Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Wałęsa potraktowany jak osoba drugiej kategorii

Dorota Abramowicz
Lech Wałęsa bardzo emocjonalnie podchodzi do swoich potyczek z Instytutem Pamięci Narodowej
Lech Wałęsa bardzo emocjonalnie podchodzi do swoich potyczek z Instytutem Pamięci Narodowej Robert Kwiatek
Odmawiając wydania Lechowi Wałęsie dokumentów powszechnie znanych i publikowanych w książce Cenckiewicza i Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa" oraz w internecie, gdański IPN potraktował prezydenta jak obywatela drugiej kategorii.

Przy okazji naruszył prawomocne rozstrzygnięcia Sądu Lustracyjnego oraz podważył decyzję samego IPN o nadaniu Wałęsie statusu osoby pokrzywdzonej. "Polska Dziennik Bałtycki" dotarła do liczącego 28 stron odwołania, złożonego na ręce dyrektora IPN w Gdańsku przez pełnomocnika Lecha Wałęsy, mec. Romana Nowosielskiego.

W czwartek media poinformowały, że IPN potraktował Wałęsę jak agenta, odmawiając udostępnienia mu dokumentów na temat jego osoby. To 17 kartek z siedmiu dokumentów, prawdopodobnie pochodzących z 1978 r. i z lat 80. Rzecznik oddziału IPN w Gdańsku Adam Chmielecki odmówił nam podania przyczyn decyzji podjętej przez dyrektora Mirosława Golona, stwierdzając krótko: - Bez komentarza.

Nie wiemy też, kiedy taka decyzja zapadła. Sprawa była trzymana co najmniej miesiąc w tajemnicy, do czasu "kontrolowanego przecieku" do prasy.

- Na pewno źródłem przecieku nie był pan prezydent - twierdzi osoba z otoczenia Wałęsy.

Odwołanie Lecha Wałęsy wpłynęło do gdańskiego IPN w styczniu tego roku, skąd miało być przesłane do centrali instytutu. Janusz Kurtyka w ostatni piątek powiedział na antenie jednej z telewizji, że sprawa jeszcze nie trafiła na jego biurko.

- IPN tylnymi drzwiami zmierza do podważenia prawomocnych rozstrzygnięć Sądu Lustracyjnego z 2000 r. oraz decyzji samego instytutu z 2005 o nadaniu Lechowi Wałęsie statusu osoby pokrzywdzonej - twierdzi pełnomocnik b. prezydenta, Roman Nowosielski. - Co ciekawsze, powyższe rozstrzygnięcia wydano w oparciu o ten sam materiał dowodowy, na podstawie którego panowie Cenckiewicz i Gontarczyk później w książce usiłowali postawić tezę, że Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem służb. Decyzja IPN nie ma podstaw materialno-prawnych, wobec tego jest nieważna. Można oczywiście pozbawić obywatela statusu osoby pokrzywdzonej, ale procedura ta bezwarunkowo podlega kontroli sądowej!
W odwołaniu można też przeczytać, że Instytut Pamięci Narodowej pozbawił Wałęsę podstawowych praw. Przed wydaniem ostatecznej decyzji o odmowie przekazania dokumentów przez IPN, obywatel powinien mieć prawo wglądu do materiałów i wcześniejszego złożenia wniosków dowodowych. Tymczasem przywódcy pierwszej Solidarności nie poinformowano nawet o zakończeniu postępowania.

- Potraktowano go jak osobę drugiej kategorii - mówi mec. Nowosielski. - Liczymy na uwzględnienie odwołania przez prezesa IPN. Jeśli jednak jego decyzja będzie niepomyślna dla Lecha Wałęsy, sprawa trafi do sądu.

Kolejna odsłona walki Instytutu Pamięci Narodowej z Lechem Wałęsą sprowokowała do komentarza premiera Donalda Tuska, który stwierdził, iż jest to powód do przyspieszenia prac nad nową ustawą o IPN.

Lech Wałęsa: A dziadek Sławomira Cenckiewicza był ubekiem

Z Lechem Wałęsą rozmawia Barbara Szczepuła

I co Pan na to?
Na co? Dopiero wróciłem z Meksyku…

Instytut Pamięci Narodowej w oparciu o książkę Cenckiewicza i Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa" odmówił Panu Prezydentowi dostępu do dokumentów Służby Bezpieczeństwa z lat 1970-1976.
Żadna nowość. A jeśli chodzi o Cenckiewicza, to przypomnę, że jest on wnukiem ubeka, który strasznie gnębił Polaków. Takiego człowieka IPN dopuszcza do dokumentów? Należałoby się zastanowić, czy nie trzeba zmienić prawa w tej kwestii. A poza tym, gdyby prześledzić drogę życiową Cenckiewicza ubeka, to może wyjaśniłoby się, dlaczego jego wnuk jest taki, jaki jest. Chce sądzić polskich patriotów, niszczyć nasze wielkie zwycięstwo! Niech najpierw Cenckiewicz rozliczy się z przeszłością swojej rodziny.
Ale jednak nie ma odpowiedzialności zbiorowej, Panie Prezydencie. Wnuk nie odpowiada za to, co robił dziadek.
Jasne. Zgadzam się z tym, ale powtarzam: czy to jest w porządku, że do dokumentów IPN dopuszcza się ludzi związanych z ubecją?

Wiemy, że będzie Pan się odwoływał od tej decyzji IPN.
Sam nie wiem, czy warto. Jestem bardzo zajęty, ale moi prawnicy się tym zajmują. Dostałem już wiele dokumentów z IPN. Otrzymałem przecież status pokrzywdzonego. Dopiero po paszkwilu Cenckiewicza IPN nagle zmienił zdanie.

Czy chodzi o te same dokumenty, które zamieszczono w książce?
Chyba tak. Też chcę się tego dowiedzieć. Ja za ubeckich czasów w PRL nie awansowałem, a członkowie rodziny Sławomira Cenckiewicza - jak najbardziej. Ktoś z rodziny, chyba ojciec, był w PRL-u dyrektorem Grand Hotelu w Sopocie. Chciałbym wyjaśnić, jaka jest rola tego typu
ludzi w tym, co dzieje się teraz.

Prezes Kurtyka powinien odejść?
Jeśli zatrudnia rodziny ubeckie po to, by niszczyć nasze zwycięstwo, to coś jest nie w porządku.

Czego IPN może się obawiać?
Może tego, że wyjaśnię rolę ubeka Cenckiewicza w tym wszystkim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki