Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Laureatka Plebiscytu Kobieca Twarz Pomorza. Anita Idzikowska: Gdynia to wolność. I uśmiechnięci ludzie. Jak ja [wideo,zdjęcia]

Rozmawiała Gabriela Pewińska
Rozmowa. - Mojemu wnukowi Leonowi opowiadam o Gdyni jak o sobie. Na przykład o tym, gdzie pierwszy raz się całowałam... - mówi Anita Idzikowska, laureatka naszego plebiscytu „Kobieca Twarz Pomorza” w kategorii Seniorki.

Pomorze to dla Pani?

To Gdynia. Morze, plaża, bulwar. I fajni ludzie. Uśmiechnięci. Jak ja.

Lokalny patriotyzm?

Lokalny patriotyzm totalny. Gdynia jest niepowtarzalna. Tu się urodziłam. Kocham to miasto. Daje poczucie wolności. W wielu miastach się duszę, a w Gdyni oddycham pełną piersią, tu jestem sobą.

Wolność, czyli?

Wiatr we włosach. Miłe kawiarnie pełne serdecznych ludzi. To przyjaciele. Gdynia to miasto ciepłe, pełne miłości, dobroci, emocji. Gdynia to moja rodzina. To też pierwsze randki... (śmiech). Same dobre wspomnienia. Często spaceruję po gdyńskich ulicach z wnukiem. Opowiadam mu o tym mieście jak o sobie, na przykład o tym, gdzie pierwszy raz się całowałam...

A gdzie?

A nie powiem. To moja i mojego wnuka Leona słodka tajemnica!

Zwiedziłam cały świat, ale moje miejsce jest tutaj. Tu zawsze z radością wracałam. Krzyż na Kamiennej Górze, który widziałam z pokładu statku oznaczał jedno - dom. A dom to miłość.

Swoją wielką miłość poznała pani w Gdyni, oczywiście?

Tak, choć mój mąż pochodzi z Częstochowy. Jest marynarzem po gdyńskiej szkole morskiej, od wielu lat kapitanem. Poznaliśmy się na statku, gdzie pracowałam jako stewardesa Polskich Linii Oceanicznych.

Co to była za podróż?

Płynęliśmy na m/s Bolesław Chrobry do Ameryki Południowej. Kochałam dalekie wyprawy, zanim jeszcze zaczęłam o nich marzyć. Moje zawodowe pływanie skończyło się dopiero wtedy, gdy przyszła na świat nasza córka Monika. Ale jeszcze gdy była malutka, miała może 7 lat, razem popłynęłyśmy w długi rejs do Indii. Nakręciłam film z tej pełnej przygód podróży, prowadziłam też pamiętnik z tej wyprawy. Dla córki. Każdy dzień opisywałam jej oczyma. Gdy czytam to dziś, łezka kręci się w oku.

Tak panią gnało po świecie pół życia, i teraz co? Minęło ot tak?

Pewnego dnia nastąpił przełom. Mama mieszkała długie lata w Wiedniu. I my tam z córką do niej dołączyłyśmy. Ale gdy po pewnym czasie usłyszałam, że moje dziecko zamiast „mamo” zaczyna mówić do mnie „mutti”, to czym prędzej zwinęłyśmy manatki i wróciłyśmy do kraju. Nie chciałam być „mutti”... Bardzo dobrze nam się tam żyło, jechałyśmy do kraju tylko wtedy, gdy mąż wracał z rejsu, ale mimo że miałyśmy tam wszystko, to jednak...

Wszystko to nie wszystko?

Prawda. Z podróżowania jednak nie zrezygnowałam. Z mężem zwiedziliśmy kawał świata, ale doszliśmy do wniosku, że przyszedł czas, by lepiej poznać nasz kraj. I tak zaczęły się wojaże po Polsce.

Mąż jeszcze pływa?

Pływa, choć zarzeka się, że niebawem wybierze się na emeryturę. Ale jakoś mu nie wierzę. (śmiech). Nawet sobie tego nie wyobrażam! Mąż natomiast siebie na emeryturze widzi. Uważa, że wtedy dopiero będziemy mieć czas na to wszystko, na co nie mieliśmy czasu wcześniej. Także na te wycieczki po Polsce. No i na inne przyjemności.

Czyli?

Kupiliśmy niedawno starego jeepa i jeździmy nim sobie po kaszubskich krzaczorach. To jest dopiero frajda! Bliskość natury pozwala nam ładować „baterie”. Poza tym ten kaszubski bezkres świetnie sprzyja innej naszej wspólnej pasji - czytaniu książek. Mamy też pasje osobiste: mąż jako żeglarz kocha Mazury, a ja kocham chwile, które mogę spędzać z moim wnukiem. Uwielbiamy nasze zabawy, teraz numer jeden to „Gwiezdne wojny”. Leon to jest Lord Vader, a ja jestem księżniczka Leia. Czasem grywam też inne role, ale mój wnuk zawsze jest Lord Vader. (śmiech). Uwielbiam świat mojego wnuka.

W pani wciąż jeszcze jest dziecko.

Chyba tak. I nie chciałabym tego zmieniać. Dziecięce podejście do życia sprawia, że jest po prostu lżej. Choć może nie wszystkim to odpowiada, ale ci, którzy mnie znają, są moim stosunkiem do świata zachwyceni. Moi przyjaciele to skarb. Koją smutki, gdy mąż daleko...

Pani usycha z tęsknoty?

Jak wszystkie żony marynarzy. Choć staramy się tak organizować czas, by tę tęsknotę stłumić w sobie. Uczestniczę raz do roku w spotkaniach żon marynarzy. Nikt tak nas nie rozumie, jak my siebie. Czekamy na te powroty naszych mężów, a gdy już wracają, to jest to dla nas prawdziwe święto.

Radość z bycia sam na sam ze sobą. Nauczyła się pani tego?

Lubię swoje towarzystwo. Nigdy się nie nudzę. Czasem nawet, jak za dużo się dzieje, za sobą tęsknię. Są chwile, gdy nawet, choć przez krótki czas, muszę być sama. By odbudować wewnętrzną harmonię. Jest mi to potrzebne jak oddychanie. Samotność - niektórzy się na nią skarżą. Ja - nie. Jest wpisana w moje życie. Rozumiem ją, bo sama pływałam.


Czytaj też: Laureatka plebiscytu Kobieca Twarz Pomorza: Daria Ceynowa, która wygrała w kategorii "Córki" [zdjęcia, wideo]

Jestem sama, a nie samotna?

Właśnie tak. Ważne jest mieć do kogo zadzwonić. Ja mam. Spacer po molu w Orłowie też potrafi zdziałać cuda. Czasem nawet wyruszam tam w nocy. Spokój, którego w tym miejscu doświadczam, jest niepowtarzalny! Orłowskie molo to taki mój osobisty spowiednik. Jak mam coś komuś do zarzucenia lub czegoś mi brak, to tam sobie pomstuję i od razu lepiej.

Jakieś plany, gdy mąż na emeryturę jednak się zdecyduje?

(śmiech)

Szykuje się rewolucja w pani życiu?

Rewolucja to będzie totalna. Oboje jesteśmy trochę przerażeni... Tyle planów! Tyle pomysłów! A potem panika: O rany, ile wolnego czasu! Co z nim będziemy robić? Pojedziemy tu, tam, do rodziny, na Kaszuby... To przez tydzień, a co dalej? (śmiech)

Na pewno coś fajnego pani wymyśli.

Koleżanki, które też mają mężów marynarzy, mówią: - Po trzech miesiącach wypłynie, nie wytrzyma. Ale mąż zarzeka się, że da radę.

A pani?

Ja, wyznam, tego powrotu męża już się nie mogę doczekać. Choć wiem, że morze dla marynarza to największa miłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki