W ostatnich tygodniach Arka Gdynia nie przestaje zadziwiać. Po bardzo słabym początku sezonu żółto-niebiescy zaczęli wreszcie punktować. Ba, zabierają te punkty rywalom, którzy są na sportowo wyższej półce. Tak było 30 listopada, kiedy zatrzymali rozpędzoną Pogoń Szczecin i zremisowali 1:1. 6 grudnia w Kielcach ograli 1:0 Koronę i szczęście znowu było przy piłkarzach Aleksandara Rogicia. 13 grudnia w Gdyni pokonali 2:1 zawsze niewygodne Zagłębie Lubin. W czwartek, 19 grudnia dołożyli punkt z wyjazdowego meczu w Poznaniu z Lechem.
Arka zremisowała z "Kolejorzem" 1:1 po kolejnym dreszczowcu. Temperatury spotkaniu dodała czerwona kartka, jaką już w 24 minucie za faul na rozpędzającym się Tymoteuszu Puchaczu obejrzał Damian Zbozień. Wydawało się, że w tym momencie nic dobrego Arki spotkać w Poznaniu już nie może. Sprawy w swoje ręce wzięli jednak Mateusz Młyński i Fabian Serrarens. Młodzieżowiec przedarł się prawą stroną i zagrał do Holendra, który zdobył w 45 minucie debiutancką bramkę w PKO Ekstraklasie.
- Widziałem Fabiana, jak wybiega na pierwszy słupek. Zobaczyłem, dograłem mu piłkę i zdobyliśmy bramkę na 1:0 przed końcem pierwszej połowy. Graliśmy w dziesiątkę, bo dostaliśmy czerwona kartkę. Wiedzieliśmy, że Lech ma bardzo dobrych piłkarzy i druga połowa będzie bardzo trudna. Skończyło się 1:1, ale to i tak dobry wynik dla nas - powiedział chwalony w ostatnim czasie Mateusz Młyński.
- Czekałem bardzo długo na tego gola, w każdym meczu próbowałem i próbowałem. Jako napastnik musisz strzelać bramki, żeby czuć pewność siebie. Teraz mam już bramkę i muszę pracować na kolejne. Napastnika rozlicza się z bramek, nawet jak grasz dobry mecz to liczą się gole. Mam nadzieję, że po tej bramce będzie tych goli więcej - nie krył po meczu radości Fabian Serrarens.
- Straciliśmy przypadkowo tą bramkę, wszyscy blisko kryli w polu karnym, piłka lekko muśnięta i wpadła do bramki. W drugiej połowie mieliśmy dużo sytuacji, był gol na 1:1 i dalej mieliśmy swoje okazje. Dzisiaj zabrakło skuteczności, bo szczęścia w piłce nie ma. Ten kto potrafi skończyć sytuacje to wygrywa - ocenił czwartkowy mecz Tymoteusz Puchacz.
W 75 minucie spotkania Arka w końcu skapitulowała. Lech zdołał wykorzystać rzut rożny. Piłkę dorzucał Darko Jevtić, głową przedłużył ją Christian Gytkjaer, a do bramki wpakował nogą Lubomir Satka.
- Przetrwanie dziś było dużym wyzwaniem, ale dzięki świetnej postawie i charakterowi udało się. Biorąc pod uwagę okoliczności jesteśmy zadowoleni z tego punktu i z nim możemy udać się teraz na urlopy. Po czerwonej kartce jedynie co mogliśmy zrobić, to bronić się i próbować naszych sił w kontrataku. Podsumowując, możemy być zadowoleni z ostatnich czterech meczów w tym roku, co jest bardzo ważne dla mentalu całej drużyny - powiedział na pomeczowej konferencji Aleksandar Rogić, serbski trener Arki Gdynia.
- Próbowaliśmy wszystkiego, w tym różnych zmian ofensywnych. Nie wystarczyło nam precyzji, goście blokowali nasze strzały lub na drodze stawał Pavels Steinbors. Nie mamy szczęścia do Arki. Życzę im jak najlepiej - skwitował Dariusz Żuraw, trener Lecha Poznań, a w przeszłości obrońca, który w sezonie 2008/2009 grał w Arce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?