Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Las Vegas: Pojedynek to torze wyścigowym bolidów bez kierowców. Czy to koniec Formuły 1?

Kazimierz Sikorski
Kazimierz Sikorski
foto: CES 2022
Technologia pędzi tak szybko, że pozwoliła na zorganizowanie wyścigu bolidów, w których rolę kierowcy pełniła... elektronika. A emocji przy tym nie brakowało.

Nie byłoby nic dziwnego w tym, że bolidy pędziły na torze Las Vegas Motor Speedway z prędkością grubo ponad 200 km na godzinę, gdyby nie fakt, że w kokpicie żadnego z nich nie było … kierowcy!

A to dlatego, że tegoroczna wystawa Consumer Electronics Show gościła uczestników zawodów autonomicznych samochodów wyścigowych na torze w „Mieście Grzechu”. Jak mówili organizatorzy tej niecodziennej imprezy do kolejnego sprintu tego typu aut musiało dojść po raz kolejny. Tym razem impreza nabrała światowego wymiaru, bo CES to największe targi elektroniki i od razu pojawiły się pytania: czy to początek końca prawdziwych wyścigów samochodowych? Czy nadchodzi zmierzch Formuły 1?
Formuły I nie umiera

Na pewno nie, przynajmniej na razie, ale w Las Vegas swoje umiejętności pokazały zespoły studentów z całego świata, aby udowodnić wszystkim, że możliwości autonomicznych samochodów zwiększają się i to w iście błyskawicznym tempie.
Specjaliści przygotowujący bolidy do walki na torze opracowali specjalne oprogramowanie do autonomicznych wyścigów, co pozwoliło mu przejąć pełną kontrolę nad  samochodami, a zwycięzca  tej imprezy- zespół PoliMOVE z Mediolanu - otrzymał nagrodę w wysokości 150 tysięcy dolarów.

Zasada była taka, że każda ekipa reprezentowała swoją uczelnię i rywalizowała na Dallara AV-21 – jednomiejscowym samochodzie wyścigowym z zainstalowanym sprzętem do autonomicznej jazdy. Jeśli ktoś sądził, że była to tylko demonstracja wciąż raczkujących pojazdów bez kierowcy, był w ogromnym błędzie. Emocji bowiem nie brakowało, jak choćby wtedy, gdy zakręty toru Las Vegas Motor Speedway samochody pokonywały z prędkością prawie 170 mil na godzinę, a pojazd PoliMOVE osiągnął prędkość maksymalną 173 mil na godzinę. To grubo ponad 200 kilometrów na godzinę!

Członkowie amerykańskiej firmy Energy Systems Network, która zorganizowała wyścig nie kryła podziwu dla pojazdów i rzecz jasna dla twórców ich oprogramowania. Jak mówili, celem tego pokazu  było przyspieszenie rozwoju technologii autonomicznej jazdy do użytku komercyjnego.

Paul Mitchell, dyrektor generalny firmy, powiedział, że przyjechał ze swoimi ludźmi na na targi CES, najbardziej wpływowe na świecie wydarzenie dotyczące innowacji technologicznych, aby pokazać światu, w jaki sposób ta konkurencja pcha do przodu technologie autonomiczne. Wykorzystujemy siłę konkursów z nagrodami, aby przyciągnąć najlepsze i najbystrzejsze umysły z całego świata, żeby dalej rozwijać najnowocześniejszą technologię w zakresie bezpieczeństwa i wydajności pojazdów zautomatyzowanych, a zespoły zrobiły to właśnie tu i teraz, organizując kolejny historyczny konkurs.

Wypadki również były
Nie wszystko jednak na torze wyścigowym w Las Vegas przebiegało spokojnie. Nie brakowało dramatycznych momentów w czasie popisów autonomicznych pojazdów. Podczas finałowego wyścigu samochody PoliMOVE i niemieckiego zespołu TUM ( Uniwersytet Techniczny w Monachium)
jechały dosłownie koło w koło obok siebie, zanim ten drugi nie zakręcił nagle i wypadł z drogi, chociaż oprogramowanie miało utrzymywać samochód bez kierowcy z dala od barier.

Dlaczego tak się stało? Cóż, mówili po wszystkim organizatorzy wyścigu, dodając, że to przecież dopiero początki takich rywalizacji i podobne wydarzenia miały przecież miejsce wiele razy z udziałem prawdziwych mistrzów kierownicy, a co dopiero w takich warunkach.

Wielu widzów z niedowierzaniem patrzyło również na to, jak jeden z samochodów wyścigowych, w kokpicie którego nie było kierowcy, owinął się dosłownie wokół drugiego bolidu, aby wywalczyć sobie dogodną pozycję o wyjście na prowadzenie na owalnym torze podczas Consumer Electronics Show w Las Vegas. Wyszło mu to wyśmienicie w bezprecedensowym, szybkim pojedynku między autonomicznymi pojazdami.
„Minerva” szalał na torze

Członkowie włosko-amerykańskiej ekipy PoliMOVE nie kryli radości i wiwatowali, kiedy ich bolid o nazwie „Minerva” kilkakrotnie mijał rywala, auto południowokoreańskiej  ekipy Kaist. Na liczniku „Minervy” było prawie 115 mil na godzinę (185 kilometrów na godzinę), kiedy auto śmignęło obok samochodu rywala.
To niemalże rekord świata w szybkości autonomicznego samochodu – chwalił się tym wynikiem inżynier PoliMOVE, Davide Rigamonti, spoglądając z miłością na swojąbiało-czarną piękność. Według Rigamontiego PoliMOVE miało szansę na zwycięstwo w innym wyścigu samochodów autonomicznych w październiku ubiegłego roku w Indianapolis, osiągając prędkość 250 kilometrów na godzinę, zanim wpadło w poślizg na zakręcie i szansę na wygrana zostały pogrzebane.
Każdy zespół, który uczestniczył w tej niecodziennej imprezie został uznany za zwycięzcę przez organizatorów. Za prawdziwą wygraną uznali oni bowiem sam fakt, że algorytmy autonomicznej jazdy radziły sobie świetnie  z konkurencją przy dużych prędkościach. To wspaniały sukces tej imprezy, nie krył radości Paul Mitchell, współorganizator Indy Autonomous Challenge (IAC), kiedy sędzia machał co chwila flagą w szachownicę, kiedy kolejne auto dobijało do mety.

Organizatorzy przypominali, że zespoły studentów z całego świata, które rywalizowały ze sobą, podniosły na wyższy poziom możliwości autonomicznych samochodów, ulepszając technologię do poziomu, który pozwoli z nich korzystać niebawem w każdym czasie i w dowolnym miejscu.

W październiku ubiegłego roku IAC włączył hamulce autonomicznych samochodów ścigających się razem, aby dać więcej czasu ekipom techników na przygotowanie technologii do wielkiego wyzwania, jakim było ściganie się z rywalami. Zamiast tego pozwolono im pokonywać okrążenia indywidualnie, aby zobaczyć, który uzyska najlepszy czas.

Nauczyli się ścigać
Studenci, którzy programują te samochody, nie są mechanikami; większość z nich nie wiedziała praktycznie nic o wyścigach – powiedziała specjalistka IndyCar Lee Anne Patterson. Nauczyliśmy ich bardzo wiele o tym na czym polega rywalizacja na torze, dodawała.
Każdy z nich wie, że pojedyncze miejsce zarezerwowane zwykle dla kierowcy było podczas wyścigu wypełnione... elektroniką. Studenci tworzą oprogramowanie, które steruje autem, szybko analizując dane z wyrafinowanych czujników i stara się wyprowadzić pojazd na jak najlepszą pozycję..
Według Markusa Lienkampa, profesora z TUM w Monachium, który wygrał październikowe zawody, oprogramowanie sterujące samochodami musi przewidywać zachowanie innych pojazdów na torze, a następnie odpowiednio manewrować. Pojedynek rozgrywa się czasami w milisekundach. Komputer musi podejmować takie same decyzje, jak zwykły kierowca bolidu, pomimo ogromnych prędkości.
Autonomous Challenge spotkało się w tym roku z silnym odzewem ze strony uniwersytetów, w których początkowo zapisało się 41 drużyn z 11 krajów. Wydarzenie ma się odbyć ponownie w 2023 roku. Można więc powiedzieć, że samojezdne samochody wyścigowe przechodzą do historii na targach CES.

Organizatorzy wydarzenia w Las Vegas mają nadzieję, że samochody bez kierowców nie będą się ścigały na zwykłych drogach. Bo to, że będzie takich aut przybywało, nikt nie ma wątpliwości.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Las Vegas: Pojedynek to torze wyścigowym bolidów bez kierowców. Czy to koniec Formuły 1? - Portal i.pl

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki