To pilotażowe rozwiązanie, nie wiadomo, czy się przyjmie w Malborku na stałe. I nie dlatego, że kwiaty nie wytrzymają w mieście. Pytanie, czy mieszkańcy wytrzymają w sąsiedztwie kwietnej łąki. Tuż po zapowiedzi rzadszego koszenia trawników pojawiło się wiele krytycznych głosów, bo malborczycy uznali, że wyższa trawa to dowód, że miasto jest zaniedbane, a władze nie radzą sobie z porządkiem. Tymczasem tego typu działania mają sprzyjać bioróżnorodności i zapobiegać suszy, a tej nie zapewniają jałowe i wygolone zieleńce.
Jak się dowiedzieliśmy, władze nie zamierzają zatrzymać się na obrzeżach Osiedla Południe.
- Myślimy o obsianiu kwiatami kolejnych miejsc w innych dzielnicach miasta. Czekamy na propozycje, może ktoś wskaże, gdzie można byłoby to zrobić – mówi Józef Barnaś, wiceburmistrz Malborka.
Pomysłodawcą dosiewania kwiatowych mieszanek jest burmistrz Marek Charzewski. Tegoroczny eksperyment nie jest specjalnie kosztowny. Łącznie do tej pory wydano na ten cel 10 tys. zł.
WARTO WIEDZIEĆ
iPolitycznie - Jeśli KE nas nie posłucha, będziemy żądać rekompensat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?