Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk na zwycięstwo w Poznaniu z Lechem czeka 48 lat!

Paweł Stankiewicz
Przemysław Świderski
Już 48 lat Lechia Gdańsk czeka na zwycięstwo w Poznaniu. I jeszcze poczeka, bo sobotni mecz z Lechem przegrała przy Bułgarskiej 1:2.

Lechia wciąż walczy o czołową "8" w T-Mobile Ekstraklasie, więc i do Poznania pojechała szukać punktów. Odkąd biało-zieloni wrócili do krajowej elity, to nie potrafili tam nawet zremisować. I tradycji stało się zadość, a trzeba jasno powiedzieć, że "Kolejorz" był w tym spotkaniu zdecydowanie lepszy i mógł wygrać w wyższych rozmiarach. Nie stało się tak, bo miał w składzie Łukasza Teodorczyka. Piłkarz ten w drugiej połowie w końcu trafił do bramki, ale w całym spotkaniu zmarnował kilka bardzo dobrych okazji. Dla biało-zielonych to problem, bo rywale nie zamierzają czekać. Kolejny punkt zdobyła Jagiellonia Białystok, a jeszcze lepiej spisał się Zawisza Bydgoszcz, który wygrał w Krakowie z Wisłą. A to oznacza, że ta czołowa "8" coraz bardziej się oddala.

W zespole biało-zielonych zabrakło kontuzjowanych Deleu i Bartosza Kanieckiego, których raczej nie będzie już do końca sezonu. Do tego uraz wykluczył z gry Sebastiana Maderę, a jego miejsce na środku obrony zajął Jarosław Bieniuk.
- Sebastian przez trzy dni nie trenował. Pojechał z nami, bo zabraliśmy 19 piłkarzy. Chcieliśmy zobaczyć, czy damy radę doprowadzić go do stanu gotowości. Nie udało się, a nie było sensu ryzykować pogłębienia urazu. W poniedziałek zadecydujemy, czy Sebastian zagra z Jagiellonią - przyznał Michał Probierz, trener Lechii.

Gra Lechii w pierwszej połowie wyglądała bardzo źle. To gospodarze utrzymywali się przy piłce, dominowali na boisku i nieraz spychali biało-zielonych do głębokiej defensywy. Podopieczni trenera Probierza nie potrafili uporządkować swojej gry, a co za tym idzie - nie zagrozili bramce rywali, bo w pierwszej połowie nie oddali nawet jednego celnego strzału. Lech miał ich trzy, w tym trafienie Szymona Pawłowskiego, które dało prowadzenie.

W drugiej połowie Zaur Sadajew i Piotr Grzelczak ożywili grę Lechii. Obaj mieli okazje bramkowe, a Grzelczak strzelił w słupek. Tymczasem drugą bramkę dla gospodarzy zdobył Teodorczyk. Lechię stać było na honorowe trafienie w końcowych sekundach. Swoją szóstą bramkę w tym sezonie, wszystkie w tej rundzie, zdobył Patryk Tuszyński.

- Na wyrównanie zabrakło czasu - przyznał Tuszyński. - Musimy się zregenerować i wygrać bardzo ważny mecz pucharowy z Jagiellonią.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

W drugiej połowie sędzia Tomasz Musiał z Krakowa przerwał mecz, po tym jak kibice Lechii, których blisko 1,5 tys. przyjechało do Poznania, odpalili race świetlne i na boisku nic nie było widać. Posypią się za to kary.

- Mecz jest dla nas świętością i nie ma żadnego usprawiedliwienia dla przerwania go. W środę odbędzie się posiedzenie Komisji Ligi, na którym zapadną decyzje o karach dyscyplinarnych. Mam nadzieję, że klub pociągnie do odpowiedzialności sprawców zdarzeń. Należy się liczyć z możliwością orzeczenia wobec kibiców Lechii długoterminowego zakazu wyjazdów. Ponownie użyto sektorówki w celu utrudnienia identyfikacji osób popełniających przestępstwo, bo tym jest, zgodnie z polskim prawem, odpalenie rac podczas imprezy masowej - powiedział Seweryn Dmowski, doradca zarządu Ekstraklasy SA.

Trenerzy Lechii dbają o to, aby piłkarze byli w jak najlepszej kondycji fizycznej na jutrzejszy mecz z Jagiellonią Białystok o awans do półfinału Pucharu Polski. Po meczu z Lechem drużyna została na noc w Poznaniu, żeby piłkarze mogli się wyspać i zregenerować, i dopiero w niedzielę rano ruszyła w podróż powrotną do Gdańska. Dla sztabu szkoleniowego mogą to być bardzo nerwowe dni. Jeśli biało-zieloni nie wyeliminują Jagiellonii, to z pracą trenera w Gdańsku może się pożegnać Michał Probierz. A nawet cały sztab szkoleniowy.

Ponoć nowym szkoleniowcem miałby być Niemiec, czyli rodak nowego właściciela Lechii, a jego asystentem Polak. Zresztą trener Michał Probierz od początku wiosny nie może się czuć komfortowo. Ostatnio Dariusz Wdowczyk na łamach prasy przyznał, że dostał propozycję pracy w Gdańsku.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki