Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia i MOSiR się bronią - delegat był zadowolony

Paweł Stankiewicz
Niedziela, godz. 14.50. Trwa odśnieżanie murawy
Niedziela, godz. 14.50. Trwa odśnieżanie murawy Przemek Świderski
Godzinę musieli czekać w niedzielę na trybunach stadionu przy ul. Traugutta w Gdańsku kibice na rozpoczęcie meczu piłkarskiej ekstraklasy pomiędzy Lechią Gdańsk i Piastem Gliwice. Na gdański klub posypały się gromy za strony sędziego zawodów oraz komentatorów wydarzeń ligowych.

Kto był winny? Czy Lechia? Czy MOSiR w Gdańsku, który jest właścicielem obiektu przy ul. Traugutta? A może po prostu pogoda?

Mecz Lechia - Piast miał się rozpocząć w niedzielę o 14.30. O godz. 13 sędziowie z Bydgoszczy z głównym arbitrem Jarosławem Żyro oglądali murawę.

- Stwierdzili, że jest przygotowana idealnie - mówił Leszek Paszkowski, dyrektor MOSiR. - Pózniej jednak intensywne opady śniegu sprawiły, że boisko było zasypane. Nie ma systemu na świecie, który by temu zapobiegł. Sędziowie wyszli z szatni i po pół godzinie nie mogli poznać boiska.
Sędzia Żyro chciał, aby linie boiska pomalowane zostały na czerwono, by były bardziej widoczne. Pigmentu w takim kolorze jednak nie było.

- Po odśnieżeniu boiska arbiter zgodził się jednak, że biały kolor będzie wystarczający - tłumaczy Paszkowski.

Sędziowie z Bydgoszczy dwukrotnie o pół godziny przekładali godzinę rozpoczęcia spotkania, aż w końcu dopuścili do gry. Po meczu nie zostawili jednak suchej nitki na gdańszczanach.

- To dla mnie zaskoczenie, że w profesjonalnym klubie, za jaki uważa się Lechia, nie ma żadnej farby w innym kolorze, aby odznaczyć linie. Gdański klub nie był przygotowany na problemy pogodowe. Samo boisko było w stanie zadowalającym i nie stanowiło żadnego zagrożenia dla piłkarzy, ale właśnie przez brak kolorowej farby trzeba było odkładać godzinę rozpoczęcia spotkania - mówił już po zakończeniu spotkania Jarosław Żyro.

- Słyszałem tę wypowiedź. Ja rozumiem, że sędzia nie odróżnia klubu od MOSiR i nie mamy o to do niego pretensji (klub jest organizatorem, obiektem zarządza jednak właśnie MOSiR - przyp. red.) - tłumaczy Błażej Słowikowski, rzecznik prasowy Lechii.
Gdański klub szybko też ustosunkował się do zarzutów mówiących o złej organizacji spotkania.

"System podgrzewania murawy został włączony w poniedziałek 17 listopada czego sutkiem była zielona murawa na przedmeczowej odprawie, na dwie godziny przed meczem.

Ani sędzia ani delegat PZPN nie mieli najmniejszych zastrzeżeń dotyczących jej stanu. Między godz. 13.30-14 nad stadionem przeszła burza śnieżna. W jej efekcie na murawę spadło około 10 cm śniegu. System podgrzewania murawy nie działa na zasadzie rozgrzanego do temperatury kilkudziesięciu stopni kaloryfera. Przy powierzchni ziemi utrzymywana jest stała temperatura około 9-11 stopni. Intensywne opady śniegu nie są możliwe do zniwelowania w krótkim okresie czasu.

Raptowne podgrzanie murawy mogłoby ponadto doprowadzić do tego, że stałaby się ona grząska, a co za tym idzie gra na niej mogła okazać się w ogóle niemożliwa. W pomeczowym raporcie delegata PZPN znalazł się zapis mówiący o sprawnym działaniu organizatorów, którzy szybko uporali się z zalegającym śniegiem. W tym samym dokumencie znalazł się wpis, stwierdzający że opady były na tyle silne, że mecz mógłby zostać w ogóle odwołany. Tylko determinacja odpowiednich służb sprawiła, że odbył się on jedynie z godzinnym opóźnieniem...".
To obszerny fragment wyjaśnienia ze strony Lechii.

I jeszcze wyjaśniania gdańskiego MOSiR.
"... Zapewnienie równoległego działania oświetlenia stadionu i systemu podgrzewania murawy wiązałoby się z budową nowej trafostacji zasilającej. Jej koszt to blisko milion złotych. Do tego dochodzą dalsze, ogromne koszty związane z opłatami za moc zamówioną rzędu 785 kW (podgrzewanie murawy) i 825 kW (oświetlenie) oraz opłatami za energię elektryczną. Koszty związane z przygotowaniem obiektu do imprezy sportowej, jaką jest mecz ekstraklasy, jak również samej już jej obsługi, są bardzo znaczne.

Mimo to, stadion miejski, na którym swoje mecze rozgrywa gdańska Lechia, jest zawsze dobrze przygotowany do organizowanych na nim widowisk, co potwierdza również oficjalne stanowisko gdańskiego klubu dotyczące niedzielnego meczu.".

- Pogoda zaskoczyła wszystkich, bo w ciągu godziny plac gry zmienił się nie do poznania. Zastanawialiśmy się czy mecz dojdzie do skutku, ale stało się tak dzięki operatywności Lechii - to z kolei wypowiedź trenera Piasta Marka Wleciałowskiego.

Na Lechię spadły jeszcze gromy z jednego powodu. Chodzi o to, że na stadionie przy ul. Traugutta jednocześnie nie mogą działać podgrzewanie murawy i jupitery. Jeśli tylko włączane są światła, to wcześniej trzeba wyłączyć podgrzewanie płyty boiska. W całej Polsce może to wszystko funkcjonować normalnie, ale w Gdańsku nie.

- Dobrze, że Lechia nie ma elektronicznej bramy wjazdowej, bo działałby albo ona, albo jupitery bądź podgrzewanie boiska -żartował komentujący kolejkę ekstraklasy, Grzegorz Mielcarski.
Kto więc był winny zaistniałej sytuacji? Klub, właściciel obiektu, czy może pogoda?

- Za organizację meczu odpowiada klub, a nie właściciel obiektu. I to Lechia powinna być przygotowana na pomalowanie linii boiska na inny kolor - mówi stanowczo Adrian Skubis, rzecznik prasowy Ekstraklasy SA. - Są anomalie pogodowe i do tego trzeba podejść ze zrozumieniem. Komisja Ligi, która zbierze się w czwartek, wyjaśni jednak czy nie doszło do zaniedbań ze strony organizatora. Przedstawiciel Lechii też został zaproszony na to posiedzenie. Komisja zajmie się też meczami w Bytomiu i Krakowie.

Piotr Trafarski bliżej Lechii

Piotr Trafarski z Olimpii Elbląg jest już coraz bliżej gry w biało-zielonych barwach. Działacze Lechii spotkali się na rozmowach z zawodnikiem w sprawie jego indywidualnego kontraktu.

- Można powiedzieć, że osiągnęliśmy porozumienie i jestem coraz bliżej gry w Gdańsku. Nie wiem jeszcze na jak długo miałbym podpisać kontrakt, bo to zależy od rozmów między Lechią i Olimpią. Może dziś coś się wyjaśni. Ale to nic pewnego. W środę przyjeżdżam do Gdańska na badania medyczne - powiedział nam Trafarski.

Kluby rozmawiają o kwocie odstępnego. Napastnik ma w kontrakcie wpisaną kwotę, która wynosi sto tysięcy złotych. Olimpia chce takich właśnie pieniędzy, a Lechia negocjuje obniżenie kwoty transferowej za Trafarskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki