Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Kaczyński ułaskawił wspólnika Marcina Dubienieckiego

Tomasz Słomczyński, Łukasz Kłos
Prezydent Lech Kaczyński 9 czerwca 2009 roku ułaskawił Adama S., przedsiębiorcę z Kwidzyna. Trzy tygodnie wcześniej mężczyzna ten założył spółkę z Marcinem Dubienieckim, mężem Marty Kaczyńskiej. Kwidzyński biznesmen z Marcinem Dubienieckim w ciągu ostatnich miesięcy prowadzili rozliczne interesy. Również i obecnie są wspólnikami w jednej ze spółek.

Z wyroku sądowego wynika, że kwidzyński przedsiębiorca przez niemal 8 lat oszukiwał Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz urząd skarbowy. W zamian za podpisywanie się pod fikcyjnymi listami obecności, wypłacał kilku niepełnosprawnym po 100-200 zł. W ten sposób poświadczał ich rzekomą pracę w jednej z jego firm w Kwidzynie. Dzięki procederowi wyłudził z PFRON ponad 120 tys. zł, a Skarb Państwa naraził na stratę co najmniej 30 tys. zł. Zarówno w trakcie śledztwa, jak i w późniejszym procesie sądowym, interesy Adama S. reprezentował Marek Dubieniecki, ojciec Marcina.

Jedyna rozprawa sądowa odbyła się 15 maja 2008 r. Skończyła się po zaledwie 15 minutach. Adam S. przyznał się do zarzucanych mu czynów i zaproponował dla siebie wymiar kary. Wobec braku sprzeciwu pozostałych stron sąd ogłosił wyrok - 1 rok i 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata.

Ponadto sąd nakazał przedsiębiorcy zapłatę 30 tys. zł grzywny oraz wpłacenie ponad 120 tys. zł na konto PFRON. Jak poinformował nas rzecznik prasowy funduszu, kwota ta została już zapłacona.
Adam S. dalej prowadził biznes. Jednak "w papierach" wciąż miał kłopotliwy zapis, z którego wynikało, że jest osobą karaną.

Niespełna rok po wyroku, w lutym 2009 r., Adam S. złożył wniosek o ułaskawienie do Kancelarii Prezydenta. W aktach sądowych brak informacji, czy wniosek został przygotowany przez kancelarię Dubienieckich. Mecenas Marek Dubieniecki stanowczo zaprzeczył, by jego kancelaria przygotowywała odpowiednie pismo bądź jego projekt.

- Nigdy nie prowadziłem żadnej procedury o ułaskawienie - powiedział.

Wniosek Adama S. 5 lutego wpłynął wprost do Kancelarii Prezydenta, a 8 maja zapadła decyzja, że będzie rozpatrywany w stosowanym rzadko trybie tzw. prezydenckim. W okresie sprawowania urzędu przez Lecha Kaczyńskiego do Kancelarii Prezydenta wpłynęły 1824 wnioski o ułaskawienie. Decyzja o wszczęciu postępowania w trybie "prezydenckim" zapadła tylko wobec 18 osób.
Zazwyczaj w procedurze ułaskawienia znaczącą rolę odgrywa prokurator generalny. To on opiniuje wniosek i następnie przesyła go do Kancelarii Prezydenta. Jakie było stanowisko prokuratury w sprawie Adama S.? Z dokumentów, do których dotarliśmy, wynika, że prokurator generalny był przeciwny zastosowaniu prawa łaski wobec Adama S.

9 czerwca 2009 roku w Kancelarii Prezydenta zapadła decyzja - okres zawieszenia kary Adama S. został skrócony do 1 roku, a jego skazanie zostało zatarte.

CZYTAJ WIĘCEJ
Podejrzane kontakty Dubienieckiego. Co go łączy z gangsterem 'Matuchą'?
Jakub Jacyna: Wulgarna wypowiedź Marcina Dubienieckiego jest naganna
Dubieniecki jest wspólnikiem aferzysty i 'ma to gdzieś'
'Niech się pan odp...'. Dubieniecki w wulgarny sposób odmówił komentarza
Dubieniecki zaczyna karierę w polityce. 'Kaczyński trochę się go obawia'
Dubieniecki: Kaczyński nie ma prawa odmówić Marcie 'jedynki' na liście
Dubieniecki: Nie potrzebuję dowodów, żeby wiedzieć, że służby podsłuchują mnie na zlecenie
Trzy tygodnie wcześniej Adam S. założył z Marcinem Dubienieckim pierwszą spółkę. Potem zakładali kolejne. Wśród udziałowców pojawia się również wpływowy, wówczas już były urzędnik Kancelarii Prezydenta, odpowiedzialny m.in. za realizowanie procedury ułaskawieniowej.

Od wysłania wniosku o ułaskawienie do dnia, w którym prezydencka łaska stała się faktem, minęły zaledwie 4 miesiące.

Piotr Kownacki: W Kancelarii Prezydenta nie zajmowałem się konkretnymi wnioskami
Andrzej Duda: Pan wybaczy, ale ja miałem tych spraw wiele...

- Takie tempo to niemalże mistrzostwo świata - komentuje Dariusz Strzelecki, wicedziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku. - W praktyce takiego tempa się nie spotyka. W tym przypadku musiał zaistnieć jakiś niesamowity zbieg okoliczności, jeśli od wniosku do samego aktu łaski minęły tylko 4 miesiące.

- Rozpatrzenie wniosku i wydanie decyzji w 4 miesiące mogłoby być uzasadnione absolutnie wyjątkową sytuacją - mówi mec. Roman Nowosielski, członek Trybunału Stanu. - Na przykład śmiertelną chorobą lub innymi dramatycznymi okolicznościami. Wtedy tak krótki okres rozpatrywania wniosku o ułaskawienie byłby zrozumiały.

- Nie wiem, w jaki sposób należałoby przygotować wniosek o ułaskawienie we względnie prostej sprawie, by spotkał się z takim zaangażowaniem ze strony urzędników Kancelarii Prezydenta - przyznaje Wojciech Zelmański, sędzia i prezes kwidzyńskiego Sądu Rejonowego.

W jakich przypadkach, poza sprawą Adama S., stosowany był tryb prezydencki? Nie wiadomo. Dokumenty związane z ułaskawieniami Kancelaria Prezydenta utajniła. Odmówiono nam również wglądu do wniosku Adama S., zasłaniając się "zakazem udostępniania danych dotyczących m.in. orzeczeń wydanych w postępowaniu sądowym" wynikającym z ustawy o ochronie danych osobowych.

Jak ustaliliśmy, wśród strzeżonych przez kancelarię dokumentów, dotyczących procedury ułaskawieniowej Adama S., nie ma żadnego uzasadnienia prezydenckiego postanowienia. Nie ma - bo być nie musi.

- Prezydent może ułaskawić każdego obywatela, bez konieczności zasięgnięcia opinii sądu czy prokuratora. Jest to jego władza absolutna, niepodlegająca żadnej kontroli. Z wyjątkiem kontroli wyborców - mówi mecenas Roman Nowosielski.

CZYTAJ WIĘCEJ
Podejrzane kontakty Dubienieckiego. Co go łączy z gangsterem 'Matuchą'?
Jakub Jacyna: Wulgarna wypowiedź Marcina Dubienieckiego jest naganna
Dubieniecki jest wspólnikiem aferzysty i 'ma to gdzieś'
'Niech się pan odp...'. Dubieniecki w wulgarny sposób odmówił komentarza
Dubieniecki zaczyna karierę w polityce. 'Kaczyński trochę się go obawia'
Dubieniecki: Kaczyński nie ma prawa odmówić Marcie 'jedynki' na liście
Dubieniecki: Nie potrzebuję dowodów, żeby wiedzieć, że służby podsłuchują mnie na zlecenie
Z prośbą o skomentowanie sytuacji, w której wspólnik prezydenckiego zięcia, Marcina Dubienieckiego, korzysta z prawa łaski, a wszystko odbywa się w niezwykle szybkim tempie, zwróciliśmy się do byłych pracowników Kancelarii Prezydenta. Wynika, że zasadnicze znaczenie dla decyzji prezydenta ma analiza, którą przygotowują urzędnicy.

W skomplikowanej procedurze ułaskawieniowej to oni odgrywają kluczową rolę. Osobą odpowiedzialną za tę procedurę (zarówno w czerwcu 2009 roku, jak i obecnie) jest Krzysztof Kondrat, będący dyrektorem Biura Obywatelstw i Prawa Łaski. Wielokrotnie prosiliśmy go o rozmowę, bez skutku - za każdym razem dyrektor nie chce lub nie może z nami rozmawiać.
Nasi rozmówcy, m.in. ówczesny szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki, mówią: Lech Kaczyński mógł nie wiedzieć, że udziela łaski wspólnikowi własnego zięcia. Tłumaczą, że przy tej liczbie wniosków, które wpływają, nie jest możliwe, żeby zapoznawał się z każdymi aktami. Prezydent opiera się więc na opiniach, które zostaną mu przedłożone przez pracowników kancelarii.

W ciągu ostatnich 21 miesięcy - czyli od momentu, w którym Adam S. dostąpił łaski, Marcin Dubieniecki założył w sumie przynajmniej 13 spółek. Udziałowcy i prezesi zmieniają się w części z nich co kilka miesięcy. Wielokrotnie pojawia się nazwisko Adama S. Ułaskawiony przedsiębiorca i Marcin Dubieniecki obecnie są wspólnikami w jednej spółce. Zapytaliśmy Adama S., czy wniosek o ułaskawienie i wspólne interesy z Marcinem Dubienieckim wiążą się ze sobą oraz dlaczego składał taki wniosek, skoro wcześniej przyznał się przed sądem do zarzucanych mu czynów.

Andrzej Duda: Pan wybaczy, ale ja miałem tych spraw wiele...

- Napisałem ten wniosek, ale sprawę uważam za zamkniętą. To, że zdarzyło się tak, a nie inaczej, to nie ma nic do rzeczy z założoną przez nas spółką, z panem Dubienieckim - wyjaśnia przedsiębiorca. O wyjaśnienie sprawy poprosiliśmy również samego Marcina Dubienieckiego, członka Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku. Odpowiedź w pierwszej rozmowie była zaskakująca:

Zapłacił adwokatowi, ułaskawienia nie było

"Marcin Dubieniecki, zięć prezydenta Kaczyńskiego, wziął pieniądze za pomoc w ułaskawieniu" - doniósł we wrześniu 2010 roku "Super Express". Sprawa dotyczyła Krzysztofa S., który w Kwidzynie odbywał wyrok 11 lat więzienia.

Od jednego ze współwięźniów Krzysztof S. dowiedział się, że w sprawie ułaskawienia warto skontaktować się z mecenasem Dubienieckim, zięciem prezydenta. Dubie-niecki miał odwiedzić w zakładzie karnym Krzysztofa S.

- Sprawiał wrażenie pewnego siebie. Od samego początku zapewniał mnie, że dzięki tym pismom wyjdę na wolność - mówił gazecie Krzysztof S.

Za sporządzenie wniosku o ułaskawienie na konto kancelarii Dubienieckich wpłynęło w sumie 6 tys. 100 zł. Do przekazania kolejnej kwoty miało dojść w hotelu Marriott przy lotnisku Warszawa Okęcie, gdzie siostra Krzysztofa S. miała przekazać mecenasowi 20 tys. zł - donosił "Super Express".

- To jest sprzeczne z etyką - mówił wtedy prof. Piotr Kruszyński, członek Naczelnej Rady Adwokackiej. Podkreślał, że adwokat nie powinien podejmować się takich czynności, jeśli członkiem jego rodziny jest prezydent.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lech Kaczyński ułaskawił wspólnika Marcina Dubienieckiego - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki