Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk - Górnik Łęczna: Czekamy na zwycięstwo! "Wychodzimy z dołka"

Paweł Stankiewicz
Wojciech Matusik / Polskapresse Gazeta Krakowska
Biało-zieloni podejmą dziś na PGE Arenie drużynę Górnika Łęczna. Piłkarze zapowiadają, że są zdeterminowani i chcą wygranej. Początek spotkania o godz. 20.30, a transmisja w Canal+ Sport.

To będzie trzeci w tym sezonie mecz podopiecznych trenera Jerzego Brzęczka na PGE Arenie. I wszyscy, łącznie ze sztabem szkoleniowym i zawodnikami, czekają na tę pierwszą wygraną. Gdańszczanie przegrali już z Cracovią 0:1 i zremisowali z Pogonią 1:1. Ale ostatni mecz w Krakowie z Wisłą daje nadzieję, że wracają na właściwe tory.

- Gdybyśmy byli źle przygotowani do sezonu, to w ciągu tygodnia byśmy nie dali rady tego poprawić - mówi trener Brzęczek. - A w tym ostatnim spotkaniu było z naszej strony najwięcej agresji, walki i biegania. W okresie przygotowawczym graliśmy większość sparingów z klasowymi rywalami i pozostawała nam gra z kontry. Nie było gdzie przećwiczyć ataku pozycyjnego, dlatego pożyteczne dla nas było spotkanie Pucharu Polski z Puszczą. Teraz potrzebujemy przede wszystkim zwycięstwa, aby nabrać jeszcze więcej pewności siebie.

Wychowankowie nie są w Lechii szanowani

Szkoleniowiec biało-zielonych docenia zespół Górnika, ale podkreśla, że dla jego zespołu liczą się tylko trzy punkty.

- Górnik może być zadowolony, bo dobrze wystartował. Ze Śląskiem przegrał 2:3, tracąc bramkę w doliczonym czasie gry. Rywal popełnia błędy. Wiele się nie zmieniło w grze Górnika w porównaniu do poprzedniego sezonu. Drużyna chce grać w piłkę, nie stosuje wybijania i długich zagrań. Ma kilku ciekawych zawodników.

Dzisiaj na boisku na pewno nie pojawią się Grzegorz Wojtkowiak i Adam Buksa. Pierwszego czeka około trzech tygodni przerwy, a drugi lada dzień powinien wznowić treningi. Na prawej obronie powinien więc zagrać Paweł Stolarski, a kolejną szansę w ataku otrzyma Grzegorz Kuświk. Na szczęście w pełni sił jest Rafał Janicki.

- Nasza gra w defensywie nie jest optymalna. Nie prezentujemy się tak jak wiosną w pierwszej fazie. Przytrafiają się błędy, a mamy przecież doświadczonych zawodników. Mam nadzieję, że limit prezentów już wyczerpaliśmy. Nie uważam, że Rafał jest w słabszej dyspozycji. W pierwszych meczach prezentował się dobrze. W każdym ze spotkań błąd robił kto inny, a to kosztowało nas utratę bramek - ocenił szkoleniowiec biało-zielonych.

- Większość tych błędów, jakie popełniłem, wynikało z niewłaściwej koncentracji - dodaje Jakub Wawrzyniak, lewy obrońca Lechii. - Po analizie sam byłem zaskoczony, że takie rzeczy mi się zdarzają. Dużo pracuję nad tym. Nasza gra jest daleka od ideału, ale wydaje mi się, że wychodzimy z tego dołka. Nie przechodzimy obojętnie wobec naszej postawy.
Piłkarz zapewnia, że drużyna jest gotowa do walki.

- Mamy potencjał, żeby seryjnie wygrywać mecze. Przychodząc do Gdańska, chciałem grać o najwyższe cele. Nie wyglądało to optymistycznie, ale to już za nami. Wykorzystajmy dobre momenty i poprawmy to, co złe. Jest w nas sportowa złość. Musimy zwyciężyć w piątek, a co dalej, to zobaczymy - powiedział Wawrzyniak.

Lechia musi strzelać gole, a problemem jest słabsza forma Sebastiana Mili i Grzegorza Kuświka, a na nich wszyscy na pewno bardzo liczą.

- Mila jest tym zawodnikiem, patrząc na statystyki, który biega najwięcej z całej drużyny. Jest bardzo doświadczonym zawodnikiem, ważnym dla nas. W Krakowie miał kilka zagrań, które otwierały drogę do bramki i o to nam chodzi. Kuświk nie jest w swojej optymalnej dyspozycji. Był bez klubu, trenował indywidualnie, nie przepracował okresu przygotowawczego. Potrzebuje jeszcze trochę czasu - zakończył Brzęczek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki