Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk rozpoczyna rundę wiosenną. Na co stać biało-zielonych? [SONDA]

Adam Mauks
Tomasz Bołt
Za każdym razem, kiedy zbliża się runda wiosenna, kibice zastanawiają się, jak teraz będzie grać ich drużyna. To "teraz" zbliża się nieuchronnie, bo runda wiosenna sezonu 2012/13 zaczyna się już jutro. Właśnie w piątek w Warszawie swoje wiosenne granie w T-Mobile Ekstraklasie zaczyna gdańska Lechia, która po rundzie jesiennej zajmuje 6 miejsce. Czy wiosną może być jeszcze lepiej?

Lechia - rycerzem jesieni

Analizując dotychczasowe występy, zdobycze punktowe i bilans bramkowy Lechii na wiosnę, nie wygląda to rewelacyjnie. We wszystkich czterech ostatnich sezonach Lechii w ekstraklasie biało-zieloni notowali regres, choć może nie do końca, to jednak wiosny Lechia ma słabsze niż rundy jesienne. W sezonie 2008/09, czyli pierwszym po awansie do ekstraklasy, nasi piłkarze zajęli 11 miejsce, gromadząc 32 punkty. Po rundzie jesiennej tego sezonu także była 11, ale gorzej było pod względem zdobyczy punktowych i bilansu bramkowego. Po rundzie jesiennej Lechia miała 18 punktów, ale na wiosnę zdobyła tylko 14. Wiosenny bilans bramkowy tamtego sezonu (13-19) także nie mógł imponować. Wtedy sukcesem było jednak utrzymanie się w gronie najlepszych.

Rundę jesienną sezonu 2009/10 gdańszczanie, pod wodzą trenera Tomasza Kafarskiego, znowu mieli udaną. Wywalczyli na boisku 20 punktów, co dało im 8 miejsce w tabeli ekstraklasy. Rundę wiosenną piłkarze tej klasy rozgrywek zaczęli jeszcze w grudniu. Może właśnie te okoliczności sprawiły, że lechiści potrafili wygrać dwa pierwsze mecze wiosny zimą. Po zimowej przerwie biało-zieloni nie grali już tak skutecznie, zdobyli 17 punktów. Ich zdobycze strzeleckie także nie mogły zaimponować nawet najbardziej wyrozumiałym kibicom. Lechiści strzelili wiosną tylko 15 bramek, tracąc 17. To na koniec sezonu dało im ponownie to samo miejsce, co jesienią, czyli 8.

Wiosną nie jesteśmy sobą?
Tym sposobem piłkarze Lechii przyzwyczaili swoich kibiców do tego, że wiosną nie mogą spodziewać się z ich strony fajerwerków. Tę regułę potwierdzili w kolejnym sezonie, a zwłaszcza w jego pierwszej rundzie. Jesienią sezonu 2010/11 biało-zieloni zdobyli w sumie 23 punkty, co dało im 6 pozycję w tabeli i spore nadzieje na miejsce, które pozwoliłoby Lechii na grę w europejskich pucharach. Drużyna Tomasza Kafarskiego do końca liczyła się w walce o podium, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Lechia wiosną uzbierała 20 pkt. W bramkach piłkarze, jeszcze wówczas z ul. Traugutta, nie zachwycili, strzelając 15 goli i tracąc ich 18. Ta zdobycz dała Lechii 8 miejsce na koniec sezonu, choć oczekiwania była większe.

Ten ostatni sezon kibice Lechii zapewne pamiętają najlepiej, choć i on pod względem liczb jest potwierdzeniem reguły, że wiosną Lechia nie gra tak jak sobie tego życzą kibice. Po rundzie jesiennej biało-zieloni mieli zdobytych 17 punktów, które dawały im 12 miejsce w tabeli.

Wiosną ekipa Pawła Janasa, który zastąpił Rafała Ulatowskiego, dorzuciła do swojego dorobku 14 pkt. Bilans bramkowy tylko potwierdzał wiosenną regułę. Lechia strzeliła 14 bramek, tracąc 19. Biało-zieloni zdołali się utrzymać w ekstraklasie (13 miejsce), gromadząc w sumie 31 punktów. Dziś trudno o jednoznaczną diagnozę, dlaczego Lechia na wiosnę gra słabiej.

Skład biało-zielonych za każdym razem był inny. Zmieniali się trenerzy, zmieniali piłkarze, ale jedno pozostawało niezmienne - pytanie: dlaczego wiosną biało-zieloni grają słabiej? Wojciech Łazarek, były trener reprezentacji Polski, a wcześniej szkoleniowiec Lechii, nie chce analizować tego, co działo się w poprzednich sezonach.

- Trzeba myśleć przyszłościowo, a ja jestem optymistą - mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu" Wojciech Łazarek, który reprezentację prowadził w latach 1986-1989, a gdańską Lechię dwukrotnie w latach 1974-75 oraz 1985-86. - Mój optymizm wobec tego, co się do tej pory działo wiosną, opieram na kilku przesłankach. Pierwsza to fachowość i doświadczenie trenera, jakiego teraz ma Lechia, czyli "Bobo" Kaczmarka. Druga to moje osobiste obserwacje - dodaje trener Łazarek.

- Byłem na treningu Lechii, wiem, co się działo w Cetniewie, i uważam, że Lechia nie będzie grała gorzej niż jesienią, a kto wie czy nie lepiej. Cechy motoryczne tej drużyny są niezłe, a zgrupowanie w Turcji także musiało korzystnie wpłynąć na kształtowanie taktyki - dodaje były selekcjoner. Wojciech Łazarek uważa, że dobrze się stało, że Lechia nie przystała na wygórowane warunki finansowe Traore.

- To bardzo dobry piłkarz, ale nie przesadzajmy. Pieniądze, które Lechia musiałaby mu zapłacić, można - i należy - zainwestować w młodych piłkarzy, którzy niedługo z powodzeniem zastąpią tego piłkarza w ofensywie - twierdzi Łazarek.

Zdaniem Jerzego Jastrzębowskiego, trenera, z którym Lechia zdobyła Puchar Polski w 1983 roku, na zmianę stylu gry i skuteczności może wpływać co najmniej kilka czynników. - Nie można powiedzieć, że jakiś trener źle przygotował drużynę. Współczesna medycyna weryfikuje ewentualne uchybienia - mówi Jerzy Jastrzębowski. - To raczej zmiany w kadrach zespołów mają większy wpływ na grę drużyny po rundzie jesiennej - dodaje Jastrzębowski. Jego zdaniem, nie bez znaczenia jest pozycja zespołu po jesieni, czy gra pod presją, czy bardziej swobodnie, a także odporność psychiczna zwłaszcza młodych piłkarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki