Właśnie o passie Lechii było ostatnio najgłośniej i o tym, że trener Michał Probierz, poprawiając serię sprzed ponad 50 lat, przeszedł z gdańską drużyną do historii.
- Ja już w Białymstoku przeszedłem do historii. I tak mnie podrzucali, podrzucali, że złapać zapomnieli - mówi Probierz. - Pomniki są, a potem się je burzy. Ja się tym specjalnie nie interesuję. Wiem ze słyszenia, że zrobiliśmy taki rekord, ale nie ma to dla mnie większego znaczenia.
Startujemy z naszym profilem na Twitterze. Czas rozruszać serwis i pokazać, że 140 znaków wystarczy, by oddać sportowe emocje.
— Sport DB (@baltyckisport) September 8, 2013
Biało-zieloni ostatnie mecze z Górnikiem Zabrze na PGE Arenie i Pogonią w Szczecinie kończyli remisami. Teraz wreszcie chcą wygrać, aby utrzymać kontakt ze ścisłą czołówką ligowej tabeli. Zwłaszcza zabolała strata punktów w Szczecinie, bo gdańszczanie zmarnowali rzut karny, a gola stracili w drugiej minucie doliczonego czasu gry.
- Musimy umieć żyć z tym. Jest to przykre, także dla zawodników, bo nie wykorzystali wielu sytuacji. Taki jest sport - nie ukrywa szkoleniowiec biało-zielonych.
To drugi taki mecz, w którym Lechia straciła punkty w doliczonym czasie gry. Podobnie było na inauguracji sezonu w spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała.
- Nie można wpadać w traumę, tylko jak najszybciej trzeba wyciągnąć wnioski. Kontrolowaliśmy mecz w Szczecinie, a w pewnym momencie sami napędziliśmy Pogoń. Później popełniliśmy więcej błędów, a kardynalny w doliczonym czasie gry, kiedy zostawialiśmy w polu karnym czterech piłkarzy rywali przeciwko trzem naszym. Trzeba się rozwijać i uczyć - nie ukrywa Probierz.
Po meczu w Szczecinie większej pewności siebie nabrał Piotr Grzelczak. Zagrał setny mecz w ekstraklasie i strzelił gola.
- Na pewno zapamiętam to spotkanie. Fajnie, że wpisałem się na listę strzelców w meczu jubileuszowym - cieszy się piłkarz biało-zielonych.
Przed Lechią mecz z Zawiszą. Beniaminek T-Mobile Ekstraklasy prowadzony przez trenera Ryszarda Tarasiewicza ma ciekawy skład. W środku pola jest silny Herold Goulon, a w ataku Bernardo Vasconcelos. 34-latek strzelił w tym sezonie trzy gole, a do Polski trafił jako król strzelców ligi cypryjskiej. To będzie dopiero trzeci mecz Lechii z Zawiszą w krajowej elicie. Wcześniej te zespoły zmierzyły się na tym szczeblu w 1961 roku i w Gdańsku wygrali goście, a w Bydgoszczy triumfowała Lechia. Po raz ostatni te drużyny grały w II lidze w sezonie 2006/07. Lechia wygrała u siebie 3:0 i przegrała w Bydgoszczy 1:2. Ogólny bilans w ekstraklasie i na jej zapleczu jest korzystny dla Zawiszy, który na 24 mecze wygrał 10 przy 8 remisach i 6 zwycięstwach Lechii.
- Chcemy zagrać jak najlepiej i wygrać ten mecz. W ekstraklasie nie ma łatwych spotkań. Nasza liga jest i będzie nieobliczalna, a zdajemy sobie sprawę, że wiele zweryfikują mecze co trzy dni - nie ukrywa trener gdańskiego zespołu.
- Zawisza gra fajną piłkę - dodaje Grzelczak. - Rywale przyjadą do Gdańska i się przed nami nie położą. U siebie gramy skutecznie i mam nadzieję, że to potwierdzimy i damy radość naszym kibicom. Musimy odzyskać stracone punkty w meczu z Pogonią i w sobotnim spotkaniu z Zawiszą interesuje nas tylko i wyłącznie zwycięstwo.
Zmiany kadrowe na mecz z Zawiszą pewnie nastąpią. Nie zagra Paweł Dawidowicz, który pauzuje za żółte kartki i do składu powinien wrócić Marcin Pietrowski. Z kolei na lewej obronie lepiej spisuje się Adam Pazio, który raczej wygryzie ze składu Christophera Oualembo. Może w kadrze meczowej znajdzie się Adam Duda, który w III-ligowym spotkaniu z rezerwami Pogoni Szczecin strzelił cztery gole.
- Po to gra w rezerwach, żeby walczyć o miejsce w składzie. Pamiętajmy, że to jeden mecz, bo na przykład wcześniej przegrali w Gdyni z Bałtykiem. Cieszę się, że Duda strzelił te gole i to dla niego zwiastun, że jest w uczciwej rywalizacji o miejsce w składzie. Jeśli ktoś jest dobry, to będzie grał - mówi Probierz.
W Szczecinie rzutu karnego dla Lechii nie wykorzystał Piotr Wiśniewski, a wcześniej szczęśliwie z jedenastu metrów trafił Marcin Pietrowski. Kto zatem będzie teraz wytypowany do ewentualnej "jedenastki"?
- Piotrek Wiśniewski strzelał karne. W Szczecinie nie wykorzystał, ale takie jest życie. Trzeba go wesprzeć, bo to trudne dla piłkarza. I trzeba podziękować kibicom, że go wspomogli, a nie mieli pretensji. Nie powiem, kto będzie strzelał karnego, gdybyśmy go mieli, bo nie chcę niczego ułatwiać rywalom - przyznaje Probierz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?