Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk i Śląsk Wrocław połączone przyjaźnią. Razem awansowały 15 lat temu, razem mogą z ekstraklasy spaść

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Mecz ekstraklasy Lechii Gdańsk ze Śląskiem Wrocław na Polsat Plus Arenie Gdańsk (5.02.2022)
Mecz ekstraklasy Lechii Gdańsk ze Śląskiem Wrocław na Polsat Plus Arenie Gdańsk (5.02.2022) Przemysław Świderski
Lechia Gdańsk i Śląsk Wrocław w ekstazie kończyły sezon 2007/2008, kiedy wspólnie awansowały do ówczesnej Orange Ekstraklasy. Przez 15 lat oba kluby, złączone sympatią kibiców, miały okazję, aby wykorzystać potencjał dużej energii swoich miast, sponsorów, wielkich stadionów powstałych na Euro 2012. Nieco lepiej wypadł na tym Śląsk. Finalnie oba jednak rozmieniły się na drobne, wpadając w sportową przeciętność i wielkie długi. Sezon 2022/2023 najprawdopodobniej zakończą spadkiem z PKO Ekstraklasy.

Lechia Gdańsk i Śląsk Wrocław złączeni sportową klamrą

Można powiedzieć, że wystartowały razem. Lechia Gdańsk i Śląsk Wrocław w sezonie 2007/2008 dzieliły i rządziły w ówczesnej II lidze. Pierwsze miejsce w tabeli zajęli lechiści, którzy zanotowali jedynie siedem przegranych. Wojskowi byli drudzy, z sześcioma przegranymi, ale częściej remisowali. Przed klubami ze stolic Pomorza i Górnego Śląska otwierał się nowy rozdział. Awans do krajowej elity i pieniądze z praw telewizyjnych miały napędzić modę na piłkę nożną w najlepszym wydaniu.

Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że kibice obu klubów żyją ze sobą w przyjaźni od 1977 roku. Kolejne pokolenia fanów Lechii i Śląska miały więc okazję wspólnie oglądać piłkarski rozkwit. Na dodatek jego akceleratorem były projekty wielkich stadionów, które były kartą przetargową polsko-ukraińskiej kandydatury do mistrzostw Europy w 2012 roku.

Lepiej sportową trampolinę wykorzystał Śląsk. Wrocławianie już w trzecim sezonie po powrocie do najwyższej ligi sięgnęli po wicemistrzostwo Polski. Rok później zostali sensacyjnymi mistrzami kraju. To były rozgrywki 2011/2012, które zaczynali na stadionie przy Oporowskiej, a kończyli na nowym, mogącym pomieścić 46 tysięcy osób Stadionie Wrocław przy alei Śląskiej. Sebastian Mila, Przemysław Kaźmierczak, Piotr Celeban i spółka zapewnili Śląskowi drugi tytuł w historii klubu. Radość była wielka i w pełni zrozumiała.

Lechia Gdańsk nie poszła sportowymi śladami Śląska Wrocław

W tym samym sezonie Lechia Gdańsk walczyła o utrzymanie w krajowej elicie po raz pierwszy. Siła rozpędu i przeskok do wyższej klasy rozgrywkowej nie wystarczyły na osiąganie podobnych rezultatów. Kibice przenieśli się z Traugutta na nowy stadion w Letnicy. 14 sierpnia 2011 roku pamiętny mecz z Cracovią przyciągnął na trybuny dokładnie 34 444 osób. Skończyło się na remisie 1:1. A potem było rozczarowanie, rotacja trenerów i ratunek, który dał doświadczony Paweł Janas. Lechia przysłużyła się Śląskowi, bo ogrywając 1:0 Legię Warszawa uratowała byt, a także zabrała stołecznej drużynie punkty, co ułatwiło finalnie zadanie wrocławianom.

Optymizmem w Gdańsku powiało dopiero z pojawieniem się zagranicznego inwestora. W 2014 roku Lechią zainteresował się Franz Josef Wernze. Niemiecki przedsiębiorca, stojący na czele ETL Grouppe, odkupił od związanego z Wrocławiem Andrzeja Kuchara większościowy pakiet akcji klubu. Lechia zyskała inwestora, ale też rozpoczęła szaleńczą wymianę piłkarzy. W Gdańsku żartowano, że przez klub przetaczają się "wagony" zawodników. Pojawiły się wielkie nazwiska, duże kontrakty, ale sportowych sukcesów na miarę wspomnianego Śląska nie było. Najlepszy okazał się sezon 2018/2019 zakończony brązowym medalem Lotto Ekstraklasy i zdobyciem Totolotka Pucharu Polski.

Błyski Lechii i Śląska na europejskim dywanie

Oba kluby nie wykorzystały też szans w europejskich rozgrywkach, a dokładnie w ich eliminacjach. Więcej okazji do zaistnienia - bo cztery - miał Śląsk Wrocław, który obiecująco prezentował się w pierwszych rundach, ale nie dawał rady w etapie dającym awans do fazy grupowej Ligi Europy. Odpadał z Rapidem Bukareszt, Hannoverem 96, Sevillą FC, czy z IFK Göteborg. Lechia miała tylko dwa podejścia. W rozgrywkach 2019/2020 w drugiej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy odpadła z duńskim Brøndby IF, a w 2022/2023 w Lidze Konferencji z austriackim Rapidem Wiedeń.

Po 15 latach mamy niejako sportową klamrę dla tych dwóch klubów z dużych miast. I w Gdańsku i we Wrocławiu doszło do wypalenia. Oba kluby toną w organizacyjnym chaosie, mają wielkie długi i sportowo prezentują się tak, że nie przystoi to klubom na poziomie ekstraklasy. Na cztery kolejki przed zakończeniem sezonu 2022/2023 Lechia Gdańsk nie ma już racjonalnych szans na utrzymanie, a Śląsk jest w dramatycznych okolicznościach, mając cztery punkty straty do "bezpiecznego" Zagłębia Lubin. I Lechię i Śląsk łączy to, że mają po... siedem wygranych meczów.

Symboliczne jest to, że kiepska postawa trawionej wewnętrznymi sporami Lechii zbiegła się ze smutną wiadomością o śmierci Franza Josefa Wernzego. Jego bardzo bliski współpracownik - Adam Mandziara - od miesięcy szuka nowego właściciela klubu, ale chętnych brak. Lechia ma potężne długi wobec większościowego udziałowca akcji, ale przynajmniej nie obciąża budżetu miasta Gdańska. We Wrocławiu finanse Śląska leżą na barkach samorządu, co jest przykrą wiadomością dla mieszkańców. Inkasujący ponad 70 tysięcy miesięcznie Hiszpan Caye Quintana, czy Portugalczyk Diogo Verdasca znajdują się na szczycie listy płac klubu, który wkrótce może pożegnać się z PKO Ekstraklasą.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki