Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk zdobyła punkt w Poznaniu. Wciąż jest w grze o europejskie puchary

Paweł Stankiewicz, Poznań
Lechia Gdańsk wywiozła cenny punkt z Poznania w starciu z Lechem, choć sam mecz nikogo nie mógł zachwycić i zakończył się wynikiem 0:0. Biało-zieloni nadal pozostają w grze o europejskie puchary.

[cs]

Po wygranym meczu z Jagiellonią trener Piotr Nowak nie kombinował mocno ze składem. Postawił na tych samych piłkarzy, a jedynie pauzującego za kartki Lukasa Haraslina zastąpił Ariel Borysiuk. „Borys” oczywiście zagrał w środku pola, a miejsce Haraslina na prawej obronie zajął Joao Nunes. Obie drużyny zagrał z dużym respektem do siebie. Dużo było koncentracji na grze defensywnej, utrzymaniu się przy piłce, wymianie podań, ale za to mało jakości w ofensywie. Nikt nie chciał się odkryć i popełnić błędu, który mógłby zakończyć się stratą bramki. Biało-zieloni nastawili się na grę z kontry i kilka razy udało się wyjść dynamicznie z własnej połowy Sławomirowi Peszce, Rafałowi Wolskiemu czy Milosowi Krasiciowi, ale zawsze brakowało ostatniego dobrego podania. Jedynie po zagraniu Peszki do strzału doszedł Marco Paixao, ale była to próba bardzo niedokładna. Lech grając u siebie też specjalnie się nie odkrywał. Raz w polu karnym w piłkę dobrze nie trafił Marcin Robak, a strzał w środek bramki Radosława Majewskiego bez problemu obronił Dusan Kuciak. Biało-zieloni w pierwszej połowie stracili z powodu urazu Jakuba Wawrzyniaka, którego zastąpił Paweł Stolarski.

Lechia grała mądrze w Poznaniu. Nie pozwalała gospodarzom rozwinąć skrzydeł. Na tyle dużo uwagi poświęciła grze defensywnej, że już zabrakło czegoś, aby poważniej zagrozić bramce gospodarzy. Były próby kontr, ale nie było w nich jakości, a przede wszystkim konkretów. Matus Putnocky nie miał okazji, aby wykazać się umiejętnościami. Inna sprawa, że gospodarze też nie błyszczeli i można było odnieść wrażenie, że obie drużyny bały się zaryzykować i szanowały punkt nie chcąc zaryzykować porażki i ograniczenia szans na grę w europejskich pucharach.

- Chcieliśmy atakować. Myślałem, że to będzie otwarty mecz. Tymczasem Lechia tylko się broniła, wybijała piłkę jak najdalej od swojej bramki i grała na czas - mówił po meczu Maciej Makuszewski, skrzydłowy Lecha, który jest wypożyczony do „Kolejorza” z Lechii tylko do końca sezonu.

W drugiej połowie obraz gry jakoś specjalnie nie uległ zmianie. Obie drużyny wciąż trzymały koncentrację w defensywie i nie miały pomysłu, aby zadać decydujący cios. Lech miał szansę po dośrodkowaniu Mihaia Raduta, ale do piłki przedłużonej przez Tomasza Kędziorę nie doszedł Maciej Wilusz. Najlepszej okazji nie wykorzystał jednak Maciej Gajos, który mając pustą bramkę strzelił z kilku metrów nad poprzeczką po zagraniu Dawida Kownackiego. Lechia miała jedynie szansę po indywidualnej akcji Rafała Wolskiego, który jak tyczki mijał rywali, ale jego strzał zablokował leżący już na murawie Tomasz Kędziora. Biało-zieloni mogą cieszyć się z punktu na trudnym terenie, tym bardziej że nie oddali celnego strzału na bramkę Lecha, ale w polu byli bardzo dobrze zorganizowani. Dla Lechii to już piąty mecz z rzędu bez straconej bramki i nie przegrali meczu w grupie mistrzowskiej. Biało-zieloni już od 471 minut nie stracili gola. Z drugiej strony brak celnego strzału pokazuje, że biało-zieloni mało zrobili w Poznaniu, żeby wygrać i szanowali ten cenny punkt, który sprawia, że pozostają w grze.

- Coś za coś. W pewnych momentach zabrakło nam dokładności przy wyprowadzaniu kontr. Nie można mieć wszystkiego jednocześnie - mówił po meczu trener Nowak. - Zagraliśmy mądrze taktycznie, ale Lech także i stąd tak mało sytuacji bramkowych. Zawodnicy dobrze pomagali sobie na boisku w grze defensywnej i realizowali założenia. Wyciągnęliśmy wnioski, bo w rundzie zasadniczej graliśmy beztrosko. Cieszy mnie, że dobrze wytrzymaliśmy mecz pod względem fizycznym chociaż pod koniec spotkania widać już było ubytek sił po meczach z Koroną i Jagiellonią. Musiałem dokonać dwóch takich, a nie innych zmian, bo były wymuszone urazami. Zobaczymy co z Milosem Krasiciem i Kubą Wawrzyniakiem. Kuba będzie miał USG i wtedy więcej się wyjaśni.

Lechia, co najważniejsze nadal liczy się w grze o europejskie puchary. Przy bardzo prawdopodobnym zwycięstwie u siebie nad Pogonią Szczecin wszystko rozstrzygać się będzie w ostatniej kolejce, kiedy biało-zieloni zagrają w Warszawie z Legią.

- Jeśli obie drużyny zagrają w europejskich pucharach to mecze wyjazdowe tak właśnie będą wyglądały. Do następnej rundy przechodzi się wygrywając u siebie - powiedział Nowak.

W samej końcówce doszło jeszcze do przepychanek na boisku i przypomniał się mecz w Poznaniu sprzed dwóch miesięcy. Tym razem skończyło się tylko na żółtych kartkach Stolarskiego i Kędziory.

- Ja uczestniczyłem w tej przepychance? Nic podobnego. Chciałem tylko odciągnąć „Stolara” - tłumaczył Makuszewski.

- W meczach o stawkę zawsze jest nerwowo. Tak też było pod koniec meczu, ale nie ma co do tego wracać. Oby takich sytuacji było jak najmniej na boisku - zdecydowanie powiedział Stolarski.

#TOP Sportowy24: zobacz hity internetu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki