Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk wciąż w trudnej sytuacji. Adam Mandziara nie przyjął oferty Michała Brańskiego. "Nie zrażam się" - zapewnia Brański

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Przemysław Świderski
Adam Mandziara odrzucił ofertę Michała Brańskiego odnośnie zakupu pakietu większościowego udziałów w Lechii Gdańsk. To jednak nie zamyka tematu. Jednocześnie klub miota się i karze zawodników za to, że chcą dostać należne im pieniądze. Zamiast wyjazdu na urlopy muszą trenować. Wciąż też trwają poszukiwania nowego trenera.

W rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" Michał Brański opowiadał o swojej propozycji złożonej Adamowi Mandziarze.

- Złożyłem Panu Adamowi Mandziarze ofertę i z jego punktu widzenia to pewnie nie jest oferta wybitna i chciałby innej. Ja złożyłem taką, którą uważam za uczciwą. Mówimy o przejęciu klubu, który trzeba budować od nowa w pierwszej lidze o jest skazany na ciężkie wyzwanie powrotu do ekstraklasy. Cierpliwie czekam. Kluczowe będzie podejście właściciela z Niemiec. Takiej legendy, jak Lechia, nie traktuje się w taki sposób. Dla aktualnego właściciela to powinna być teraz sprawa honoru – mówił Brański.

Jak informuje portal Interia oferta Brańskiego została odrzucona przez Mandziarę. Zdaniem portalu była to propozycja na poziomie ok. 4,5 miliona złotych płatna w 36 miesięcznych ratach po 150 tysięcy złotych. Polski biznesmen nie zamierza się jednak rezygnować i zaprzeczył informacjom na Twitterze.

- Nieprawdziwa informacja. Polecam zresztą skupiać się raczej na tym, jakie kto gwarantuje wieloletnie dofinansowanie klubu po transakcji niż na samej cenie odkupu. Nie zrażam się, podtrzymuję z partnerami gotowość wzięcia klubu na nasze barki i walkę o powrót do Ekstraklasy – poinformował Brański.

W Lechii z pewnością liczą na zysk finansowy z transferów. Do sprzedaży jest przede wszystkim Conrado, ale w klubie czekają na atrakcyjną ofertę. Zagłębie Lubin z kolei zgłosiło się po Ilkaya Durmusa, ale propozycja była na tyle mało satysfakcjonująca, że nie spotkała się z większym zainteresowaniem ze strony zarządu klubu z Gdańska. Jarosław Kubicki czy też Michał Nalepa to piłkarze, których też można sprzedać do ekstraklasy. Lechia nie zarobi na Łukaszu Zwolińskim i Jakubie Kałuzińskim, którym z końcem miesiąca wygasną kontrakty. Zwoliński już zresztą związał się umową z Rakowem Częstochowa. Kałuziński miał propozycję z tego samego klubu, ale on sam skłania się ku wyjazdowi z Polski. Najbardziej prawdopodobny jest kierunek włoski, bo tym piłkarzem interesują się beniaminek Serie A, Frosinone, a także Genoa i Venezia. W jego przypadku klub z Gdańska otrzyma ekwiwalent za wyszkolenie.

Dla klubowego budżetu ważna będzie kontynuacja współpracy ze sponsorami, a jak wynika z naszych informacji Energa jest zainteresowana dalszym wspieraniem biało-zielonych. Jednak, żeby to wszystko miało sens Lechia wymaga dokapitalizacji, spłacenia zaległości, aby klub mógł dalej normalnie funkcjonować. Czy tak się stanie? Najbliższy czas pokaże. W każdym razie do wniosku licencyjnego przygotowywana jest nowa prognoza finansowa, która uwzględnia degradację i mniejsze przychody. Prognozę przygotowuje były prezes klubu, Paweł Żelem. W toku są też poszukiwania nowego trenera. Prezes Ziemowit Deptuła i dyrektor do spraw sportu Łukasz Smolarow mówili o sześciu kandydatów. Z naszych informacji wynika, że to grono się kurczy, ale nazwisko nowego szkoleniowca mamy poznać przed pierwszym treningiem, który jest zaplanowany na 14 czerwca. Nie będzie nim Piotr Stokowiec, który nawet i byłby gotów odbudować drużynę i powalczyć o awans, ale najpierw w klubie wszystko nie mogłoby stać na głowie. Teraz najważniejsze jest wyczyszczenie zaległości, a następnie szybkie zbudowanie zespołu, który będzie grać w Fortunie I lidze. Konieczne będzie zaangażowanie Philippa Wernze, aby Lechia mogła otrząsnąć się finansowo.

Rafał Pietrzak, Kisters Tobers, Louis Poznanski, Joeri de Kamps, David Stec, Conrado, Jarosław Kubicki i Ilkay Durmus – to piłkarze Lechii, którzy znaleźli się w tzw. „Klubie Kokosa”. Nazwa wzięła się od nazwiska Daniela Kokosińskiego, który nie chciał odejść z Polonii Warszawa i w ramach obowiązującego kontraktu musiał biegać po schodach. Teraz do złych praktyk nawiązują w Gdańsku, bo piłkarze, którzy dostali propozycję zrzeczenia się zaległych pieniędzy, a się na to nie zgodzili, muszą trenować zamiast jechać na urlop.

- Jak się czuję w „Klubie Kokosa”? Nie jest źle – mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu” Rafał Pietrzak, któremu kontrakt w Gdańsk wygasa z końcem czerwca i klub już zapowiedział zawodnikowi, że nie jest zainteresowany dalszą współpracą. - Mamy zajęcia na boisku z trenerami, którzy byli w sztabie Davida Badii. Są też różnego rodzaju aktywności albo zajęcia z dziećmi. U mnie to wyglądało tak, że Lechia zaproponowała mi, abym zrzekł się wynagrodzenia za czerwiec. Powiedziałem, że jak znajdę inny klub, to się na pewno dogadamy. Kolejna propozycja była taka, żebym zrezygnował z pieniędzy za maj. Na to nie mogłem się zgodzić. Byłem cały czas dostępny, trenowałem i grałem. W tej sytuacji dostałem informację, że nie będą miał wolnego. Teraz czekam na rozwój sytuacji. Są pewne zapytania, ale nie chcę mówić o szczegółach, bo być może wyjadę z Polski.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki