Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk padła pod naporem Lecha Poznań. Pech Dusana Kuciaka, który rozegrał kapitalny mecz [zdjęcia]

Paweł Stankiewicz, Poznań
Lech Poznań - Lechia Gdańsk
Lech Poznań - Lechia Gdańsk Fot. Grzegorz Dembiński
Lechia Gdańsk przegrała w Poznaniu z Lechem 0:2 grając niemal całą drugą połowę w osłabieniu po czerwonej kartce dla Karola Fili.

Nie było większych niespodzianek w składzie Lechii. Trener Piotr Stokowiec postawił na zwycięski skład ze spotkania z Piastem Gliwice, ale wrócił do niego Tomasz Makowski po pauzie za żółte kartki zastępując Kacpra Urbańskiego, a za Rafała Kobrynia na prawej obronie zagrał Karol Fila. Kobrynia nie było w ogóle w kadrze meczowej, ale to z powodu problemów zdrowotnych.

Początek spotkania w Poznaniu był otwarty. Oba zespoły szukały okazji do strzelenia gola. Taki stan rzeczy trwał jednak bardzo krótko i szybko przewagę osiągnęli gospodarze. Bohaterem gdańskiego zespołu był jednak Dusan Kuciak, który zatrzymywał wszystkie piłki, które leciały w kierunku bramki. Tak było po uderzeniach Kamila Jóźwiaka czy Christiana Gytkjaera. Wielką klasą słowacki bramkarz biało-zielonych pokazał po uderzeniu głową Karlo Muhara, kiedy wybił piłkę praktycznie z „okienka” bramki. Tylko w pierwszej połowie piłkarze Lecha oddali 14 strzałów, w tym sześć celnych. Biało-zieloni ani razu nie trafili w bramkę gdańskiego zespołu. Podopieczni trenera Stokowca postawili na konsekwencję w defensywie, twardą obronę. Mieli kapitalnego Kuciaka, a znowu wiele ważnych bloków zaliczył Michał Nalepa. Niestety, w ofensywie biało-zieloni nie mieli w tym meczu żadnych atutów. Środek pomocy z Kristersem Tobersem, Tomaszem Makowskim i Maciejem Gajosem skupił się na pomocy defensywie. Nikt nie brał na sienie odpowiedzialności, aby kreować akcje ofensywne. Skrzydła? Conrado miał dwa przebłyski i to na tyle, za Jaroslav Mihalik rozegrał kolejne fatalne spotkanie i aż dziwi, że trener Stokowiec pozwolił mu wyjść na boisko w drugiej połowie spotkania. Nie dał drużynie nic w ofensywie i nie pomagał w obronie.

CZYTAJ TAKŻE: Zobaczcie piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk

W drugiej połowie Lech od pierwszego gwizdka znowu rzucił się do zdecydowanych ataków i to był pojedynek gospodarzy z Kuciakiem. Wciąż świetne bloki notował Nalepa po strzałach rywali. W 51 minucie biało-zieloni wyszli z kontrą, ale Mihalik fatalnie podał piłkę do Flavio Paixao i gospodarze przejęli futbolówkę. Akcję zakończył faulem Fila, a sędzia uznał, że obrońca gdańskiego zespołu taktycznie przerwał grę i dał mu drugą żółtą i w efekcie czerwoną. Decyzja Piotra Lasyka wydaje się pochopna i kontrowersyjna, bo ten faul na kartkę raczej się nie kwalifikował. Niczego to jednak nie zmieniło i praktycznie całą drugą połowę biało-zieloni musieli grać w osłabieniu przeciwko dobrze dysponowanej drużynie Lecha.

Dziesięć minut później, niestety, na pierwszy plan wysunęły się wydarzenia z trybun, a nie z boiska. Kibice Lecha zniszczyli oprawę Lechii, a ci w odwecie zaczęli rzucać racami w sektory gospodarzy. Sędzia przerwał mecz i odesłał piłkarzy do szatni. Trwały rozmowy z delegatem i groziło nawet przerwaniem spotkania, a wówczas to Lech wygrałby mecz walkowerem. Sektory kibiców gości i gospodarzy oddzieliła policja i po 13 minutach spotkanie zostało wznowione.

CZYTAJ TAKŻE: Zobaczcie piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk

Przerwa trochę wybiła z rytmu piłkarzy obu zespołów, ale to nadal Lech atakował z determinacją. Kuciak dokonywał cudów w bramce, jak choćby przy strzale z kilku metrów Pedro Tiby. Im bliżej było końca spotkania wydawało się, że defensywa biało-zielonych wytrzyma ten napór gospodarzy. Piłkarze Lecha nie mogąc przedostać się w pole karne zaczęli strzelać z dystansu i to okazało się receptą na zwycięstwo. W 83 minucie strzał z dystansu oddał Jakub Moder, piłka odbiła się od słupka i wyszłaby w pole, ale niefortunnie odbiła się od pleców interweniującego Kuciaka i wpadła do siatki. Pech. Winy Dusana nie było w tym żadnej. Lechia mimo gry w osłabieniu spróbowała odrobić stratę i miała sytuację w 90 minucie, która powinna zakończyć się golem. Dobrym podaniem popisał się debiutujący w biało-zielonych barwach Kenny Saief, dośrodkował Filip Mladenović i chyba sam Patryk Lipski nie wie w jaki sposób spudłował z kilku metrów będąc na wprost bramki Lecha. To zemściło się natychmiast i kilkadziesiąt sekund później Filip Marchwiński przypieczętował zasłużone zwycięstwo piłkarzy Lecha, którzy oddali w tym meczu aż 40 strzałów.

Pele ma problemy zdrowotne i zmaga się z depresją
od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki