Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Laureatka plebiscytu Kobieca Twarz Pomorza: Daria Ceynowa, która wygrała w kategorii "Córki" [zdjęcia, wideo]

Gabriela Pewińska, Ryszarda Wojciechowska
- Luzino. Stamtąd pochodzę. To moje miejsce. Nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej - mówi Daria Ceynowa, laureatka naszego plebiscytu Kobieca Twarz Pomorza w kategorii „Córki”

Pomorze to dla Pani...
Luzino, duża kaszubska wieś, stamtąd pochodzę, tam mieszkam. To moje miejsce. Moje i mojej rodziny. Nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej, tym bardziej w dużym mieście. Niedawno pojawiła się możliwość przeprowadzki do sąsiedniej wioski, ale nawet nie chciałam o tym słyszeć.

Trochę czasu, trochę pracy i jesteśmy w stanie wszystkiego dokonać

Co takiego jest w Luzinie?

Wszystko, czego potrzebuję od życia. Wszystko na miejscu. Spokój. Z okna widzę las. Grzyby rosną na podwórku. Takie życie mi odpowiada.

Jak wygląda pani życie w Luzinie?

Wolny czas spędzam z córką, na spacerach, na placu zabaw... Poza czasem wolnym pracuję. Zajmuję sie kosmetologią. Planuję nawet skończyć studia w tym kierunku. W przyszłym roku chcę otworzyć własny salonik pielęgnacji stóp i dłoni.

Ale zanim zajęła się pani kosmetologią, ponoć uprawiała pani sport?

Grałam w piłkę ręczną. Jeszcze w gimnazjum, potem w liceum, niestety musiałam z tego zrezygnować, ponieważ mam astmę, z którą ciężko uprawiać jakikolwiek dynamiczny sport. Musiałam wybrać inna drogę - postawiłam właśnie na kosmetologię. I nie żałuję. Choć czasem się zastanawiam, skąd właściwie to moje zainteresowanie pielęgnacją skóry. Nigdy wcześniej nie pasjonowało mnie - jak inne moje koleżanki - przesadne dbanie o urodę, nie malowałam się, nie biegałam na solarium. Wszyscy uważali, że jestem trochę taki babochłop (śmiech). Ale gdy skończyłam szkołę kosmetologiczną, spodobało mi się to przygotowywanie maseczek i preparatów poprawiających wygląd skóry. Tak to się zaczęło.

Nie brakuje pani tego dynamicznego trybu życia, jaki daje sport?

Opieka nad małą córeczką pochłania większość mego czasu. Przyznam, że na początku było mi bardzo trudno być tak uwiązaną w domu. Ale to minęło. Teraz mam z Zosią tak bliski kontakt, że i jej, i mnie ciężko byłoby się rozstać na dużą część dnia, więc cieszę się, że póki co mogę pracować w domu, wspierają mnie też w opiece na córką mama i teściowa.

Piękne imię dała pani córce.

To wybór mojego męża. Ja wymyśliłam sobie, że to będzie ... Greta. Ale mąż nawet nie chciał o tym słyszeć! (śmiech)

Jaką stanowicie parę?

Ja jestem szalona, a mąż - domator. Trudno go namówić na wspólną imprezę. Jest wspaniałym, cierpliwym człowiekiem o ogromnym sercu i wspaniałym ojcem. Poznaliśmy się w szkole, sześć lat temu, chodziliśmy do jednej klasy o profilu sportowym i już wtedy zaczęliśmy się przyjaźnić. Od dwóch lat jesteśmy małżeństwem.

Moje dzieciństwo to była bajka. Ono ukształtowało mnie. Dzięki niemu jestem silna.

Pani jako córka i pani jako mama. To dwie takie same Darie?

Od kiedy zostałam mamą, zmieniłam się. Mąż twierdzi, że na lepsze, że wyciszyłam się. Naprawdę byłam szalona, wszędzie było mnie pełno, nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu. Trudno było mnie okiełznać. Teraz też pomału staję się domatorką. Nie ciągnie mnie na imprezy już tak bardzo. Ostatnią huczna impreza, w której wzięłam udział, to chyba mój wieczór panieński. (śmiech). Oczywiście, wychodzę na spotkania z przyjaciółmi, ale to już nie jest to, co kiedyś - zawsze myślami jestem z córką... Tamten etap już minął, chyba bezpowrotnie.

Chciałaby pani mieć takie relacje z córką, gdy dorośnie, jakie ma pani ze swoją mamą?

Do tego dążę. Chcę być taką wspaniałą mamą dla Zosi, jaką była moja mama dla mnie i mojego rodzeństwa. Wychowywałam się wśród kobiet, byłyśmy cztery, moja ukochana babcia, mama, ja i siostra. Wszystkie razem dbałyśmy o siebie. Byłyśmy sobie bliskie. Wspierałyśmy się nawzajem. Moje dzieciństwo to była bajka. Ono ukształtowało mnie. Dzięki niemu jestem silna.

Dojrzałam dopiero po urodzeniu dziecka. Wtedy już wiedziałam, co chcę robić, którą drogą chcę pójść.

O czym marzy młoda mama z Luzina?

O otwarciu saloniku kosmetycznego. To na razie priorytet. Wszystko jest na dobrej drodze.

Marzenia tej dawnej, szalonej Darii gdzieś bezpowrotnie uleciały?

Nawet nie pamiętam, o czym wtedy marzyłam. Przed urodzeniem dziecka żyłam tak naprawdę z dnia na dzień. Mimo że skończyłam szkołę kosmetyczną, długo nie wiedziałam co chciałabym robić. Do porządku przywołał mnie mąż, który pewnego dnia powiedział: - Musisz się na coś zdecydować. Ale dojrzałam dopiero po urodzeniu dziecka. Wtedy już wiedziałam, co chcę robić, którą drogą chcę pójść.

Ale chyba cokolwiek by sobie pani wymyśliła, udałoby się osiągnąć?

Tych pomysłów mam na pęczki. Mąż już się gubi, uważa, że codziennie wynajduję jakiś nowy sposób na życie.

Co na przykład?

Myślałam o tym, że świetnie byłoby otworzyć butik z dziecięcymi ubrankami. To pomysł wynikający z mojej, jako matki, desperacji, bo kupić jakieś ładne, dobrze uszyte ubranko dla Zosi graniczy z cudem. To byłby autorski butik, z rzeczami szytymi przez moją mamę, która jest świetną krawcową. Pamiętam, jak piękne sukienki projektowała dla mnie i mojej siostry. Zawsze identyczne, by jedna nie zazdrościła drugiej. Nauczyła mnie patrzeć na to, co nosimy inaczej, najważniejsze, by rzecz była wygodna i z dobrego materiału. A może to będzie butik dziecięcy połączony z butikiem dla pań? Sama nie wiem... Mąż radzi, bym połączyła wszystko razem: butik dziecięcy z salonem kosmetycznym. Coś dla mamy i dziecka. (śmiech) Może to jest jakiś pomysł? Takie pomysły na zawołanie, to jest świetna sprawa. Jak jeden nie wypali, w zanadrzu jest drugi.

Na przykład?

Na siłowni, gdzie pracuję jako recepcjonistka, od miesiąca prowadzę kącik dla dzieci. Był to mój spontaniczny pomysł, który - po rozmowie ze wspaniałym menagerem - szybko udało się zrealizować. Ledwo wyznałam, co mi chodzi po głowie, a już następnego dnia pojechaliśmy do sklepu po zabawki i inne potrzebne rzeczy. Wiem sama, jak trudno gdzieś wyjść , gdy ma się małe dziecko. Teraz mamy, które przychodzą na siłownię, mogą swoje pociechy zostawiać pod moją opieką. Pomysł sprawdził się!

Wszystko jest możliwe?

Trochę czasu, trochę pracy i jesteśmy w stanie wszystkiego dokonać.

A jeszcze jak jest miłość...

Mam miłość. Miłość, która przyszła niespodziewanie. Ten mój Arek... W szkole pisał za mnie sprawdziany z angielskiego. Taki spokojny chłopak... Na początku, niestety, nie bardzo mi to imponowało. Koleżanki dziwiły się: - Dlaczego nie chcesz z nim być?! A ja odpowiadałam: Za spokojny... Ale dałam mu szansę. Małżeństwo dobrze zrobiło nam obojgu, ja się wyciszyłam, on się ożywił.

W życiu was obojga sport był kiedyś ważny.

Mąż studiował w Akademii Wychowania Fizycznego, z której jednak po roku zrezygnował. Ale sport w naszym życiu wciąż jest, na co dzień. Dbamy o kondycję i uczymy tego naszą córkę. Zosia kopie piłkę lepiej niż ja! Niedawno kupiliśmy sobie rowery, jeden z nich z przyczepką, dla Zosi. I tak sobie jeździmy po naszym Luzinie...

Nasz plebiscyt
Prezentujemy laureatki plebiscytu Kobieca Twarz Pomorza.

W akcji wzięło udział ponad 300 mieszkanek naszego regionu. Najpierw Czytelnicy i użytkownicy serwisu internetowego www.dziennikbaltycki.pl wybrali finalistki w trzech kategoriach: Córki, Matki i Seniorki. Następnie kapituła konkursu podczas castingów wyłoniła trzy laureatki, które biorą udział w kampanii Kobieca Twarz Pomorza. Rozmowy z nimi oraz galerie zdjęć w kolejnych sobotnich wydaniach „Dziennika Bałtyckiego” oraz na stronach naszego serwisu.

Więcej o naszej akcji CZYTAJ TUTAJ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki