Jedna porażka może sprawić, że biało-zieloni wylądują na miejscu spadkowym. Dlatego Lechia skazana jest na zwycięstwo i to już w sobotnim meczu na PGE Arenie z beniaminkiem ekstraklasy, Podbeskidziem Bielsko-Biała. To spotkanie rozpocznie się w sobotę o godzinie 15.45, a transmitować je będą Canal+ Sport i Polsat Sport.
Gdańszczanie mają trzy punkty przewagi nad ŁKS oraz cztery nad Cracovią i muszą zacząć wygrywać. Pięć wiosennych meczów nie przyniosło wygranej biało-zielonym, a dorobek naszego zespołu, to cztery remisy i jedna porażka. Ten bilans nie powala i doskonale zdają sobie sprawę z tego w drużynie z Gdańska.
- Wiemy o co gramy, a cztery punkty w pięciu meczach, to mało. Potrzebujemy zwycięstw - mówił Paweł Janas, trener Lechii, po zremisowanym meczu z Koroną Kielce.
Piłkarze biało-zielonych z coraz większą niecierpliwością oczekują na pierwsze ligowe zwycięstwo w tym roku.
- Mam nadzieję, że kibice i my wreszcie doczekamy się wygranej Lechii. To już najwyższy czas, bo my przecież też patrzymy w tabelę ekstraklasy. Za nami pięć meczów wiosennych i nie doczekaliśmy się zwycięstwa. Mam nadzieję, że zmieni się to już w najbliższym meczu z Podbeskidziem - powiedział nam Piotr Wiśniewski, który z trzema golami na koncie jest w tym sezonie najlepszym strzelcem Lechii w ekstraklasie.
Gdańszczanie są w taki sytuacji, że każdy inny wynik niż zwycięstwo z Podbeskidziem, to będzie jak porażka dla trenera Pawła Janasa i jego podopiecznych.
- Liczy się tylko zwycięstwo - przyznaje "Wiśnia". - Nasi rywale w tabeli też mają mecz, w których chcą zwyciężać. Nie możemy oglądać się na innych, tylko wreszcie wygrać.
Przed spotkaniem z Podbeskidziem optymizm można opierać na dwóch ostatnich meczach biało-zielonych. Może nie przez 90 minut, ale były fragmenty, w których Lechia grała całkiem dobrze. Padły też dwa gole z Górnikiem Zabrze, no i w końcu gdańszczanie zaczęli stwarzać sobie coraz więcej sytuacji bramkowych. To dobry prognostyk i szansa na to, że wreszcie kibice w Gdańsku doczekają się zwycięstwa. Na razie biało-zieloni tylko dwa razy wygrali na PGE Arenie.
- Mam nadzieję, że w końcu cały mecz nam wyjdzie i będziemy strzelać gole - mówi Wiśniewski. - Przy grze w ataku i dążeniu do zdobywania bramek, nie możemy zapominać o defensywie. Musimy wyjść na boisko maksymalnie skoncentrowani, a wówczas powinno być dobrze.
W składzie na razie nie należy oczekiwać wielkich zmian. Wydaje się, że na chwilę obecną zestawienie z meczu z Koroną wydaje się być optymalne. Jeśli dojdzie do pełni zdrowia Luka Vućko, to on powinien zagrać na środku obrony. Jednak nie z Krzysztofem Bąkiem, który wskoczył na jego miejsce, ale razem z nim. Za to na ławce rezerwowych powinien usiąść Rafał Janicki i dokładnie przeanalizować swoje występy. Trener Janas może zrobić jeszcze jedne manewr kadrowy i wstawić do gry Piotr Wiśniewskiego kosztem na przykład Ivansa Lukjanovsa. Łotysz od początku rundy wiosennej rozczarowuje. Coraz bliżej powrotu na boisko po kontuzji jest Mateusz Machaj, który grywa w rezerwach biało-zielonych. Nawet jeśli Machaj będzie w meczowej "18", to raczej jest za wcześnie, aby już znalazł się w podstawowym składzie.
Piłkarze Lechii spotkają dawnych znajomych, którzy grali w zespole biało-zielonych. W kadrze Podbeskidzia są bramkarz Mateusz Bąk, wychowanek Lechii oraz pomocnik, Maciej Rogalski, który z gdańszczanami awansował do ekstraklasy. Obaj jednak raczej zasiądą na ławce rezerwowych na PGE Arenie.
- Znamy się, bo przecież długo razem graliśmy w Lechii. Miło będzie znowu porozmawiać i spotkać się na boisku - zakończył Wiśniewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?