Już skład wyjściowy Lechii pokazał jakie będzie nastawienie zespołu na mecz z wicemistrzem Polski. Trener Piotr Stokowiec wystawił tylko dwóch stricte ofensywnych zawodników, a byli to Omran Haydary i Flavio Paixao. Trudno bowiem za gracza bardzo ofensywnego uważać Macieja Gajosa, który bardziej skoncentrowany jest na zadaniach defensywnych.
- Mamy plan na mecz z Legią. Gdybym był kibicem Lechii, to bym przyszedł na stadion, a ja gwarantuję dobry mecz - mówił trener Stokowiec. - Legia jest faworytem i od tego nie ucieknie. Wszystko wskazuje na to, że nie powinniśmy mieć szans, ale to jest piłka nożna.
CZYTAJ TAKŻE: Zobaczcie piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk
Lechia zatem zagrała bardzo mocno cofnięta, czekała na to co zrobią rywale, a sama miała kontrować. Ta sztuka nie udała się jednak ani razu, bo albo w akcji ofensywnej brało udział zbyt mało zawodników albo piłka była rozgrywana bardzo niedokładnie. Legia miała wyraźną przewagę, ale to nie przekładało się na sytuacje bramkowe. Wicemistrzom Polski trudno było przebić się przez defensywę biało-zielonych. Goście nie potrafili wykorzystać tego, że gdańszczanie zagrali z dużym respektem. Dopiero w końcówce meczu Legia stworzyła dwie groźne sytuacje. Najpierw niecelnie głową strzelał Paweł Wszołek, a chwilę później Jose Kante strzelił w słupek.
CZYTAJ TAKŻE: Piękne i seksowne polskie sportsmenki ZDJĘCIA
W drugiej połowie obraz gry zmienił się o tyle, że Legia zaatakowała jeszcze bardziej zdecydowanie i z każdą minutą była coraz bliżej strzelenia gola. Szybko do świetnej sytuacji doszedł Kante, ale kapitalną interwencją popisał się Dusan Kuciak. W 57 minucie Legia objęła prowadzenie, ale nie po wypracowanej akcji, ale prezencie od gdańszczan. Dokładnie to Rafał Pietrzak na połowie rywali podał piłkę wprost pod nogi Liquinhasa, który wyprowadził szybką kontrę, podał do Wszołka, a ten w sytuacji sam na sam z Kuciakiem pewnie posłał piłkę do siatki. Chwilę później goście mogli podwyższyć wynik, ale po akcji Marko Vesovicia po raz drugi w tym meczu Kante strzelił w słupek.
Lechia próbowała zaatakować, aby powalczyć o wyrównującego gola, ale nie miała kompletnie żadnych argumentów w ofensywie. Na boisku pojawili się Kenny Saief i drugi napastnik Ze Gomes, ale to niewiele zmieniło. Legia nawet jak nieco się cofnęła to kontrolowała spotkanie. Biało-zielonych stać było na strzał z dystansu Filipa Mladenovicia, który strzelił w poprzeczkę. W końcówce jeszcze Mateusz Wieteska był bliski samobójczego gola. W ataku rozpaczy Mladenović padł w polu karnym, ale o faulu nie było mowy. Serb dostał 12 żółtą kartkę w tym sezonie i nie zagra w dwóch najbliższych meczach ligowych. W doliczonym czasie gry zasłużone zwycięstwo Legii przypieczętował Mateusz Cholewiak.
Ten mecz pokazał ile pracy jeszcze przed Lechią i trenerem Stokowcem, aby ta drużyna grała choćby na takim poziomie, jak z Legią w Warszawie.. Jesienią biało-zieloni wygrali w stolicy 2:1, długimi fragmentami kontrolując przebieg meczu. Tym razem nie mieli nic do powiedzenia.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?