Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lato 2017. Turyści wydali mnóstwo pieniędzy w Trójmieście i na Helu. Kaszubi są rozczarowani

Ewa Andruszkiewicz
Fot. Karolina Misztal
Kapryśna pogoda zrobiła w tym roku swoje. Choć przez całe lato turystów w nadmorskich kurortach nie brakowało, rekordu pobić się nie uda. Wstępne podsumowanie sezonu część pomorskich miejscowości ma już za sobą. Jest wyraźny podział na tych, którzy znów dobrze zarobią - to pas nadmorski z Trójmiastem na czele, i na tych, którzy liczą spore straty, głównie na Kaszubach.

- Można tegoroczne lato porównywać do filmu „Czasem słońce, czasem deszcz”. Nie mamy jeszcze ostatecznego podsumowania liczby gości, ale już widać, że z powodu nie najlepszej pogody było ich mniej - przyznaje Roman Kużel, burmistrz Władysławowa. - Minione miesiące są dla mnie o tyle ważne, że udało się doprowadzić do końca istotne z punktu turystyki inwestycje, takie jak kładka na plaży, nowe zejścia, a także nowe obiekty gastronomiczne, które wytyczają nową jakość, jeśli chodzi o architekturę w mieście. To jest kierunek, który chcemy obrać na najbliższe lata.

Spadek liczby gości odczuli na własnych skórach hotelarze i restauratorzy. - Trwający jeszcze sezon należał do wyjątkowo trudnych pod względem warunków pogodowych. Jednak ogólne podsumowanie nie wypada źle. Zanotowaliśmy 10-procentowy spadek rezerwacji w stosunku do bardzo dobrego sezonu 2016, co jest bardzo pozytywnym wynikiem - mówi Agnieszka Łuczak, dyrektor zarządzający hotelu Gwiazda Morza we Władysławowie. - Wpływ na taką sytuację ma stale rozwijająca się infrastruktura miejska, a także warunki rekreacyjne Władysławowa.

Drugim czynnikiem sprzyjającym branży hotelarskiej jest rosnące zainteresowanie Polaków wypoczynkiem w kraju. Sezon ulega wydłużeniu, gdyż coraz większa liczba gości planuje pobyt poza wysokim sezonem, kiedy nad Bałtyk przyjeżdżają turyści stawiający na rekreację oraz czynny wypoczynek.

Jak zapewniają z kolei sopoccy urzędnicy, gorsza pogoda nie wpłynęła na zmianę zainteresowania spędzeniem urlopu w nadmorskim kurorcie. - Przyglądając się danym dotyczącym sprzedaży biletów na molo widzimy, iż ten sezon jest bardzo porównywalny do ubiegłorocznego - mówi Katarzyna Choczaj z sopockiego magistratu. - Również hotele i mniejsze obiekty noclegowe nie mają powodów do narzekań - z powodu pogody nie notowano zwiększenia odwołań rezerwacji. Takie same wnioski można wyciągnąć z danych Informacji Turystycznej.

Rozpacz panuje za to na tych terenach, po których przetoczyła się nawałnica. Tam sezon definitywnie skończył się 11 sierpnia, a wiele ośrodków może się już nie podźwignąć z zapaści, choć do kolejnego sezonu cały rok. Bo po co przyjechać do lasu, którego już nie ma?

Ale w 2018 r. nadbałtycką branżę turystyczną może znów czekać okres ostrej konkurencji z tzw. tanimi kierunkami, czyli Egiptem, Tunezją czy Turcją. Po kilkuletnim zastoju wracają znów do łask. Tylko liczba wyjazdów do Egiptu urosła w sierpniu o 115 procent, podobnie do Turcji. Przedstawiciele największych polskich biur podróży już kontraktują większą liczbę miejsc w tamtejszych hotelach na przyszły sezon. Na turystów nie działa już widmo zamachów, bo częściej dochodzi do nich w Europie Zachodniej, czego ostatnim przykładem jest hiszpańska Barcelona. Według touroperatorów padł mit, że kraje arabskie są bardziej niebezpieczne niż Francja, Hiszpania czy Włochy, a na takim trendzie można tylko zarobić.

Cały artykuł znajdziesz na platformie prasa24.pl

[email protected]

Zobacz też: Łeba - idealne miejsce na rodzinne wakacje. Jakie atrakcje oferuje?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki