Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk nie płaci Sokołowi Ostróda za transfer Pawła Dawidowicza

(stan)
Paweł Dawidowicz
Paweł Dawidowicz Tomasz Bołt/Polskapresse
Latem tego roku Lechia Gdańsk sprzedała Pawła Dawidowicza do Benfiki Lizbona za 1,5 miliona euro. Gdański klub wcześniej pozyskał tego piłkarz z Sokoła Ostróda i w umowie jest zapis, że zapłaci 15 procent od kolejnego transferu. Sokół do dziś nie może doprosić się zaległych pieniędzy z Gdańska i grozi sądem. Lechia nie wywiązując się z zobowiązań może narazić się na duże problemy w procesie licencyjnym.

- Gdy w 2011 roku Paweł odchodził od nas do Gdańska, chcieliśmy za niego jedynie 30 tys. zł netto. Usłyszałem, że nie ma takiej możliwości, że 3 tys. zł to wszystko, na co możemy liczyć. Zgodziłem się, ale wywalczyłem zapis w kontrakcie, mówiący, że Lechia zapłaci nam 15 procent z przyszłego transferu tego piłkarza - mówi Jerzy Sarnecki, prezes Sokoła, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

To oznacza, że Sokołowi należy się 225 tysięcy euro, ale Lechia nie zapłaciła.

- Dwa tygodnie temu dostałem pismo z Gdańska. Pracownicy Lechii wyliczyli, że oddadzą nam tylko 122 tys. euro, argumentując między innymi tym, że to Lechia przeprowadziła transfer, jej przedstawiciele pojechali do Lizbony i wydali na to pieniądze. Oczywiście na taką propozycję nie przystaliśmy - mówi Sarnecki.

Na negocjacje z prezesem Sokoła przyjeżdżali Andrzej Juskowiak, wówczas wiceprezes klubu oraz Mariusz Piekarski, który w spółce oficjalnie nie pełni żadnej funkcji.

- Pierwszy z nich powiedział, że jeżeli nie zgodzimy się na mniejszą kwotę niż 100 tys. euro zapłaconych od ręki, to w przyszłości możemy zapomnieć o współpracy grup młodzieżowych. Z kolei Piekarski przyjechał do nas i mówi: Dostaniecie 400 tys. złotych i będzie dobrze. Ja mu odpowiadam: Pana kolega oferował więcej. Dobra, niech będzie tyle, ile mówił. Przyzna pan, że nie wygląda to profesjonalnie. Poza tym ponoć Piekarski nie pełni żadnej oficjalnej funkcji w Lechii. Przedstawił mi się jako człowiek, który ściągnął do klubu grupę kapitałową i ma stosowne uprawnienia opowiada Sarnecki.

I kiedy wreszcie udało się działaczom Sokoła dojść do porozumienia z Arturem Waśkiewiczem, wiceprezesem Lechii do spraw finansowych, to ten został odwołany z pełnionej funkcji.

- Jeżeli sprawa nie wyjaśni się do nowego roku, pójdziemy do sądu. Bo ileż można się przepychać? - zapowiada prezes klubu z Ostródy.

W Lechii nie widzą problemu i zapewniają, że chcą zapłacić.

- Przedstawię temat radzie nadzorczej – zapewniła Jowita Twardowska, wiceprzewodniczącą rady nadzorczej Lechii.

-Lechia Gdańsk prowadzi rozmowy z Sokołem, mając nadzieję, że doprowadzą one do ostatecznych uzgodnień co do wysokości kwoty i terminu jej zapłaty. Lechia chciałaby dojść do porozumienia co do podstawy, od której liczony jest procent należny Ostródzie, ponieważ umowa nie jest w tym zakresie interpretowana jednakowo przez strony. Zarząd rzeczowo przedstawił sposób interpretacji spornego zapisu umownego w swoim piśmie skierowanym do Sokoła Ostróda i czekamy teraz na merytoryczną odpowiedź drugiej strony - takiej odpowiedzi udzieliła Agata Kowalska, wiceprezes zarządu.

Sokół spodziewa się wkrótce przelewu z Lizbony, bo Benfica ma zapłacić ekwiwalent za wyszkolenie piłkarza.

- Tu na szczęście wszystko jest uporządkowane. Portugalczycy prosili nas niedawno o fakturę. Niebawem powinni przelać na nasze konto około 22 tys. euro - zakończył prezes Sarnecki.

Źródło: Przegląd Sportowy

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki