Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk musi walczyć na boisku, jeśli gra o mistrzostwo Polski

Paweł Stankiewicz
Fot. Przemysław Świderski
Największym grzechem Lechii w Płocku był brak dążenia do wygranej za wszelką cenę. Jeśli chce się grać o mistrza, to piłkarzom nie może brakować zaangażowania - uważają były trener i zawodnik Lechii.

Podopieczni trenera Piotra Nowaka przed startem sezonu głośno deklarowali, że będą walczyć o mistrzostwo Polski. Pewnie stąd wśród kibiców jest większe rozczarowanie z powodu porażki z beniaminkiem. Ważne słowa po meczu powiedział Rafał Wolski, nowy pomocnik biało-zielonych, że w kolejnych meczach drużyna musi bardziej chcieć wygrać. Czy zatem porażka w Płocku to głębszy problem czy jedynie wypadek przy pracy?

- Oglądałem mecz z Wisłą i odniosłem wrażenie, że wyszło na boisko 11 zawodników, którzy sprawiali wrażenie, jakby im nie zależało i sądzili, że ich nazwiska są na tyle mocne, że wszyscy się położą i zwycięstwo zapewnione - mówi “Dziennikowi Bałtyckiemu” Jerzy Jastrzębowski, który w 1983 roku jako trener doprowadził Lechię do zdobycia Pucharu Polski.

- Jeśli się deklaruje walkę o mistrzostwo, to nie mogą to być puste słowa, ale muszą iść za nimi czyny. Przegrany mecz nie jest problemem, bo można być lepszym i przegrać mecz. Dla mnie problemem jest podejście zawodników, nie wymieniając ich z nazwisk, którzy tylko minami i gestykulacjami zaznaczyli obecność na boisku. Panowie piłkarze muszą zrozumieć, że musi być walka, że żaden rywal nie przestraszy się Potugalczyków czy reprezentantów Polski. Nikt im nie odbiera umiejętności, pięknego CV, tylko to się skończyło. Była fajna runda wiosenna, ale to przeszłość. To nie do zaakceptowania, aby przestać 60, 70 czy 90 minut na boisku. Lechia miała większe posiadanie piłki, ale ja chciałbym zobaczyć ile było podań do tyłu i na swojej połowie, ale ile do przodu i na połowie rywala. W poprzednim sezonie władze klubu uznały piąte miejsce za sukces. To żaden sukces, bo bez pięciu piłkarzy z tego składu też dałoby się zrobić taki wynik. Na boisku nie widać, że jest jeden za wszystkich i wszyscy za jednego i to jest problem mentalny - dodaje Jastrzębowski.

Jacek Grembocki, były piłkarz biało-zielonych i Górnika Zabrze, jest ostrożny w ocenianiu mistrzowskiego potencjału Lechii.

- Rozmawiałem z moim przyjacielem Darkiem Wójtowiczem i też twierdzi, że na papierze Lechia ma super skład. Ale ja nie uważam, że to jest super skład - twardo mówi Grembocki. - Grałem w drużynie, która zdobywała mistrzostwo Polski i wiem czego taki zespół potrzebuje. Mówimy o dwóch rzeczech, co się mówi i co się ma. Zespół, który chce być mistrzem Polski jedzie do Płocka, do beniaminka, gdzie oprócz Dominika Furmana znałem może dwóch zawodników i Lechia przegrywa, bo od 20 minuty była słabsza. To świadczy o tym, że wiele pracy przed tym zespołem. W pewnym momencie Lechia grała u siebie niezłą piłkę. Samo granie nie wystarczy, musi być zaangażowanie i wola walki. Jak się komuś wydaje, że w polskiej ekstraklasie piękną grą zdobywa się punkty, to się myli. Tak może grać Legia, która ma mocniejszy skład i jest zaprawiona w bojach. Jak mówisz, że chcesz być mistrzem, to na pewno nie możesz przegrać w Płocku. Jak jest kryzys, to taki mecz trzeba zremisować. Chelsea ma jeszcze lepsze nazwiska i które miejsce zajęła w lidze. Dlaczego? Bo same nazwiska nie grają, a Lechia od 20 minuty w Płocku wyglądała mizernie - mówi Grembocki.

Po wpadce z beniaminkiem znowu pojawiły się opinie o złym przygotowaniu zespołu i problemach zawodników z kondycją i motoryką.

- Może piłkarze są nieprzygotowani generalnie, może nie trafiono z formą. Okres letni jest zbyt krótki, żeby coś zepsuć. Na cały rok pracuje się zimą. Zespół jest stabilny, funkcjonuje w tym samym składzie, a doszedł jeden bardzo dobry piłkarz, czyli Rafał Wolski. Medycyna sportowa jest na wysokim poziomie, jest monitoring formy danego zawodnika. Kiedy ja zdobywałem z Lechią Puchar Polski, to w drużynie grali młodzi ludzie. Mogło brakować umiejętności, ale nigdy zaangażowania - przyznał Jastrzębowski.

Zdaniem Jacka Grembockiego Lechia ma cały czas problemy z przygotowaniem fizycznym.

- Do 65 minuty na wiosnę zespół prezentował się nieźle. Jak opadali z sił Sebastian Mila i Milos Krasić, to zespół grał słabo i nie było jakości. W Płocku wyglądało, że albo im nie zależało albo odcięło prąd. Nie biegali, nie walczyli, nie było widać, że chcą - zakończył Grembocki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki