Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk jest już prawie trzecia w tabeli, ale... od końca

Paweł Stankiewicz
Przemysław Świderski
Dwa punkty w sześciu meczach piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasy. To dorobek Lechii Gdańsk, która sięgnęła dna w swojej beznadziejności.

Mecz z Podbeskidziem w Bielsku-Białej miał być dla biało-zielonych trampoliną, żeby się odbić od dna i zacząć marsz w górę ligowej tabeli. Przecież nikt w Lechii nie brał pod uwagę, że zespołu może zabraknąć w grupie mistrzowskiej.

- Trener Jerzy Brzęczek powiedział nam, że nie wyobraża sobie, abyśmy się udali na przerwę zimową, nie będąc w czołowej "8" - mówił Bartłomiej Pawłowski, skrzydłowy gdańskiego zespołu, po meczu z Jagiellonią Białystok.

Dziś te plany trzeba zweryfikować, a piłkarze i trenerzy biało-zielonych marzą już o przerwie zimowej. Tak żeby był czas na przemyślenie swojej gry, aby w jakiś sposób się zresetować, właściwie przygotować się do wiosny - fizycznie i mentalnie - oraz wymienić najsłabsze ogniwa. W żadnym wypadku nie można robić wymiany "wagonu" piłkarzy, ale kilka najpilniejszych roszad. Tego dziś drużyna potrzebuje, bo na razie leci na dno. Przed sezonem mówiło się o Lechii, że to może być trzecia siła, po Legii Warszawa i Lechu Poznań, w polskiej klubowej piłce nożnej. Teraz biało-zieloni są o krok od trzeciej pozycji, tyle że od końca ekstraklasowej tabeli.

Nie może być jednak inaczej, kiedy zespół gra tak beznadziejnie jak w spotkaniu z Podbeskidziem. W grze Lechii nie było niczego, o czym można byłoby napisać z optymizmem. W grze podopiecznych trenera Jerzego Brzęczka nie było grama pomysłu, wszystkie akcje były chaotyczne, rwane, bez tempa i bez wykończenia. Jeden celny strzał w ciągu 45 minut, i to niesprawiający problemów bramkarzowi gospodarzy, to kompromitacja. Zwłaszcza że już od 34 minuty Podbeskidzie grało bez ukaranego czerwoną kartką Franka Adu Kwame. I właśnie wtedy biało-zieloni stracili gola, po rzucie rożnym i strzale głową Pavola Stano.

- Po czerwonej kartce chyba pomyśleliśmy, że będzie nam łatwiej. To błąd. Wcale łatwiej nie będzie - mówił w przerwie meczu Maciej Makuszewski, skrzydłowy gdańskiego zespołu.

Można było mieć nadzieję, że Lechia, mająca na boisku przewagę jednego zawodnika, potrzebująca punktów jak powietrza i podrażniona straconą bramką, ruszy od początku drugiej połowy z determinacją na zespół gospodarzy. Nic bardziej mylnego. Nadal w grze brakowało agresji, bardziej widać było bojaźń i strach niż chęć i wolę walki. I nadal była to gra bez pomysłu, a irytujące stawały się próby akcji środkiem boiska, gdzie Podbeskidzie było bardzo dobrze ustawione. Groźniej zrobiło się dopiero w końcówce spotkania, kiedy biało-zieloni zagrali wreszcie skrzydłami i kilka dobrych dośrodkowań miał Makuszewski. Nie były to jednak czyste okazje strzeleckie. Ba, Podbeskidzie mogło strzelić drugiego gola, ale Tomasz Górkiewicz spudłował z trzech metrów. Tak oto kolejna wstydliwa porażka stała się faktem.

- Musimy przestać gadać, tylko wziąć się do roboty i zacząć pokazywać lepszą grę na boisku - powiedział po meczu Rafał Janicki, środkowy obrońca Lechii.

Święte słowa. Bo dziś sytuacja jest fatalna, a o górnej "ósemce" nie ma co marzyć.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki