Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech - Lechia: Nikt nie chce odpuścić prestiżu

Paweł Stankiewicz
Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk już w czwartek zagra w Poznaniu z Lechem w kolejnym meczu piłkarskiej ekstraklasy. Początek o godzinie 18, a transmisja w Canal+ Sport 2.

Dwa mecze weekendowej kolejki ekstraklasy wyjątkowo rozegrane zostaną w czwartek. To spotkania Zagłębia Lubin z Legią Warszawa i Lecha Poznań z Lechią Gdańsk. Przyspieszenie wynika z faktu, że już w poniedziałek Legia zagra z Lechem na Stadionie Narodowym w Warszawie w finale Pucharu Polski.

Poznań nie kojarzy się najlepiej biało-zielonym. Lechia od powrotu do ekstraklasy nie zdobyła tam nawet punktu. Osiem meczów i osiem porażek. W tym sezonie te drużyny rywalizowały ze sobą dwukrotnie i oba mecze biało-zieloni przegrali. Lechia przegrała w Poznaniu 1:2, choć po golu Rafała Janickiego wydawało się, że zdobędzie jeden punkt. Jednak w doliczonym czasie gry zwycięską bramkę dla gospodarzy strzelił Marcin Robak, który teraz leczy kontuzję i w czwartek na pewno nie zagra. W Gdańsku z kolei Lech wygrał 1:0, a bramkę w drugiej połowie strzelił Kasper Hamalainen. Jednak na początku spotkania biało-zieloni mieli rzut karny, ale Grzegorz Kuświk strzelił w poprzeczkę.

Przed dzisiejszym spotkaniem obdywa zespoły zdają sobie sprawę z jego wagi. Lech fatalnie spisuje się w fazie mistrzowskiej zdobywając tylko jeden punkt.

- Z ekstraklasy ciężko będzie awansować do pucharów, ale nie możemy się poddawać, bo różnice nie są jeszcze duże - uważa Karol Linetty, reprezentacyjny pomocnik Lecha.

Drużyna z Poznania myśli przede wszystkim o finale Pucharu Polski z Legią, bo to dla niej najlepsza szansa na zakwalifikowanie się do pucharów. Mistrzowie Polski nie odpuszczają jednak spotkania z Lechią, bo to ostatni dzwonek, aby włączyć się jeszcze do walki o czołowe miejsca w ekstraklasie.

- Być może w czwartek będziemy już wiedzieli, że mecz z Legią, to nasza jedyna szansa na puchary. Na spotkanie ligowe z Lechią będę musiał wymienić kilku piłkarzy - zapowiedział Jan Urban, szkoleniowiec Lecha.

W poznańskiej drużynie na pewno zabraknie Łukasza Trałki i Tamasa Kadara, którzy muszą pauzować za kartki. Z kolei oszczędzani przez trenera mogą być Paulus Arajuuri, Szymon Pawłowski, Linetty, Nicki Bille Nielsen, a o powrót do pełni sił walczy Marcin Kamiński.

Lechia zagra w Poznaniu podrażniona porażką w Gliwicach z Piastem i zdeterminowana, aby zdobyć trzy punkty, które włączą ją do walki o medal mistrzostw Polski. W czwartkowym spotkaniu na pewno nie zagra pauzujący za żółte kartki Grzegorz Wojtkowiak, ale wraca już Mario Maloca.

- Mecz z Piastem był ważny, ale spotkanie z Lechem będzie w tej sytuacji bardzo ważne. Musimy wygrać w Poznaniu z Lechem jeśli chcemy zagrać w europejskich pucharach - powiedział “Dziennikowi Bałtyckiemu” Sławomir Peszko, skrzydłowy biało-zielonych, a w przeszłości piłkarz Lecha.

Szkoleniowiec biało-zielonych zwrócił uwagę na to, co trzeba poprawić w grze, w porównaniu z meczem z Piastem.

- Musimy spojrzeć na siebie, grać mądrzej, nie wchodzić w bezpośredni kontakt i operować piłką szybciej, grać na dwa kontakty. W drugiej połowie fajnie to wychodziło. Nie ma się co załamywać. Za dużo sił tracimy, żeby piłkę odzyskać, za szybko staramy się iść do przodu. Musimy złapać płynność w grze. To da nam możliwość kreowania sytuacji. Musimy być przygotowani fizycznie i mentalnie - zapowiedział Piotr Nowak.

Trener Lechii nie zdradził, kto podejdzie do piłki, jeśli biało-zieloni będą mieli rzut karny w Poznaniu. W Gliwicach takiej szansy nie wykorzystał Sebastian Mila.

- Nie ustalam wykonawców i nigdy tego nie robiłem. Jest kilka ważnych postaci w zespole, które decydują o rzucie wolnym, rożnym czy karnym. Oni muszą to czuć, a ja nie chcę wychodzić przed szereg. To niepotrzebna presja. Jesteśmy po to, aby pomóc piłkarzom, porozmawiać, wytrenować zachowania i schematy. Decyzje, tak jak przy podaniu, sami zawodnicy podejmują na boisku. Grupa jest na tyle odpowiedzialna, że wybierze tego, który karnego wykona - przyznał Nowak.

Szkoleniowiec odniósł się także do wypowiedzi trenerów innych zespołów z czołówki tabeli, że ich drużyny nie są gotowe na grę w europejskich pucharach.

- To jest zasłona dymna, bo każdy trener i piłkarz z grupy mistrzowskiej chce grać w pucharach. To prestiż i wyzwanie - zakończył Nowak.


PLEBISCYT: Pokaż na zdjęciu sportową energię Twojego dziecka i wygraj sportowy weekend nad morzem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki