Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk znowu odrobiła straty! Biało-zieloni wygrali z Widzewem Łódź! [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz
Lechia ma patent na Widzew. Biało-zieloni ograli ten zespół jesienią u siebie, a wczoraj zwyciężyli w Łodzi 2:1 i do ostatnich meczów przystąpią z większym spokojem. Drugie wiosenne zwycięstwo gdańszczanom zapewnili zawodnicy rezerwowi.

Bogusław Kaczmarek, trener Lechii, zabrał do Łodzi 19 piłkarzy. Podczas odprawy przedmeczowej ogłosił, że tym razem miejsca w kadrze zabraknie dla Pawła Dawidowicza, który w dniu meczu z Widzewem obchodził 18 urodziny. Zawodnik biało-zielonych liczył na to, że z tej okazji dostanie szansę debiutu w T-Mobile Ekstraklasy, podobnie jak to niedawno miało miejsce z Przemysławem Frankowskim. Dawidowicz zajął jednak miejsce na trybunach, a Frankowski po raz pierwszy w ekstraklasie pojawił się w wyjściowym składzie gdańskiego zespołu.

- Na pewno liczyłem na debiut, ale trener zadecydował inaczej i muszę poczekać na swoją szansę. Jeszcze w hotelu koledzy złożyli mi życzenia urodzinowe - zdradził Paweł.

Mecz nieoczekiwanie nabrał dużego ciężaru gatunkowego. Lechia i Widzew to sąsiedzi w ligowej tabeli, a po zwycięstwie GKS Bełchatów nad Zagłębiem zaczyna robić się ciasno w dolnej strefie. A przecież już w następnej kolejce ambitnie walczący o utrzymanie GKS Bełchatów przyjedzie do Gdańska na mecz z Lechią.

- Na pewno wynik Bełchatowa z Zagłębiem nie był dla nas dobry. Woleliśmy, żeby był remis albo wygrał zespół z Lubina - nie ukrywał Dawidowicz.

Widzew w pierwszej połowie był zespołem nieco groźniejszym. Gospodarze oddali dwa niebezpieczne strzały z pola karnego, ale bardzo dobrze interweniował Michał Buchalik. Lechia czekała na okazje do kontry albo starała się wykorzystać błędy łodzian. I taka szansa nadarzyła się kiedy Piotr Wiśniewski zagrał w pole karne, a piłkę do siatki skierował Grzegorz Rasiak. Niestety, napastnik biało-zielonych był na pozycji spalonej i ten gol nie mógł zostać uznany.

Jedynego gola w tej części gry strzelił Widzew. Piłka trafiła w rękę Krzysztofa Bąka, który przepychał się z Mehdi Ben Dhifallahem, a sędzia podyktował rzut karny. Jarosław Bieniuk grał w Widzewie i przekazywał Buchalikowi w jaki sposób Łukasz Broź wykonuje jedenastki. Te uwagi na nic się zdały, bo obrońca Widzewa pewnym strzałem posłał futbolówkę do siatki. Lechia mogła szybko odpowiedzieć, bo w dobrej sytuacji znalazł się Piotr Wiśniewski i zamiast podać do Ricardinho, to strzelił niecelnie.

Lechia przegrywała i patrząc na sytuację w tabeli musiała zagrać inaczej w drugiej połowie. Trener Kaczmarek wprowadził do gry Adam Dudę i zagrał a dwóch wysokich napastników. To przyniosło efekt w meczu z Ruchem i powiodło się także w Łodzi. Po zagraniu Rasiaka właśnie Duda w sytuacji sam na sam lobem posłał piłkę do siatki. Wychowanek biało-zielonych potrzebował zatem niespełna 120 sekund, aby strzelić piątego gola w tym sezonie.

- Nawet nie wiem czy to był mój pierwszy kontakt z piłką. Bardzo się cieszę z tego gola, ale i wygranego meczu, bo z takim celem jechaliśmy do Łodzi - powiedział nam po meczu Duda.

Drugi cios zadał kolejny rezerwowy, czyli Mateusz Machaj, który zaskoczył Macieja Mielcarza strzałem zza pola karnego.
- Nasi zawodnicy rezerwowi odwrócili losy meczu. Cały zespół pokazał charakter. Cieszy zwycięstwo. Czy zasłużone? Nie mnie to oceniać - powiedział trener Kaczmarek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki