Kliknij i czytaj relację minuta po minucie
Lechia czekała na swój mecz sezonu, a tym był finał Totolotka Pucharu Polski na Arenie Lublin. Zresztą w podobnej sytuacji był Cracovia, która marzyła o medalu, a skończyła sezon za biało-zielonymi w tabeli PKO Ekstraklasy. Obie drużyny grały zatem o trofeum, o grę w europejskich pucharach i o ponad sześć milionów złotych premii. Gdańszczanie mieli wyboistą drogę do finału, kiedy z trudem eliminowali Gryfa Wejherowo i Zagłębie Lubin, a potem po niesamowitych karnych Lecha Poznań.
CZYTAJ TAKŻE: Seksowne polskie sportsmenki ZDJĘCIA
- Drogę do finału mieliśmy trudną, ale uważam, że zapracowaliśmy sobie na to, aby w nim zagrać. Teraz chcemy powtórzyć sukces sprzed roku – zapewniał Piotr Stokowiec, trener Lechii.
Szkoleniowiec biało-zielonych postarał się o element zaskoczenia na skrzydłach. A boisku nie pojawili się Ze Gomes i Jaroslav Mihalik, którzy w większości meczów ligowych grali w podstawowym składzie. Trener Stokowiec postawił na Żarko Udovicicia, który ze Śląskiem zagrał pierwszy raz w tym roku i spisał się bardzo dobrze, a na prawej stronie zagrał Omran Haydary.
Lechia Gdańsk nie obroniła Pucharu Polski 24.07.2020 r. "Pas...
Początek meczu był wyrównany, ale groźnie było w polu karnym po zagraniach Mateusza Wdowiaka i Floriana Loshaja. Mało było jednak w tym wszystkim dokładności, a więcej liczenia na szczęście. Lechia jak zaatakowała, to od razu skutecznie. W 21 minucie kapitalnie dośrodkował Udovicić, a Haydary świetnie wykończył tę akcję. Ta akcja pokazała, że wybór Stokowca był trafiony. Udovicić idealnie wrócił do drużyny, a Afgańczyk strzelił trzeciego gola w czwartym meczu w biało-zielonych barwach. Ten finał oglądało się naprawdę dobrze, a Lechia szukała kolejnego gola.
Znakomitą robotę z przodu robił Flavio Paixao, a w środku mocno pracował Maciej Gajos. W 30 minucie Rafał Pietrzak posłał piłke w górny róg bramki Cracovii, a Lukas Hrosso z trudem odbił piłkę. W kolejnej akcji Paixao uruchomił Udovicicia, a ten wdał się w drybling, ale jego strzał został zablokowany. Jeszcze tuż przed przerwą, po dośrodkowaniu Pietrzaka, bliski szczęścia był Michał Nalepa, ale nie trafił czysto w piłkę. To była dobra pierwsza połowa w wykonaniu biało-zielonych, którzy prowadzili w pełni zasłużenie.
CZYTAJ TAKŻE: Piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk ZDJĘCIA
Piłkarze obu drużyn w drugiej połowie zafundowali kibicom mnóstwo emocji i huśtawkę nastrojów. Cracovia ruszyła do odrabiania strat i już w 50 minucie świetną okazję miał David Jablonsky, ale nie posłał piłki do siatki. Lechia nastawiła się na obronę oraz kontry i w 61 minucie świetną okazję na podwyższenie wyniku miał wprowadzony na boisko Conrado, ale w sytuacji sam na sam strzelił w nogi Hrosso. Kolejne minuty to napór „Pasów”.
Najpierw po strzale Loshaja piłka odbiła się od słupka, a następnie z dystansu huknął Kamil Pestka i Zlatan Alomerović z trudem odbił futbolówkę. W 65 minucie Cracovia dopięła celu. W pole karne dośrodkował Pestka, a Pelle van Amersfoort – mimo obecności Udovicicia – przyjął piłkę i pewnie posłał ją do siatki. W 75 minucie kolejna wielka radość w Cracovii, kiedy Cornel Rapa na raty umieścił piłkę w bramce. Analiza VAR wykazała, że uczynił to ręką i bramka nie została uznana. Dwie minuty później Mario Maloca dostał czerwoną kartkę, kiedy przerwał kontrę Cracovii, a następnie kopnął van Amersfoorta. To było głupie zachowanie środkowego obrońcy biało-zielonych. Wcześniej z powodu kontuzji boisko musiał opuścić dobrze grający Pietrzak i te dwa zdarzania miały duży wpływ na dalszą grę Lechii i losy tego finału.
W 85 minucie Lechia zadała cios i wydawało się, że okaże się decydujący, kiedy po dośrodkowaniu Conrado gola strzałem głową strzelił Patryk Lipski. Niestety, trzy minuty później błąd w kryciu przy rzucie rożnym okazał się kosztowny, a po dośrodkowaniu Ivana Fiolicia do wyrównania strzałem głową doprowadził Jablonsky. Remis i dogrywka!
W niej inicjatywę miała Cracovia, a grająca w osłabieniu Lechia skupiła się na grze defensywnej. Strzelali Tomas Vestenicky i Loshaj, ale pierwszy tuż nad poprzeczką, a po uderzeniu drugiego skuteczną interwencją popisał się Alomerović. Piłkarze Lechii bronili się skutecznie, ale tylko do 117 minuty.
Wtedy drugą asystę w tym meczu zanotował Pestka, a gola na wagę Pucharu Polski strzelił Mateusz Wdowiak. Klątwy Cracovii nie udało się przełamać. Lechia przegrała z „Pasami” czwarty raz w tym sezonie, w tym ten najważniejszy mecz. Na konto Cracovii wpłynie ponad sześć milionów złotych i ten klub uzupełni stawkę reprezentantów polskiej ligi w europejskich pucharach. Lechia będzie musiała poczekać kolejny rok, aby ponownie pokazać się w Europie, a za udział w finale Totolotka Pucharu Polski otrzyma pół miliona złotych.
“Bodyguard” lekiem na hejt?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?