Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk przegrała z Koroną w Kielcach! Czołowa "8" się oddala... [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz
Piłkarze Lechii Gdańsk przegrali w Kielcach z Koroną, choć w pierwszej połowie byli lepsi od rywali. Zostało jeszcze pięć kolejek, ale czołowa "8" się oddala.

Patryk Tuszyński przestał strzelać gole i nie ma kto go wspomóc. W meczach z Pogonią Szczecin i Zawiszą Bydgoszcz drużyna Lechii strzeliła pięć goli. Autorem wszystkich był właśnie Tuszyński. Od dwóch kolejek ten piłkarz przestał trafiać do siatki, a biało-zieloni w spotkaniach z Wisłą Kraków i Koroną Kielce nie zdobyli gola. Co gorsze, po porażce w Kielcach jeszcze bardziej skomplikowali sobie sytuację, jeśli chodzi o walkę o czołową "8" w piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasie.

Do zakończenia pierwszej fazy rozgrywek zostało biało-zielonym pięć meczów i już nie mogą pozwolić sobie na kolejne wpadki. Rywale też zdobywają punkty, a gdańszczanie muszą wywalczyć ich więcej, żeby odrobić straty. W pierwszej połowie meczu w Kielcach wszystko wskazywało na to, że podopieczni trenera Michała Probierza sięgną po cenne trzy punkty. Gdańszczanie dawali rywalom lekcję futbolu zdecydowanie kontrolując grę na całym boisku. Zresztą szkoleniowiec biało-zielonych ustawił zespół ofensywnie. Do składu wrócił Piotr Wiśniewski, a do środka pola cofnięty został Stojan Vranjes, który miał odpowiadać za kreowanie gry. Lechia miała kilka sytuacji, ale zawsze brakowało precyzji. Albo szczęścia, jak po strzale z rzutu wolnego Piotra Wiśniewskiego, gdy piłka odbiła się od poprzeczki. Statystyki pokazywały kto ma przewagę. Lechia prowadziła w strzałach 14-3, a w celnych 3-0.

- Gdyby mój strzał był bardzo dobry, to piłka wpadłaby do bramki. Mam nadzieję, że w drugiej połowie strzelimy gola i zdobędziemy trzy punkty - mówił w przerwie meczu Wiśniewski.

W drugiej połowie na boisko wyszła zupełnie inna drużyna Lechii. Zagubiona, mało zdecydowana, grająca przez pomysłu i przekonania. Powtórzyła się sytuacja z meczu z Wisłą, kiedy biało-zielonych też było stać tylko na rozegranie dobrej jednej połowy. Korona przejęła inicjatywę i już w 56 minucie Vlastimir Jovanović strzelił gola na wagę trzech punktów.

- Gdybym podjął decyzję o ułamek sekundy wcześniej, to mógłbym obronić ten strzał. Jednak byłem zasłonięty - tłumaczył Mateusz Bąk, bramkarz biało-zielonych.

Szukasz więcej sportowych emocji?


POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki