Poniedziałkowy mecz to nie było tylko walka o ligowe punkty w rozgrywkach piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasy. To był mecz dla kibiców biało-zielonych - Tomasza Górczyńskiego i Kamila Kąkola, którzy zginęli w wypadku autokaru w drodze powrotnej ze spotkania ligowego z Piastem w Gliwicach - oraz dla wielu rannych. Trenerzy i piłkarze Lechii zapowiadali, że drużyna zagra dla nich.
- Tu słowa nie są potrzebne. Musimy pokazać, że jesteśmy jedną, wielką, biało-zieloną rodziną - mówił Bogusław Kaczmarek, trener Lechii.
I tych akcentów jedności ze strony klubu, piłkarzy i kibiców było sporo. Zarząd Lechii zapowiedział, że 10 złotych z każdego sprzedanego biletu normalnego i 5 złotych z ulgowego zostaną przekazane na pomoc najbardziej poszkodowanym w wypadku. Piłkarze obu zespołów wyszli na boisko w białych i zielonych koszulkach z nadrukowaną datą tragedii oraz słowami "Pamiętamy" i "Dziękujemy". Z kolei kibice przygotowali oprawę. Były flagi, wizerunki zmarłych i brak dopingu w pierwszej połowie spotkania.
A jak nie było dopingu, to i gra nie rzucała na kolana. Lechia zaczęła z animuszem, który bardzo szybko opadł. Potem było więcej przypadkowości niż przemyślanych akcji. To jednak i tak gdańszczanie sprawiali lepsze wrażenie, dążyli do zwycięstwa. Pomimo tego, że Patryk Małecki strzelił dla gości gola ze spalonego.
- Popełniliśmy mnóstwo błędów, do których przeciwnik nas specjalnie nie zmusił. To był nasz najsłabszy mecz - nie ukrywał Tomasz Kulawik, trener Wisły.
W drugiej połowie zaczął się doping i od razu znacznie lepsza gra biało-zielonych. Lechia dyktowała warunki gry, ale znowu szwankowała skuteczność. To drugi mecz z rzędu, w którym nie udało się strzelić gola. Skuteczność to słaba strona gdańszczan, bo tych sytuacji nie brakowało. I tak naprawdę Lechia powinna wygrać z Piastem i Wisłą, a zdobyła w tych meczach tylko jeden punkt. We wczorajszym spotkaniu swoich szans nie wykorzystali m.in. Paweł Buzała, Piotr Wiśniewski czy Mateusz Machaj.
- To drugi z rzędu dobry mecz w naszym wykonaniu. Dyktowaliśmy warunki gry, ale brakowało nam szczęścia. Szkoda, że nie udało nam się wygrać - mówił po meczu trener Kaczmarek.
To było kolejny bardzo słaby mecz w wykonaniu Ricardinho. Przegrywał wszystkie pojedynki i cierpliwość trenera też już się do niego kończy. Prawdopodobne jest, że Brazylijczyk mecz z Lechem w Poznaniu zacznie na ławce rezerwowych. Na pewno na boisku nie będzie za to Marcina Pietrowskiego, który dostał czwartą żółtą kartkę w tym sezonie i musi pauzować. Na plus jest za to lepsza niż ostatnio gra Machaja.
- Rozmawialiśmy dużo z Mateuszem. Grał dobrze i nawet mógł strzelić gola - ocenił Kaczmarek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?