Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok 30.01.2021 r. Falstart biało-zielonych, trzecia porażka z rzędu w Gdańsku [zdjęcia]

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok
Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok Fot. Przemysław Świderski
Lechia Gdańsk źle rozpoczęła grę w lidze w nowym roku. Na zakończenie pierwszej rundy biało-zieloni przegrali z u siebie z Jagiellonią Białystok 0:2.

Sparingi i mecze ligowe to zupełnie inna bajka i biało-zieloni dobitnie się o tym przekonali. W grach kontrolnych podopieczni trenera Piotra Stokowca grali dobrze, ofensywnie i strzelali sporo goli. Tymczasem w spotkaniu z Jagiellonią drużyna znowu prezentowała się bez wyrazu i nie potrafiła stworzyć większego zagrożenia pod bramką strzeżoną przez zaledwie 17-letniego Xawiera Dziekońskiego.

CZYTAJ TAKŻE: Piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk ZDJĘCIA

To goście z Białegostoku od początku spotkania grali lepiej i ruszyli do ataków. Już w 1 minucie mogli objąć prowadzenie, bo w dobrej sytuacji znalazł się Jesus Imaz, ale nie trafił w bramkę. Dwie minuty później ponownie zaspała defensywa Lechii i tym razem podanie Macieja Makuszewskiego już Imaz zamienił na gola. Zatem biało-zieloni szybko znaleźli się w sytuacji, w której musieli gonić wynik i specjalnie im to nie wychodziło. Najlepszą okazję na wyrównanie mieli w 18 minucie, kiedy dobrze piłkę w pole karne zagrał Maciej Gajos, ale Bogdan Tiru wślizgiem nabił wbiegającego Flavio Paixao i futbolówka wyleciała poza boisko. I to było tyle z ofensywnych poczynań gdańskiego zespołu w pierwszej połowie tego spotkania. To Jagiellonia była bliżej podwyższenia wyniku, kiedy w 30 minucie strzelał Fedor Cernych i znakomitą interwencją popisał się Dusan Kuciak. W 36 minucie kompletnie nieodpowiedzialnie zachował się Jakub Kałuziński, który dostał żółtą kartkę za faul, a niezadowolony z decyzji sędziego ostentacyjnie rzucił obok niego piłką o boisko. Bartosz Frankowski, który chaotycznie prowadził to spotkanie, w tej sytuacji sięgnął ponownie po żółtą kartkę i odesłał do szatni zdziwionego piłkarza Lechii. W tym momencie stało się jasne, że trudno będzie biało-zielonym wyszarpać chociaż jeden punkt w tym spotkaniu.

- Wprowadzamy młodych zawodników, jest też przepis mówiący o wprowadzaniu młodzieżowców do Ekstraklasy. Potrzeba do tego trochę cierpliwości, dobrej woli. Myślę, że sędziowie też powinni w tym wprowadzaniu młodych zawodników uczestniczyć i brać to pod uwagę. To są młodzi zawodnicy, którzy nie mają takiego doświadczenia i spokojnie można było upomnieć zawodnika. Zachował się nie tak, jak powinien i nie chcę go usprawiedliwiać, ale te sytuacje nie zawsze są oczywiste, tym bardziej, że była to druga żółta kartka, dlatego można było tu pewnie wykazać więcej zrozumienia - uważa trener Lechii.

CZYTAJ TAKŻE: Seksowne polskie sportsmenki w bikini ZDJĘCIA

Od początku drugiej połowy na boisku pojawił się Kenny Saief, który niespodziewanie rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Pewnie wszedłby również Łukasz Zwoliński, ale z powodu lekkiego urazu nie znalazł się w kadrze meczowej na mecz z Jagiellonią. Jednak na spotkanie z Wartą Poznań napastnik biało-zielonych ma być już gotowy do gry. W 47 minucie goście mogli, a wręcz powinni zdobyć drugiego gola. Po dośrodkowaniu Martina Pospisila głową z kilku metrów strzelał Cernych, ale trafił w poprzeczkę. Przez kolejne minuty na boisku nie działo się nic ciekawego. Piłkarze Jagiellonii cofnęli się na własną połowę, a Lechia próbowała atakować, ale robiła to bez pomysłu i była kompletnie bezradna w ofensywie. W 78 minucie efektowną akcję przeprowadził debiutujący w Lechii Joseph Ceesay, ale tuż przed polem karnym sfaulował go Błażej Augustyn. Z rzutu wolnego dobrym strzałem popisał się Rafał Pietrzak, ale bramkarz Jagiellonii w świetnym stylu odbił piłkę na rzut rożny. W 84 minucie mecz został rozstrzygnięty, bowiem „Jaga” wyprowadziła szybką kontrę, a w jej finale Imaz podał do Jakova Puljicia, a ten pokonał Kuciaka. Odnotujmy jeszcze debiut w biało-zielonych barwach 18-letniego Jana Biegańskiego.

Lechia przegrała trzeci mecz z rzędu przed własną publicznością, nie strzeliła w nich gola i straciła cztery. Z kolei Jagiellonia przełamała fatum i wygrała w Gdańsku po raz pierwszy od ośmiu lat.

- Jestem rozczarowany inauguracją drugiej rundy. Zbyt nerwowo, bez odpowiedniej koncentracji weszliśmy w ten mecz. Szybko stracona bramka dodatkowo wprowadziła wiele nerwowości w nasze poczynania i nie graliśmy tego, co sobie wcześniej założyliśmy. Nie możemy tak zaczynać meczów. W pierwszej połowie mieliśmy za dużo słabych ogniw. Nasi zawodnicy potrafią grać na wyższym poziomie, dzisiaj grali poniżej swoich możliwości. Staramy się stawiać na młodych zawodników i czasami zdarzy się, że takiemu zawodnikowi nie wytrzymują nerwy. Nie chcę dyskutować zasadności kartek, ale efekt był taki, że byliśmy zmuszeni do gry w dziesięciu, co zmusiło nas do podjęcia ryzyka. Dopiero po korekcie składu oraz kilku męskich słowach w szatni wzięliśmy na siebie odpowiedzialność i widać był efekty. W drugiej połowie zmieniliśmy ustawienie i nasza gra wglądała nawet lepiej, niż gdy graliśmy w jedenastu. Zabrakło jednak konkretów i sfinalizowania akcji, tym bardziej, że stworzyliśmy sobie kilka doskonałych sytuacji. W odpowiedzi Jagiellonia przeprowadziła kontrę i zdobyła drugą bramkę - mówi trener Stokowiec. - To jest gorzka pigułka do przełknięcia, ale na pewno nie załamujemy się, bo to jest dopiero początek drugiej rundy i pokazaliśmy wiele dobrych akcji i na pewno podziała to na nas mobilizująco. Jesteśmy źli, że tak się potoczył ten mecz, bo absolutnie ten pojedynek mógł i powinien potoczyć się zupełnie inaczej.

Jak szkoleniowiec biało-zielonych ocenił debiuty?

- Trudno jest ocenić debiut nowych zawodników, tym bardziej, że graliśmy w dziesięciu. Biegański na pewno ma przyszłość przed sobą i z taką myślą go wzięliśmy, natomiast Ceesay, gdy graliśmy jego stroną pokazał, że możemy mieć z niego pożytek - zakończył Piotr Stokowiec

Lechia Gdańsk pokonując Cracovię 3:0 przerwała złą serię
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki