę potencjału tego zespołu.
Wystarczy spojrzeć na liczby i tabelę ekstraklasy. W rundzie jesiennej rozegranych zostało 21 kolejek. Lechia zdobyła w nich 24 punkty i zajęła 10 miejsce ze stratą jednego punktu do grupy mistrzowskiej. Potem jednak straciła dodatkowy punkt za opóźnienie w płatnościach i poleciała w tabeli o trzy miejsca w dół. Na pewno stracony został czas, kiedy trenerem był Thomas von Heesen, a między szkoleniowcem i drużyną nie było chemii. Wtedy też miała miejsce wstydliwa seria pięciu kolejnych porażek i to ma duży wpływ na obecny dorobek gdańskiego zespołu.
Wiosną oglądaliśmy odmienioną Lechię, skuteczną, dynamiczną, grającą wysokim pressingiem. Niestety, ta maszynka zacięła się na dwa ostatnie mecze i marnym pocieszeniem jest, że biało-zieloni nie przegrali trzech ostatnich spotkań. Jednak dobra gra zespołu ma swoje odzwierciedlenie w tabeli. Niestety, w tabeli wiosny, a nie całego sezonu. Bo w tym roku Lechia zdobyła 11 punktów w siedmiu meczach, klasyfikowana jest na czwartym miejscu i zdobyła tylko punkt mniej od trzeciego Lecha. A gdyby nie wpadki z Górnikiem i Termaliką, to byłaby drugą drużyną wiosny, tuż za Legią. Do tego biało-zieloni są najskuteczniejszym zespołem w tym roku z 17 strzelonymi golami. To o dwa więcej niż Legia. Te liczby pokazują, w którym okresie pojawiły się problemy, przez które Lechii może zabraknąć w walce o czołowe miejsca w ekstraklasie. Szanse jeszcze są, ale dużo zależy od wyników na innych boiskach.
Follow https://twitter.com/baltyckisportWięcej o EKSTRAKLASIE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?