Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk w eksperymentalnym składzie przegrała z Czernomorcem Odessa. Trener Tomasz Kaczmarek próbował zawodników na nowych pozycjach

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Przemysław Świderski
Lechia Gdańsk przegrała z 13 zespołem pierwszej ligi ukraińskiej, Czernomorcem Odessa 0:2 w drugim meczu sparingowym podczas zgrupowania w Turcji. Mecz trwał w sumie 120 minut.

Trener Tomasz Kaczmarek chciał rozegrać dwa mecze kontrolne – oprócz wtorkowego, także dzień wcześniej. Nie udało się jednak znaleźć rywala, więc sztab Lechii porozumiał się z Czernomorcem Odessa, aby zagrać mecz 4x30 minut. Dzięki temu zawodnicy mieli okazję dostać szansę na boisku w większym wymiarze czasowym.

CZYTAJ TAKŻE: Kto jest najdroższym piłkarzem Lechii Gdańsk? Niespodziewany lider rankingu TOP 29

Ten mecz był także okazją do eksperymentów kadrowych, ale nie był udany dla piłkarzy Lechii. Wciąż w Turcji nie ma Conrado, który dopiero wraca do zdrowia. Z kolei lekkich urazów nabawili się Mario Maloca oraz Michał Nalepa i ostatni trenowali indywidualnie. Trener Kaczmarek nie ma kłopotu bogactwa na środku obrony, więc musiał szukać innych rozwiązań. Pierwszym naturalnym wyborem był Kristers Tobers, a miejsce na środku defensywy obok Łotysza zajął Egzon Kryeziu. Kolejne zaskoczenie to, że na pozycji numer „10” szansę dostał Joseph Ceesay. Z kolei po 46 minutach boisko opuścił Rafał Pietrzak, a jego miejsce na lewej obronie zajął Jan Biegański. To zupełnie nowe pozycje dla tych zawodników, ale w takim meczu szkoleniowiec biało-zielonych mógł sobie pozwolić na tego typu decyzje kadrowe.

Oczywiście po jednym meczu trudno o głębsze analizy i oceny, zwłaszcza że warunki do gry nie były łatwe. Silnie wiejący wiatr zdecydowanie utrudniał płynną grę. W ciągu pierwszej godziny gry na uwagę zasługiwała zaledwie jedna akcja biało-zielonych, którą zakończył Ilkay Durmus strzałem w słupek. Od początku trzeciej kwarty trener Kaczmarek desygnował do gry niemal nową „11”, z wyjątkiem wprowadzonego kwadrans wcześniej Biegańskiego i grającego od początku spotkania Kryeziu. Właśnie w tej części spotkania skuteczną akcję przeprowadzili piłkarze Czernomorca i Michał Buchalik musiał wyciągać piłkę z siatki po strzale Dmitrija Usowa, a w czwartej odsłonie drużyna z Ukrainy zdobyła drugiego gola. Później umiejętnościami błysnął Buchalik, którego dwie interwencje w ciągu kilku sekund uratowały biało-zielonych przed utratą trzeciego gola.

Z zawodników, którzy zostali w kraju, wciąż klubu szukają Mateusz Żukowski i Omran Haydary. Bliski odejścia jest za to Miłosz Szczepański, ale tylko na wypożyczenie, bo to zawodnik, który może dać jakość drużynie jak tylko się ogra po długiej przerwie spowodowanej ciężką kontuzją. Szczepański po przejściu testów medycznych ma zostać wypożyczony do końca sezonu do ekstraklasowej Warty Poznań.

Lechia ma za sobą drugi sparing w Turcji, bo w pierwszym pokonała rumuński zespół FC Botosani 3:2 po golach strzelonych przez Ilkaya Durmusa, Bassekou Diabate i Kacpra Sezonienkę. Pozostałe zaplanowane sparingi biało-zielonych: z rosyjskim Achmatem Grozny (22 stycznia) i gruzińskim Dynamem Batumi (23 stycznia).

Lechia Gdańsk – Czernomorec Odessa 0:2 (0:0, 0:0, 0:1, 0:1)

Bramki: 0:1 Dmytro Jusow (71), 0:2 Beka Wacziberadze (97)

Lechia: Kuciak (61 Buchalik) – Stec (61 Makowski), Kryeziu, Tobers (61 Brylowski), Pietrzak (46 Biegański) – Gajos (61 Neugebauer), Kałuziński (61 Kubicki) – Sezonienko (61 Koperski), Ceesay (61 Terrazzino), Durmus (61 Diabate – 87 Zagraba) – Paixao (61 Zwoliński)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki